ParaMythology

Pełna wersja: Dwumetylotryptamina (DMC)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Aż zdziwiłam się, że niczego na tym forum o DMT nie znalazłam, postanowiłam więc od razu na ten temat coś sklecić.

Czym jest?
Szyszynka, "siedlisko duszy", jak mawiał sam Kartezjusz. Jest to właśnie malutka, niepozorna cząsteczka produkująca DMT. W skrócie napiszę, że odpowiada za cały stan naszej świadomości. Naturalny narkotyk, który produkuje właśnie ta malutka cząsteczka, znajdująca się w samym centrum wnętrza naszych głów (kojarzycie hinduskie trzecie oko? Tak, właśnie jako oko przedstawiali oni szyszynkę). Za posiadanie DMT w niektórych krajach możliwe jest dostanie nawet dożywocia. Co ciekawe - tę samą substancję produkuje wiele roślin.

Jak działa?
I tu zaczyna się (jak na moje) najciekawsza część tematu.
Żeby nie było, że piszę nie na temat (życie po śmierci), najpierw napiszę, że podczas śmierci, w naszym organiźmie pojawia się jej o wiele, wiele więcej. Prawdopodobnie też efekt światełka w tunelu, to odurzenie się dmt. Czy jest to przeniesienie naszej duszy do nowego ciała...? Odpowiada ona za sen, za stan świadomości. Jest ona produkowana w każdej sekundzie, minucie, godzinie naszego życia. Może i to śmieszne, ale wydaje mi się, że jest malutka możliwość na to, że jesteśmy martwymi materiami, których mózgi zwyczajnie się zaćpały i ubzduraliśmy sobie nowe, inne życie..
Co ciekawe, szyszynka u płodu zaczyna produkować dmt w 49 dniu od poczęcia, wtedy też da się rozpoznać płeć dziecka. Ponadto według bodajże hinduskich wierzeń, czterdziesty dziewiąty dzień od poczęcia jest dokładnie tym dniem, w którym dusza osiedla się w ciele. Znany doktor, zajmujący się DMT (linka podam na końcu postu) jest przekonany, że dwumetylotryptamina jest czymś w rodzaju portalu do transportu ducha na zewnątrz. Całkiem możliwe. Bawi mnie to, że ludzie, naukowcy z entuzjazmem odkrywają dna oceanów, inne planety, a tak niewielu z nich na prawdę interesuje się tym, co jest w nas, co nas otacza, życiem po śmierci, przed narodzeniem. Człowiek nadał nazwy rzeczom, tak na prawdę g*wno o nich wiedząc, bez najmniejszej chęci odkrycia tego, co nazwał.

Dwumetylotryptamina, jako narkotyk
Jak już wcześniej wspomniałam - nielegalna, można dostać dożywocie, nie mam pojęcia, jak to w Polsce, długo nie mieszkam... Pozwolę sobie przytoczyć tu kawałek posta z innego forum.

Cytat:Wypowiedz jednego mocno wykształconego w zakresie chemii narkomana:

…Jeśli w swoim życiu nie przeżyłeś chociaż jednego ostrego psychodelicznego doświadczenia w całkowitym odosobnieniu to wiele straciłeś. Straciłeś ogromny kawałek tego czym naprawdę jest życie. Życie jest ( wulgaryzm ) wielką ( kolejny ) olbrzymią tajemnicą. Tak naprawdę istnieje parę nielicznych sposobów by włamać się w jego arkana. Jednym z nich są właśnie psychodeliki. Im cięższe tym lepsze. Najlepsza do tego substancja to „Dwumetylotryptamina”. To najbardziej pomylony drug ze wszystkich, najpotężniejszy narkotyk znany ludzkości. Cięższy od LSD, kokainy czy metaanfetaminy. Jest on nielegalny. Jest on bardzo ( brzydkie słowo na „z” ) nielegalny. Lądujesz w pierdlu na kilka lat za samo posiadanie… To jest tak wysoce psychodeliczna substancja że ożywiła by martwego… To boski narkotyk. Jest to nośnik, most do stanu boskiego.

Osoby, które zgłosiły się na ochotników do spróbowania DMT, totalnie odlatywały. Nie było ich, były gdzie indziej, jakby śniły na jawie. Jedne śniły o pszczołach, oprowadzających ich po ulu, jeszcze inne o bardziej wrogo nastawionych istotach. Tu, gdzie żyję, jestem zbyt biedna(cena jest ogromna..) i zbyt strachliwa, żeby jej spróbować.


I na koniec - filmiki : )

http://www.youtube.com/watch?v=fN9r_pFS0-A
http://www.youtube.com/watch?v=iCPNmGHeuO8

Mam nadzieję, że zainteresował Was temat, a pisanie po tylu latach za granicą jeszcze jakoś mi idzie.
Idzie Ci tak, jabyś nadal przebywała w Polsce Uśmiech co do tego narkotyku, no cóż, nie zażywam żadnych i nie znam się na tym, pierwszy raz o tym słyszę... ale jeżeli miałbym wsparcie jakiś lekarzy czy coś w tym stylu, z chęcią bym spróbował. Mruga2
Dziękuję. Oczywiście, również wzięłabym tylko pod okiem lekarzy, moja ostatnia przygoda z lżejszymi narkotykami skończyła się bardzo źle. W głowie jednak nadal pojawia się ciekawość. Ludzie to właśnie takie bestie są, że muszą wiedzieć wszystko Uśmiech.