ParaMythology

Pełna wersja: Bogowie przybyli z Nieba
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Bogowie przybyli z Nieba.

Powyższy tytuł wskazuje na nasz atawistyczny sposób umiejscawiania postaci boskich. Bowiem jeśli przyjrzymy się otaczającym nas religiom zauważymy, że wszyscy bogowie znajdowali się w niebiosach. Czy to bezpośrednio wśród chmur, na szczytach górskich lub w kosmosie. Pytaniem jakie powinniśmy zadać jest to, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego Zeus zasiadał na Olimpie? Dlaczego dusza Quetzalcoatl po samospaleniu wywędrowała do nieba i od tamtego czasu możemy oglądać go jako Wenus? Dlaczego Jahwe z nieba sprawuje swoją władzę? Na te pytania odpowiedzieć możemy na dwa sposoby. Pierwszy jest dość prozaicznym sposobem obejścia tematu i nie wgłębiania się w niego – możemy bowiem stwierdzić, że bogowie zasiadali powyżej nas, bo zawsze widzieliśmy ich jako istoty wyższe, potężniejsze od nas. Jak już napisałem, uważam to za leniwe, wygodnickie wytłumaczenie. Alternatywa bardziej do mnie przemawia, potraktujmy to stwierdzenie dosłownie. Bogowie przybyli z Nieba. Większość opisów starożytnych wskazuje nam na jedną bardzo ważną cechę bóstw – niegdyś kroczyli wśród śmiertelnych. Pytanie więc, gdzie się podziali teraz? Dlaczego bogowie nie nawiedzają naszego świata tak materialnie jak moglibyśmy wnioskować – robili to dawniej? Znudziliśmy im się, a może wymarli? To bardzo prawdopodobne.
Powinniśmy cofnąć się o ok. 6330 lat do obecnego południowego Iraku, gdzie w tamtym czasie znikąd pojawiła się nowa nacja, nieznana wcześniej, o której mamy tylko mgliste pojęcie – Sumerowie. Jedyne na czym jesteśmy w stanie operować to ich mitologia i zapisy astronomiczne i kupieckie prowadzone na glinianych tabliczkach, za pomocą pisma klinowego. Na szczęście to wystarczy by zrozumieć tytuł tego eseju.

Mitologia Sumeru zakłada istnienie triady bóstw, najwyższego bóstwa Anu, jego pierworodnego syna Enki, oraz przyrodniego brata Enki – Enlila. Właściwie inne bóstwa sumeryjskie nie są już istotne, ważna jest jedynie ta rządząca triada. „Drogą Anu” nazywano poziomy pas horyzontu rozciągający się między 30° nad i 30° pod równikiem, znajdujący się pomiędzy „Drogą Enlila” i „Drogą Enki”. Gdy Sumerowie założyli swoje największe miasta-państwa, każde poświęcili jednemu z triady bóstw. I tak głównym ośrodkiem kultu Enki stało się miasto Eridu. Miasto pierwsze, które wg wierzeń Sumerów stało się miejscem stworzenia ludzi[1]. Główną świątynią Enlila była Ekur w mieście Nippur. Najważniejsza świątynia Anu znajdowała się w mezopotamskim mieście Uruk. Enki w mitologii Sumeru staje się stwórcą człowieka. Ale różni się on znacznie od greckiego Prometeusza.

Po zapoznaniu się z podstawowymi bóstwami mitologii Sumeru należy przyjrzeć się sumeryjskiej genezie powstania człowieka. Możemy tego dokonać rozpoznając teksty spisane przez Enki, to, że napisał on autobiografię jest oczywiste, ponieważ wskazują na to teksty z dwunastu tabliczek glinianych odnalezionych w ruinach miasta Nippur, fragmenty tych ksiąg można znaleźć w różnych eposach sumeryjskich. Enki pisze:

"Kiedy zbliżyłem się do tej ziemi, było na niej pełno wody. Gdy zbliżyłem się do jej zielonych łąk, na mój rozkaz wzniesiono kopce i usypiska. Zbudowałem swój dom w czystym miejscu, nadałem mu właściwą nazwę".
Inne jego opowieści zawierają treści mówiące o stworzeniu świata, oraz człowieka. Należy zwrócić tutaj szczególną uwagę na tekst Genesis z Eridu, w którym opisuje on powstanie Ziemi.
Zakłada, że między Jowiszem a Marsem znajdowała się jeszcze jedna planeta – Tiamat. Pewnego razu, gdy planeta naszego układu słonecznego Nibiru przelatywała w pobliżu Tiamat, księżyc Nibiru zderzył się z „Wodnistym Potworem”. Świadectwo tej kolizji widać po dziś dzień jako pasmo asteroid pomiędzy zewnętrznym, a wewnętrznym układem słonecznym, oraz jako Ziemię. To co pozostało z Tiamat stało się ostatecznie Ziemią, która w języku Sumerów oznacza dosłownie „rozłupana”. W czasie kolizji powstała bowiem wielka dziura, zalana obecnie wodą – Pacyfik.

Tak, więc nasza planeta wg sumeryjskiej mitologii powstała wskutek kolizji dwóch ciał niebieskich. Skąd tak śmiała teoria w mitologii, prymitywnej wydawałoby się cywilizacji? Kim tak naprawdę byli Anu, Enki i Enlil? Wszystko wskazuje na to, że byli mieszkańcami Nibiru, dziesiątej planety Układu Słonecznego. I to oni jako pierwsi zasiedlili Ziemię. Powód? Wojna na Nibiru doprowadziła do niemal całkowitego zniszczenia atmosfery planety, na którą składało się w większości złoto. Po ten pierwiastek przybyli „bogowie” do naszego świata. Enki był przywódcą lądującym na oceanie, pierwotnie nazywany E.A. „ten którego domem jest woda”. Mimo, że był przywódcą, koordynowanie misji „Ziemia” przekazano jego przyrodniemu bratu Enlilowi (EN.LIL – pan rozkazu), oczywiście E.A. nie był zadowolony, by załagodzić jego gniew nadano mu tytuł Enki dosłownie „Pan Ziemi”. Został on wydalony z portu ED.IN (Eden) do nadzoru prac w kopalniach w AB.ZU w Afryce południowo-wschodniej – tam też doszło do buntu opisywanego przez tekst Atra Hasis – umierający w kopalniach Anunnaki wszczęli bunt, a Enki by ich uspokoić, jako naukowiec postanowił skrzyżować mieszkające na Ziemi hominidy z rasą Anunnaki, tak powstał Adam (dosłownie: „ten z Ziemi”). Człowiek, więc według mitologii Sumerów powstał tylko by służyć jako niewolnik w kopalniach złota. Jednak prymitywna rasa rozrosła się, ludzie rozmawiali z „bogami” i uczyli się od nich.

Oczywiście teoria jakoby bogowie byli kosmitami jest wyjątkowo śmiała, lecz znajdujemy wiele przesłanek w pismach starożytnych wskazujących, że tak właśnie było. Pytanie, co stało się z tymi bóstwami? Możliwe, że zginęli. Wiadomym jest, że Enki współzawodniczył z Enlilem o władzę na Ziemi. Ostatecznie, gdy ludzie stali się zbyt niebezpieczni dla „bogów” i przestali być użyteczni w kopalniach złota, rada Anunnakich postanowiła o unicestwieniu rasy ludzkiej i zniszczeniu Ziemi. Enki oczywiście się temu sprzeciwił, niewiadomym jest czy z powodów osobistych czy też zwykłego altruizmu, ja jednak celowałbym bardziej w to pierwsze, bowiem skomplikowana polityka Nibirian sprawiła, że to Enlil, a nie pierworodny Enki miał zasiąść na tronie Nibiru po odejściu Anu. Ten fakt podsycał jedynie spór między przyrodnimi braćmi. Gdy postanowiono utopić świat, Enki odnalazł Gilgamesza i nakazał mu zbudowanie arki – tak, ta historia ma swoje źródła dużo wcześniej niż w Starym Testamencie, wszystko dogłębnie opisuje Epos o Gilgameszu. Potop jednak nie rozwikłał problemu ludzi, znaczna część dzięki Enki zachowała się przy życiu, a konflikt między Enlilem i Pierworodnym jedynie się nasilił. W rezultacie wojny te przeciągnęły się na kolejne pokolenie, syn Enki Marduk walczył z synem Enlila – Ninurta o władzę nad Ziemią. Roszczenia Marduka doprowadziły do wojny jądrowej, w której zginął znany nam Sumer. Marduk został wygnany.

Wprowadzenie pewnych osób w sekrety bogów, jak choćby mędrca Adapę spłodzonego prawdopodobnie ze śmiertelniczką przez Enki rozpoczęło istnienie kasty kapłańskiej, zapoczątkowało to całe rody pośredników między ludźmi, a bogami. Zaczęły istnieć wyrocznie interpretujące znaki na niebie i przemawiające do ludu. Ważną rolę odgrywały proroctwa, szczególnie gdy ludzie zaczęli być w większym stopniu wciągani w wojnę bogów. W istocie termin nabih oznaczający rzecznika bogów, był epitetem syna Marduka – Nabu, który działając na rzecz wygnanego ojca usiłował przekonać ludzkość, że wszystkie znaki wskazują na erę supremacji Marduka.

Enki wraz z Enlilem snuli filozoficzne rozważania nad losem i przeznaczeniem. Przeznaczeniem zarówno cywilizacji Sumeru jak i Nibiru był ponury koniec spowodowany zarówno potopem jak i promieniowaniem jądrowym. Ale czy Nibiru naprawdę umarło? Nie wiadomo. Obserwujemy ten obiekt od 1983 roku, gdy Nibiru została wyśledzona przez satelitę IRAS. Opisano ją wówczas jako obiekt wielkości porównywalnej do Jowisza o złoto-czerwonej atmosferze. Nie tylko NASA jest zainteresowane Planetą X, ale również obserwuje ją Watykan za pośrednictwem teleskopu VATT (Vatican Advance Technology Telescope). Teolog katolicki Prof. Malachi Martin pracujący od długich lat w Watykanie powiedział:

"... ciało niebieskie zwane Planetą X jest rzeczywistością i zmierza w kierunku Ziemi. Kiedy obserwujemy niebo czerwony krzyż pojawia się tuż przed pojawieniem się Planety X.... "
Czy Sumer to jedyne miejsce wskazujące nam na bóstwa-kosmitów? Czy tylko tam bogowie zeszli na Ziemię bezpośrednio z Nieba? Wiele dowodów wskazuje na to, że nie jest to jedyny teren, gdzie obce cywilizacje ukazywały swój ogrom. Wśród Indyjskich świętych ksiąg wedyjskich możemy znaleźć bardzo ciekawy tekst opisujący nic innego jak wojnę bogów, tylko czemu opisy Mahabharaty wydają się tak bardzo współczesne? Pozwólcie, że przytoczę fragmenty:

„Wyrzucono pojedynczy pocisk załadowany całą energią wszechświata. Żarzący się słup dymu i płomienia, jasny jak dziesięć tysięcy słońc, wzniósł się w całej swej wspaniałości... Była to nieznana broń, żelazny grom, gigantyczny wysłannik śmierci, który w popiół obrócił wszelki lud Vrishni i Andhaka... Ciała były tak spalone, ze nie dawały się rozpoznać, włosy i paznokcie odpadły, gliniane naczynia rozpadły się bez żadnej widocznej przyczyny, a pióra ptaków stały się białe. W ciągu jednej godziny wszystkie potrawy stały się niejadalne... w ucieczce od owego ognia żołnierze rzucili się do strumieni, aby obmyć swoje ciała i sprzęt...
[ta bron]...odrzuciła tłumy [wojowników] razem z ich rumakami, słoniami, pojazdami naziemnymi i ich bronią, jak gdyby były to suche liście drzewa. Odrzuceni podmuchem...wyglądali pięknie, jak ptaki w locie... odlatujące z drzew...”

Ładnie prawda? Przecież starożytni ukazują nam tutaj działanie broni nuklearnej. Fala uderzeniowa odpycha żołnierzy, słonie, oraz ich pojazdy naziemne. Promieniowanie cieplne spaliło wszystkich żołnierzy, a promieniowanie przenikliwe raziło tych bardziej oddalonych – pióra ptaków stały się białe, co jest efektem napromieniowania. Ostatecznie radioaktywne skażenie terenu sprawiło, że potrawy nie nadawały się do spożycia, a żołnierze chcąc się oczyścić rzucili się do wody by obmyć swoje ciała i sprzęt. Jest to bardzo istotny fakt, świadczy o tym, że dobrze wiedzieli z czym mają do czynienia i jak powinni się chronić. Dalej znajdujemy opis walki piechoty uzbrojonej w miecze i włócznie ze statkami kosmicznymi nazwanymi tutaj „latającymi kulami”:

„Miecze, straszliwe oszczepy i maczugi o przerażającym wyglądzie, i posiadające boską moc dziryty, i gromy wielkiej jasności tamże, a także pioruny... latające kule, wzbudzające porywisty wiatr... wydające dźwięk wielkiej chmury... I spadały z powietrza setki meteorów: pękających, ogłuszających, połączonych z porywistym wiatrem, grzmiących, od których włosy stawały dęba."
Okazuje się, że starożytni bogowie poza bronią nuklearną dysponowali również statkami kosmicznymi i przeprowadzali ostrzał z powietrza. Jak udało się zdyscyplinować tych ludzi, czekających na rychłą śmierć, trzymających jedynie miecze i maczugi? Nie mam pojęcia. Co jeszcze ciekawego kryje się w Indyjskich Wedach na temat potęgi starożytnej rasy, która przybyła na Ziemię? W Ramajanie znajdziemy taki oto zapis:

„Przyodziany w niebiańskie materie, wstępuje Rama do rydwanu i rzuca się do walki, jakiej ludzkie oczy dotąd nie widziały. Bogowie i śmiertelnicy baczyli na bitwę, w drżeniu spoglądali na atak Ramy w jego niebiańskim bojowym rydwanie. Chmury od śmiertelnych pocisków przyćmiły błyszczące oblicze firmamentu. I nastał mrok nad polem bitwy.”

Rama był swego czasu najpotężniejszym bogiem hinduskim. Nic jednak dziwnego, skoro w swym latającym statku bojowym wyposażonym w straszliwą broń był nie do pokonania, decydował o życiu i śmierci całych narodów. Na szczególną uwagę zasługuje określenie 'przyodziany w niebiańskie materie'. Podobne określenie znajdziemy w wielu innych mitologiach świata. W Mezopotamii bogini Isztar zanim wyruszyła w podróż latającym pojazdem ubierała się w szatę zwaną 'pala'. W Biblii Ezechiel został ubrany w specjalne szaty, zanim pojazd boga przewiózł go na 'wysoką górę'. Na całym świecie spotykamy wyobrażenia bogów w dziwnych szatach, hełmach... Dziś mamy na nie specjalne określenie - skafander kosmiczny.
W takim bądź razie odnaleźliśmy ślady bogów-kosmitów już w dwóch starożytnych cywilizacjach – Sumerze i Indiach. Czy to jedyne miejsca, gdzie bogowie manifestowali swoją obecność za pomocą nowoczesnej technologii? Nie wydaje mi się. Powinniśmy przyjrzeć się jeszcze przynajmniej jednemu miejscu – Mezoameryce. Skupmy się konkretnie na kulturze Majów i ich najstarszym mieście – Tikal. Za jego „złoty wiek” uważa się ten sam okres czasowy, w którym rozkwitała cywilizacja Starożytnego Rzymu. Obecnie liczy się, że tą metropolię zamieszkiwało ok 100 tysięcy mieszkańców, przy czym należy uwzględnić, że nie cały teren został jeszcze odkopany, tak więc liczba ta może ostatecznie wzrosnąć. Tikal jest miastem zbudowanym w środku dżungli, a nie jak większość miast majów przy rzece bądź jeziorze. Jednak Ci, którzy chcieliby uznać to za przypadek, grubo się pomylą. Tikal to matematyczno-astronomiczne monstrum. W mieście na przykład znajdziemy kilka świątyń, jedną z nich jest siedemdziesięciometrowa świątynia IV, jeśli pociągniemy linię prostą od środka świątyni IV do środka czterdziestometrowej świątyni I, okaże się, że ta linia 13 sierpnia wskaże nam dokładny azymut słońca o zachodzie. Linia łącząca świątynię I ze świątynią III wskaże nam z kolei umiejscowienie Słońca w dniu równonocy, kolejna prosta między świątynią III a IV wskaże umiejscowienie słońca pierwszego dnia zimy. Świątynie I, IV i V tworzą ze sobą trójkąt prostokątny, ale w jakim kierunku odchodzą od osi północ-południe ramiona tego trójkąta prowadzące do świątyni V i I? Dokładnie odchylają się o 17° na północny-wschód – i teraz po tych skomplikowanych danych ciekawostka, każde wielkie miasto Majów: Tula, Chichen-Itza, Mayapan, Teotihuacan, w każdym z nim osie budynków odchylają się o 17° w kierunku północno-wschodnim. Przypadek? Wątpliwe. Więc skąd u starożytnej cywilizacji taka umiejętność pomiarowa i wiedza astronomiczno-matematyczna? Po co zbudowano te piramidy? Nie są grobowcami ludzi, może pełniły rolę obserwatoriów? Z pewnością nie budowano ich w celu składania ofiar bogu słońca. Gdy postawiono grupy świątyń w Tikal, Majowie jeszcze nie składali krwawych ofiar. A może pod tymi piramidami pochowano bogów, z ich sprzętem, tajemnicami i pojazdami i to bogowie za życia kazali tak orientować budynki, by spełniały pewne astronomiczne warunki? Mogłaby o tym świadczyć płytka z Leiden, starożytna płyta jadeitowa odnaleziona w Tikal, na której wyryto:

„[…] zstąpił ów władca rodziny niebiańskiej z Tikal […]”
Rodziny niebiańskiej? Czyżby był to trop, którego powinniśmy się chwycić? Niestety nie ma czego się chwycić, nie znamy odpowiedzi na pytanie, który niebiański władca zstąpił z Tikal. Nawet jeśli założymy, że Majowie bez pomocy z zewnątrz zbudowali swoje świątynie i stworzyli sami swój kalendarz. Należy zadać pytanie: Skąd posiedli wiedzę potrzebną do tego wszystkiego? Pytanie to jak zawsze odsuwa się na bok. Majowie to lud epoki kamienia, który w teorii nie znał metalu, jednak doskonała obróbka kamieniarska wskazuje na to, że Majowie dysponowali nie tylko zaostrzonym obsydianem, ale i zwykłym metalem. Niektórzy uważają, że metal był dla nich rzeczą świętą, ofiarowaną przez bogów jedynie kapłanom i najwyższym władcom w postaci sztyletów i mieczy. Majowie byli ciemiężonym ludem zmuszanym do pracy przy budowie, nie chciano by w ich ręce wpadła broń zesłana przez bogów - mogłoby to spowodować bunty i walkę z kapłanami, a również z bogami – jakby chciano uniknąć pomyłki dokonanej na terenie Sumeru i Indii. Jak wiadomo ludzie epoki kamienia nie znali również koła, a nawet jeśli jakaś ich część poznała tą figurę, to nie używali kół w praktyce – w Tikal znajdziemy jednak drogi. Po co drogi skoro nie ma wozów? Zbudowano całą sieć dróg łączącą wszystkie miasta Majów, niektórzy uważają, że są to drogi procesyjne, jednak pozostaje pytanie, czemu dla samej procesji Majowie starali się do tego stopnia, że podnosili teren, byle tylko drogi te przebiegały w linii prostej? Co więcej odnaleziono walec pozbawiony osi, wydaje mi się, że współcześni archeolodzy trzymają się teorii, które nie mają racji bytu – co robił walec w cywilizacji, która nie wykorzystywała koła, co więcej jak go wycieli bez użycia metalowych narzędzi? Jeśli nawet założymy, że znali koło, nie potrafili z niego korzystać i jednocześnie zbudowali drogi, dla kogo były te drogi? Majowie nie znali zwierząt jucznych ani wierzchowców. Niektórzy uważają, że drogi te powstały dla bogów, pozwólcie, że przytoczę cytat z książki „Dzień w którym przybyli bogowie” Ericha von Danikena:

„- Julio, jak pan myśli, po co Majowie budowali drogi?
Julio odparł prawie z oburzeniem, jak gdyby moje pytanie naruszyło jakieś tabu:
- Dla bogów!
- Dla chwały religii...
- Dla bogów! - upierał się Julio. - Bogowie mieli pojazdy!
Pokazali władcom Majów, jak budować drogi, a ci zwołali całe armie niewolników, żeby urzeczywistnić te plany.
- Nigdzie nie znaleziono pozostałości po boskich pojazdach,
nigdzie nie ma rysunków przedstawiających coś takiego!
- Przecież często wcale nie wiemy, co przedstawiają reliefy. Wizerunek znajdujący się na płycie sarkofagu w Palenque[2] może przedstawiać boski pojazd. Zna pan zapewne hieroglify ukazujące dymiącego boga, również on może siedzieć w pojeździe, który wcale nie jest pojazdem z epoki. Z faktu, że zachowane obiekty sztuki Majów nie przedstawiają koła, mogę też wyciągnąć wniosek, iż było ono uważane za obiekt sakralny.
- Drogi powstawały przecież w różnych okresach, a bogowie przebywali tu pewnie tylko na samym początku epoki Majów, może nawet wcześniej, w czasach protoplastów tego narodu.
Kilku zasapanych turystów wspinało się na piramidę, podciągali się na stalowym łańcuchu. Julio nie dał sobie przerwać.
- Dobrze, nawet jeśli bogowie byli tu tylko na samym początku, nawet jeśli potem zniknęli albo pogrzebano ich pod piramidami - już samo to mogło zainspirować Majów do zbudowania pierwszej drogi. W późniejszych epokach tubylcy szli gorliwie za tym przykładem budując jedną drogę za drugą - na pamiątkę pobytu bogów i w przekonaniu o ich powrocie. Budując drogi, piramidy i świątynie przygotowywali się do nadejścia dnia X.
Julio przemawiał równie płomiennie jak Abraliam a Santa Clara, najżarliwszy kaznodzieja baroku. Przypomniały mi się linie na peruwiańskiej równinie Nazca, które moim zdaniem Indianie sporządzili w oczekiwaniu na dzień powrotu bogów - były to znaki widoczne nawet z dużej wysokości.”
Jak bardzo prawdopodobne jest to, że bogowie używali dróg do lądowania i poruszania się swoimi „latającymi kulami”? Nie wiem, ciężko jest to ocenić, jednak nie można pominąć tego małego faktu – kultura Majów jest kolejną wskazującą na obecność istot boskich, które dosłownie przybyły z nieba. Kolejnym i ostatnim argumentem jaki chcę ukazać, przemawiającym za tym stanowiskiem, jest zawiły Kalendarz Majów, który dzielił się właściwie na trzy koła zębate i w rezultacie nie był w najmniejszym stopniu przydatny do – jak moglibyśmy oczekiwać po ludach epoki kamienia – planowania zasiewu czy zbiorów. Majowie operowali wysoce astronomicznymi liczbami, a ich dokładność przekraczała wiedzę wszystkich starożytnych cywilizacji. Trzy koła kalendarza majów, wskazywały na 52 lata, gdy jednak dodamy ich czwarte koło, liczby staną się olbrzymie, znacząco przekraczające wymagania ludzi – będziemy operować na milionach lat. Oto zestawienie cyklu Majów:
1 kin = 1 dzień
1 unial = 20 dni
1 tun = 360 dni
1 katun = 7200 dni (20 tunów)
1 baktun = 144000 dni (20 katunów)
1 pictun = 2880000 dni (20 baktunów)
1 calabtun = 57600000 dni (20 pictunów)

Ale Majowie mieli jeszcze większe liczby określające czas kinchiltun liczył sobie 3200000 tunów, alautun 64000000 tunów - a było to, proszę sobie tylko wyobrazić, 23040000000 dni albo 64109589 lat - liczby niewyobrażalne, ale Majowie stosowali je naprawdę. Kilka inskrypcji sięga na 400 milionów lat w przeszłość[3]. Ale jak z tych gigantycznych cykli wyłowić określony dzień? Umożliwiały to "koła czasu", ponieważ w ciągu 374440 lat na każdy dzień było inne określenie - w sumie 136656000 określeń! Tak rozbudowany czasowo kalendarz może oznaczać, że Majowie bardziej niż do czasu Ziemskiego przykładali uwagę do czasu kosmicznego. Potrzebowali większych liczb, by określić stałe zjawiska astronomiczne, czy wyliczyć czas potrzebny do ponownego przybycia ich bogów, z najdalszych rubieży naszego Uniwersum.

Nie wiem, czy te dane wystarczą do przekonania kogokolwiek, że Bogowie naprawdę przybyli z Nieba. Mam jednak nadzieję, że zastanowicie się nad naszym cywilizacyjnym dobytkiem i ogromem naszej niewiedzy połączonej z ignorancją. Być może wszystkie te cywilizacje, Sumerowie, Majowie i Starożytne Indie, miały tak naprawdę do czynienia z tymi samymi bogami? Z Anunnaki przybywającymi z odległej planety Nibiru, poruszającej się po wyjątkowo wydłużonej, eliptycznej orbicie i pojawiającej się w okolicach Ziemi raz na kilka tysięcy lat? Przypomnijmy sobie, że Droga Anu rozciągała się pomiędzy 30° nad i 30° pod równikiem. Między Drogą Enlila i Enki. Jeśli weźmiemy mapę, okaże się, że zarówno cywilizacja Majów, Sumeru oraz Indii znajduje się w pasie 30° nad równikiem Ziemi.



[1] Oznacza to, że datowanie powstania cywilizacji Sumeru na 4300 r. p.n.e. jest błędne. Tym bardziej, że samo miasto Eridu powstało ok. 5400 r. p.n.e. – datowanie jest jednak rzeczą niepewną i proponują nie przykładać do niego większej wagi.

[2] Wg niektórych interpretacji relief z Palenque przedstawia człowieka w rakiecie kosmicznej.

[3] Niektóre z Indyjskich Wedów opowiadają historię ludzi i bogów, sięgającą również czasów o 400 mln wstecz, a czasem i więcej!
Chciałbym nieco rozwinąć wątek Ezechiela w dość dużym stopniu nawiązującym do tematu.

Linki:
Nie pozostaje mi nic innego jak przyznać rację co do pochodzenia Bogów z Nieba. Tylko czy ci bogowie należeli do tej samej rasy to pewien nie jestem (wszystko przez różnorodność opisów i przedstawień).