ParaMythology

Pełna wersja: Anatomia Umierania
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
„Ngo-śes-pa dang grol-ba dus-mnyam-du ‚ong-ngo
Ze zrozumieniem przychodzi wyzwolenie.”
Bar-do Thos-grol

Nie znajdziemy żadnej innej tradycji filozoficznej czy religijnej, w której do śmierci przywiązywano by tak niewielką wagę i znano jej anatomię tak dokładnie jak w filozofii Buddyzmu. Chciałbym więc, by ten artykuł, mimo, że w swojej naturze nie jest poświęcony tematyce wyłącznie okultystycznej (przynajmniej z punktu widzenia zachodniej tradycji magii) ukazał Wam ideę śmierci jako inicjacji prowadzącej do oświecenia, czy też wyzwolenia. W pierwotnej istocie ten esej ma być wstępem do grupy artykułów związanych z tanatologią oraz – co bliższe zachodniemu okultyzmowi – z nekromancją. Wszystkie religie zgadzają się, co do tego, że śmierć nie jest definitywnym końcem, że umiera jedynie powłoka materialna, zaś duchowa świadomość idzie dalej. Każdy system opisuje więc zjawisko exitus letalis[1] dość pobieżnie skupiając się raczej na elementach eschatologicznych. I tutaj pojawia się Buddyzm, który bardzo dokładnie opisuje anatomię umierania.


Wadżrajana[2] jest szkołą filozofii buddyjskiej powstałą w II wieku naszej ery w Indiach, jest kierunkiem związanym z praktyką tantr w ramach tradycji mahajany[3], na tyle jednak rozwiniętą, że umożliwia bezpośrednie doświadczenie natury rzeczywistości, na temat której tylko „wnioskuje się” w teoriach mahajany. To właśnie tej szkole zawdzięczamy opisanie etapów umierania istoty ludzkiej. Wadżrajana naucza, że śmierć przebiega w ośmiu etapach. Każdy z nich charakteryzuje się rozpadem konkretnego żywiołu w organizmie, a także odpowiednimi do tego efektami fizycznymi. Jednocześnie etapy te mogą przebiegać w sposób powolny – gdzie poddają się obserwacji – ale równie dobrze mogą pojawić się tak szybko, że nie da się ich od siebie odróżnić. Według tej filozofii ludzie czyści, o mniejszym obciążeniu karmicznym umierają spokojniej, zaś źli ludzie umierają szybko – co zazwyczaj oznacza śmierć tragiczną w jakimś wypadku. Zanim przejdę do wymienienia i opisania poszczególnych etapów, muszę przypomnieć, że śmierć
w buddyzmie jest jedynie formą inicjacji, którą określamy mianem descensus ad inferos[4]. Po ustaniu fizycznych objaw życia, świadomość (a dokładniej doświadczenie) przechodzi do stanu bar-do śmierci, który jest niczym innym jak kolejnym stanem przejściowym egzystencji podobnie jak życie, sen czy medytacja. W tym czasie dochodzi do procesów wewnętrznych, które decydują o tym, czy człowiek trafi do jednej z sześciu sfer Samsary[5].

Czytaj dalej tutaj...
Rasphul ciekawy material. Wyglada na to, ze "umieranie" to dosc zlozony proces fizyczno-energetyczny i ze wcale nie przebiega on tak latwo jakby sie moglo wydawac. Po przeczytaniu odnosze wrazenie rozciagniecia w czasie? A moze to tylko wrazenie. Cale spektrum opisanych roznych doznan znajduje swoje uzasadnienie. Niemniej jednak skads sie wzial poglad, ktory kiedys slyszalam, ze dusza czlowieka moze byc obecna na ziemi -energetycznie- do okolo miesiaca od momentu uznania fizycznej smierci. Chyba ciezko to zweryfikowac.
Nie ma przyjemniejszych tematów?
Moim zdaniem umierania się nie pamięta tak samo jak chwili narodzin, czy początku snu. Czy ktoś z was zadal sobie pytanie jak zacząl się wasz sen? Zawsze jest się gdzieś nie wiadomo skąd i dlaczego.
Śmierć to skomplikowany proces. Traci się przytomność, organizm się broni, stresuje, poziom adrenaliny się zwiększa. Krótko mówiąc.
Polak - jest wiele przyjemniejszych tematów.
Jestem świadom, że ludzie bardzo często uciekają od tematyki śmierci.
Chwytacie się życie kurczowo, z odrazą patrząc na starzejące się ciała, które przypominają Wam o nieuniknioności Waszego losu. Każdy umiera i im szybciej się z tym pogodzicie, im szybciej zapoznacie się z tym zjawiskiem tym więcej wyciagniecie korzyści z procesu przekraczania granicy.
Nie wiem czy to do konca mozliwe, zeby sie tak kurczowo uchwycic zycia. Raczej nie sposob uniknac stycznosci ze smiercia, zapewne kazdy ma w rodzinie kogos, kto "odszedl", juz niedlugo Swieto Zmarlych wiec temat bedzie powracal w myslach. Taka pora, porzadkowanie grobow i przyroda tez sie chyli ku zimie czyli okres spoczynku. A czlowiek... zyc musi, pracowac i jakos funkcjonowac. Smierc przeplata sie z zyciem i narodzinami, odwieczny cykl. Kazdy z nas bedzie zyl tyle ile ma przeznaczone. Ot i wszystko. Mruga2