24.11.2014, 00:10
(23.11.2014, 09:53)Polak napisał(a):Masz racje kochany Polaku(kochany bo jestem patriotą ) że takie rozterki są pewnie dość częste, ale to tylko objaw wewnętrznego rozbicia.(23.11.2014, 00:58)Ifryt napisał(a):Moim zdaniem życie dla ateisty powinno być najważniejsze. Nie ma Boga nie ma nieba, cholera wie gdzie trafię po śmierci. Czy będę żył słusznie ,rozsądnie i dobrze, czy źle i karygodnie to nic nie zmienia. Czy będę się trudził i męczył dla dobra strawy czy też nie jak nie dostanę za to żądnej nagrody. Takie rozterki wydają mi się oczywiste.(22.11.2014, 15:59)Polak napisał(a): Ja tam się nie boję śmierci za to ateiści powinni bo według nich po niej już nic nie ma. Dla mnie śmierć to nic szczególnego i nadejdzie prędzej czy później.
Skoro nic niema to czego miał by się bać taki ateista?
Ty byś się bał będąc na ich miejscu?
Sporo ateistów boi się zato Boga, dlatego straszni z nich moraliści, robią zawody z wierzącymi któży z nich są bardziej miłosierni
Jest coś takiego jak "Boski Instynkt" a bynajmniej ja tak określiłem ten aspekt człowieka, to głęboka świadomość swojej wiecznej natury, nie wymagająca wspomagania za pomocą historyjek o życiu po śmierci.
Wydaje mi się że to "coś" ma każdy człowiek, ale nie każdy to w sobie przebudził.
Po drugie wierzę w moralność ateistów i w ich miłosierdzie. Pewnie większość z nich ma jej tylko samo co i wierzący, niektórzy mniej lub więcej.
Idea nagrody i kary jest do kitu, bo jak sobie wyobrażasz wieczność?
Tam też byś miał rozterki egzystencjonalne? Taka wiecznoć była by piekłem.
Zato człowiek który pozbędzie się ich tu na Ziemi z pewnością będzie potrafił się cieszyć własną wiecznością.
Ludzie są dobrzy z natury, a jeśli kto nie jest to jego sprawa, tym gorzej dla niego bo to marne tak zmagać się ze złem które jest silniejsze od dobra, zato gdy dobro jest silniejsze to walka ze złem jest tylko igraszką dla wojownika, jedną z wielu nieskończonych przyjemności.