Ponieważ na forum pojawiła się osoba interpretująca sny, postanowiłam opisać swój, który śnił mi się w tym miesiącu. Tak się nim przejęłam, że natychmiast po przebudzeniu spisałam wszystko co zapamiętałam.
Z koleżankami (z czasów szkolnych) miałyśmy iść na jakąś dużą imprezę, ludzie się przebierali, widziałam różne części osiedla (na którym kiedyś mieszkałam, chodząc do szkoły, widać całe się bawiło). Zobaczyłam dwie dziewczyny przebrane na szaro-czarno z różowymi kwiatami we włosach. Stroje miały a'la cosplay.
Weszłam do siebie do klatki, ale znalazłam się w bloku na przeciwko na dziesiątym piętrze u koleżanki. Wyszłam na balkon, gdzie stały dziewczyny i akurat wtedy usłyszałam, gdy koleżanka mówiła o mnie. Co do dziewczyn, dokładnie ich nie widziałam, ale wiedziałam, że stoją za koleżanką. A ona mówiła: "wiecie kiedy się dowiedziałam? szłyśmy obok mojego marketu, a ona powiedziała, że nie wierzy w prawdziwą miłość, bo to są tylko ulotne chwile". W trakcie, gdy to mówiła, standardowo ja sobie to przypominałam, jak szłyśmy wtedy we dwie. To były ostatnie słowa koleżanki, stała boso na balkonie, przełożyła nogi przez barierkę(nie nad, tylko tak jakby nie było tej poprzecznej metalowej części, tak jakby między prętami) i znalazła się jakby w obręczy od doniczki. I skoczyła! Dziewczyny chyba stały jak wryte a ja pobiegłam szukać telefonu w torebce, mówiąc przerażona "trzeba zadzwonić na policję, ruszcie się!" I się obudziłam.
Dodam jeszcze, że nie spojrzałam za nią, aby zobaczyć, jak spada, od razu pobiegłam do torby, wyraźnie słyszałam jak uderzyła o ziemię. Nigdy nie miałam takiego snu. Przeważnie gdy sama w snach spadam, to zaraz się budzę. I tak, chciałam dzwonić po policję, też się nad tym zastanawiałam, czemu nie na pogotowie. I rzadko zapamiętuję całe zdania ze snów, to był pierwszy raz.
Teraz jak myślę o śnie, to połowy rzeczy nie pamiętam i sama nie dowierzam w to co napisałam, bo wydaje mi się, że było inaczej, ale w końcu sama to napisałam...
edit: dziękuję Riley za interpretację
Z koleżankami (z czasów szkolnych) miałyśmy iść na jakąś dużą imprezę, ludzie się przebierali, widziałam różne części osiedla (na którym kiedyś mieszkałam, chodząc do szkoły, widać całe się bawiło). Zobaczyłam dwie dziewczyny przebrane na szaro-czarno z różowymi kwiatami we włosach. Stroje miały a'la cosplay.
Weszłam do siebie do klatki, ale znalazłam się w bloku na przeciwko na dziesiątym piętrze u koleżanki. Wyszłam na balkon, gdzie stały dziewczyny i akurat wtedy usłyszałam, gdy koleżanka mówiła o mnie. Co do dziewczyn, dokładnie ich nie widziałam, ale wiedziałam, że stoją za koleżanką. A ona mówiła: "wiecie kiedy się dowiedziałam? szłyśmy obok mojego marketu, a ona powiedziała, że nie wierzy w prawdziwą miłość, bo to są tylko ulotne chwile". W trakcie, gdy to mówiła, standardowo ja sobie to przypominałam, jak szłyśmy wtedy we dwie. To były ostatnie słowa koleżanki, stała boso na balkonie, przełożyła nogi przez barierkę(nie nad, tylko tak jakby nie było tej poprzecznej metalowej części, tak jakby między prętami) i znalazła się jakby w obręczy od doniczki. I skoczyła! Dziewczyny chyba stały jak wryte a ja pobiegłam szukać telefonu w torebce, mówiąc przerażona "trzeba zadzwonić na policję, ruszcie się!" I się obudziłam.
Dodam jeszcze, że nie spojrzałam za nią, aby zobaczyć, jak spada, od razu pobiegłam do torby, wyraźnie słyszałam jak uderzyła o ziemię. Nigdy nie miałam takiego snu. Przeważnie gdy sama w snach spadam, to zaraz się budzę. I tak, chciałam dzwonić po policję, też się nad tym zastanawiałam, czemu nie na pogotowie. I rzadko zapamiętuję całe zdania ze snów, to był pierwszy raz.
Teraz jak myślę o śnie, to połowy rzeczy nie pamiętam i sama nie dowierzam w to co napisałam, bo wydaje mi się, że było inaczej, ale w końcu sama to napisałam...
edit: dziękuję Riley za interpretację
The Tarot Reader