Fragment książki: Michael Newton - Przeznaczenie dusz (tom 2)
Ludzkie obawy przed sądem i karą
"Dusze wzywane są przed zgromadzenie mędrców wkrótce po powrocie do świata dusz . To wzniośli mistrzowie, stojący o stopień czy dwa wyżej od przewodników, należą do najbardziej zaawansowanych istot, jakie moi nadal inkarnujący pacjenci napotykają w świecie dusz. Badani nadają im rozmaite nazwy, na przykład Starsi, Święci Mistrzowie, Szacowni Starcy, oraz pragmatyczne tytuły - Egzaminatorzy lub Członkowie Komitetu. Najczęściej jednak pojawia się nazwa Rada lub Starsi, zatem takiego właśnie terminu używam dla określenia tego ciała.
Ponieważ Rada Starszych istotnie reprezentuje władzę w świecie dusz, niektórzy słuchacze moich wykładów natychmiast nabierają podejrzeń, skoro tylko usłyszą o ubranych w uroczyste szaty istotach, które wypytują dusze o ich zachowanie w minionym życiu. Pewien mężczyzna z Toronto nie mógł się powstrzymać i głośno wykrzyknął: „Aha, wiedziałem! Sala sądowa, sędziowie i kara!" Skąd w umysłach tak wielu ludzi bierze się strach i obawa przed życiem po śmierci?
Instytucje religijne, sądy cywilne i trybunały wojskowe narzucają nam kodeksy moralności i sprawiedliwości, które wywierają wpływ na zachowania milionów ludzi. Już od czasów plemiennych towarzyszą nam, zakorzenione w naszej kulturze, pojęcia zbrodni i kary oraz surowego osądu ludzkich występków. Trudno przecenić pozytywne oddziaływanie kodeksu zachowania i systemów etycznych związanych z wszystkimi historycznymi religiami. Argumentowano, że to właśnie strach przed bożą karą trzyma masy ludzkie w ryzach i czyni je lepszymi, niż byłyby w innym wypadku. Sądzę jednakże, iż istnieje również druga, ciemna strona wszystkich doktryn religijnych, wzbudzająca w ludziach rozpaczliwy lęk przed perspektywą stawienia po śmierci czoła surowemu najwyższemu bóstwu i złowrogim duchom.
Zorganizowane religie stanowią element naszego życia zaledwie od pięciu tysięcy lat. Antropolodzy twierdzą, iż we wcześniejszych tysiącleciach ludzie byli czcicielami natury i wierzyli, że we wszystkich bytach ożywionych i nieożywionych mieszkają dobre i złe duchy. Pod tym względem dawne praktyki plemienne nie różniły się zbytnio od bałwochwalstwa historycznych religii, na gruncie których istnieli liczni bogowie źli i bezlitośni, podczas gdy inni okazywali ludziom życzliwość i pomoc. Ludzie zawsze czuli się niepewnie w obliczu wyższych od siebie sił, zwłaszcza zaś wobec bóstw, które mogłyby decydować o ich pośmiertnych losach.
Ponieważ obawa o życie towarzyszy nam stale, wobec tego skłonni jesteśmy postrzegać śmierć jako najwyższe zagrożenie. Okrucieństwo całej naszej długiej historii oznaczało dla nas, iż po śmierci prawdopodobnie również w ten czy inny sposób doświadczymy osądu, kary i cierpienia. Liczne kultury na całym świecie w imię swych własnych celów forowały ten pogląd. Ludziom wmawiano, że tuż po śmierci wszystkie dusze, dobre i złe, muszą przejść przez ciemność podziemnego świata, pełnego prób i niebezpieczeństw.
W kulturze Zachodu od dawna przedstawiano czyściec jako samotną stację dla dusz uwięzionych między piekłem a niebem. W ostatnich dziesięcioleciach kościoły nieewangelickie wypracowały bardziej liberalną definicję czyśćca jako stanu odosobnienia, niezbędnego dla oczyszczenia duszy z grzechów i niedoskonałości, zanim będzie mogła wstąpić do niebios. W filozofii Wschodu, zwłaszcza w doktrynach sekt hinduistycznych i buddyzmu Mahayana, istnieje długa tradycja wiary w duchowe więzienie na niższych poziomach egzystencji, która ostatnio również ulega liberalizacji. Istnienie tej koncepcji to jeszcze jeden powód mojego sprzeciwu wobec posługiwania się wyobrażeniem koncentrycznych kół licznych obszarów astralnych dla nakreślenia mapy pośmiertnej podróży duszy. Historycznie rzecz biorąc, używano ich do przedstawiania cel czyśćca znajdujących się w podziemnym świecie sędziów, sądów i demonów.
Osoby, które w poszukiwaniu prawdy zwrócą się ku starożytnej, metafizycznej tradycji Wschodu, natkną się na pogmatwaną mieszaninę przesądów, charakterystyczną także dla teologii zachodniej. Chociaż na Wschodzie od dawna dominowała doktryna reinkarnacji, zachowała się tam również koncepcja transmigracji. Podczas mych podróży po Indiach dowiedziałem się, że koncepcja transmigracji jest wykorzystywana do kontroli ludzkich zachowań. Zgodnie z tą koncepcją, istnieje szeroki wachlarz grzechów, których popełnienie zagrożone jest upadkiem w niższą od ludzkiej formę życia. W trakcie prowadzonych przeze mnie badań nie natrafiłem na żaden dowód potwierdzający transmigrację dusz. Moi pacjenci podkreślają, iż nie wydaje się, by duchowe energie odmiennych form ziemskiego życia mieszały się ze sobą w świecie dusz. Według mnie strach i obawa, jakie rodzi koncepcja transmigracji, wymuszają sprawiedliwość karmiczną. Nigdy nie spotkałem się z badanym, który inkarnowałby w innym świecie i nie byłby tam przedstawicielem najbardziej rozumnej formy życia (ciało gospodarza mogło jedynie nieznacznie odbiegać inteligencją od typowej dla naszego gatunku). I nie jest to bynajmniej przypadek.
Nie przechodzimy przez etapy kary, lecz raczej przez kolejne stadia samooświecenia. Jednakże olbrzymia część ludzkiego społeczeństwa nie jest w stanie otrząsnąć się z dręczącego poczucia, powstałego wskutek tysięcy lat kulturowych uwarunkowań, że istniejące w życiu ziemskim osąd i kara muszą w jakiejś postaci obowiązywać również po śmierci. Być może nie będą to piekielne tortury zadawane przez siły ciemności, ale z pewnością coś nieprzyjemnego. Mam nadzieję, że treść niniejszego rozdziału przyniesie pociechę osobom skłonnym do obaw przed grożącą im po śmierci karą. Z drugiej strony na pewno nie wszystkich ucieszy perspektywa stawienia się przed oblicze Rady Starszych. Epikurejczycy tego świata, oddani wyłącznie czerpaniu z życia nieograniczonych przyjemności i nie troszczący się zbytnio o ciężki los innych ludzi, mogą nie być zachwyceni tym, co przeczytają, podobnie jak ikonoklaści, sprzeciwiający się wszelkim autorytetom moralnym i innym.
Świat dusz jest miejscem, w którym panuje porządek, a Rada Starszych uosabia sprawiedliwość. Nie jest ona ostatecznym źródłem boskiej władzy, lecz zgromadzeniem najwyższych istot, odpowiedzialnych za los dusz wciąż inkamujących na Ziemi. Te mądre istoty mają wiele współczucia dla ludzkich słabości i okazują niewyczerpaną cierpliwość wobec naszych błędów. W przyszłych życiach otrzymamy jeszcze wiele szans. Nie będą to wprawdzie życia łatwych wyborów karmicznych, gdyż wówczas niczego nie zdołalibyśmy się z nich nauczyć. Jednak ryzyko, jakie podejmujemy, nie jest po to, by sprawić nam po śmierci jeszcze więcej bólu."
The Tarot Reader