ParaMythology

Pełna wersja: Wasze podejście do życia po śmierci
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Gron napisał(a):Pierwszy błąd. Nigdzie nie napisałam, że mam Cię za durnia.

Czytaj uważnie, mówiłem tutaj do Enocha, że ma mnie za durnia, a nie że Ty. Chociaż kto tam wie, ale nie ważne.

To jakbym sobie to życie ułożył i zaplanował podczas bycia nieśmiertelnym to moja sprawa. A coś na pewno bym sobie zaplanował byle by tylko się nie nudzić Mruga2

Co do instynktu samozachowawczego i działań obronnych z tym związanych... Nie wątpię w to że byłyby z tego tytułu jakieś rozróby i zadymy w trakcie nieśmiertelności Mruga2 Ale to już nie moje zmartwienie, ktoś mnie atakuje? Niech przestanie i problemu nie będzie Mruga2

Widzę że temat zaczyna już Cię powoli męczyć Mruga2 Pewnie wszystkich już dość zmęczył lub zniesmaczył, więc tak jak mówisz, zakończmy go i rozstańmy się bez bicia Mruga2 Miło było podyskutować Mruga2
(02.06.2012, 20:08)Gron napisał(a): [ -> ]
(02.06.2012, 08:33)Evell napisał(a): [ -> ]Zaraz zaraz, to Szatan czy Królestwo Niebieskie? Jak czytałam, to sądziłam, że napiszesz, aż będziemy godni wejść do Piekła... a możesz tę myśl rozwinąć?

Teoretycznie w Biblii jest wzmianka, że to Szatan ma we władaniu Ziemię:

(Łukasza 4:5-8) napisał(a):„Diabeł zaprowadził go więc wysoko i w jednej chwili pokazał mu wszystkie królestwa zamieszkanej ziemi, i rzekł do niego: ‘Dam ci całą tę władzę oraz ich chwałę, gdyż została mi przekazana i daję ją, komu chcę. Jeśli więc ty oddasz mi cześć przed moim obliczem, wszystko to będzie twoje’. Jezus, odpowiadając, rzekł do niego: ‘Jest napisane: ,Jehowę, twego Boga, masz czcić i tylko dla niego masz pełnić świętą służbę’.”

Tak, ale K@amil napisał: "że Ziemią rządzi Szatan i została przez niego stworzona." , stąd moje pytanie było. Bo skoro ją stworzył, to nie do Nieba a do Piekła. Bo jeśli to Bóg tworzył i idziemy do Nieba, to czy na pewno do Nieba idziemy gdy stworzył ją Szatan?
(03.06.2012, 01:08)Kuźdapyr napisał(a): [ -> ]Czytaj uważnie, mówiłem tutaj do Enocha, że ma mnie za durnia, a nie że Ty. Chociaż kto tam wie, ale nie ważne.

Shame on me. Czytane na szybko i się wcisnęło tam niepotrzebnie "i" (bo się doszukuję)

A temat nie, nie tyle co męczy tylko po prostu każdy ma swoje własne racje etc i nie widzę sensu, żeby którekolwiek bezskutecznie próbowało przekonać drugie Uśmiech


Hmm... Co do stworzenia Ziemi przez Szatana to w KK pierwsze słyszę :P Miło by było rzeczywiście, jakby sam wyjaśnił o co mu chodziło.

Aczkolwiek ja tam w ogóle odrzucam wizję i Nieba i Piekła po śmierci :P
Ja osobiście wierzę w reinkarnację. To jest dla mnie na chwilę obecną najlogiczniejsze wyjaśnienie wszystkich rzeczy, które wiemy nie wiadomo skąd, deja vu, fobii również z choinki urwanych (w sensie po prostu są, a nie pochodzą np. od urazu z dzieciństwa), zjawisko w którym dwie pierwszy raz na oczy widzące się osoby rozumieją się bez słów (w "Ani..." autorka nazwała to bratnimi duszami) - dla mnie to wszystko doświadczenia z poprzednich wcieleń. Plus mniej lub bardziej wiarygodne dokumentacje osób znających swoje zeszłe inkarnacje przez np. hipnozę regresyjną (tak to się nazywa?)... Jestem na tak Mruga2
Kiedyś wierzyłam w teorię cnotliwy - to do nieba, grzesznik - to do piekła. Ale potem zaczęłam zauważać, że istnieje relatywizm moralny i że ten "system" by się nie sprawdził. Przynajmniej nie w moich wyobrażeniach o tych dwóch... miejscach? Wymiarach? Światach? Czymkolwiek. Co więcej, w czyściec nigdy nie wierzyłam. Dla mnie zawsze to był wymysł Kościoła, by nastraszyć średniowieczne ciemne masy i wyciągnąć od nich pieniądze za odpusty. To, że nie wszyscy idą bezpośrednio do nieba/piekła jest stwierdzone w Biblii; cytując moją katechetkę "Jezus mówił, że istnieje potrzeba modlitwy za zmarłych. Pomyślmy, gdyby byli w niebie, nie musielibyśmy się za nich modlić, bo nie byłoby sensu, już są zbawieni. A za tych z piekła również nie ma sensu, bo są potępieni i w żaden sposób nie mogą już dostać się do nieba. Ergo: czyściec istnieje". Otóż w porządku, ale ja skłaniałam się ku teorii, że ten "czyściec" - to po prostu ziemia. Dusze, które nie trafiły ani 'na górę', ani 'na dół' zostawały na ziemi i to plus jakieś zadanie właśnie było ich pokutą, oczyszczeniem. Niektórzy widzą je w postaci tzw. duchów.
Jeszcze więcej (obiecuję, ostatnia kwestia), pomimo wiary w reinkarnację i braku wiary w niebo i piekło, ciągle wierzę w koncepcję duchów jako dusz, które zostały na ziemi. Niby kłóci się to z zamysłem wcieleń, bo po co taka dusza miałaby zostawać w takiej postaci, skoro może na powrót się wcielić? Otóż moim zdaniem jest to dusza człowieka, który z jakiegoś powodu nie wykonał za życia swego rodzaju zadania, powołania, nie wykorzystał daru i nie może rozpocząć nowego życia, póki nie zostanie to wypełnione - wcielamy się po raz kolejny zawsze i tylko z jakichś konkretnych powodów. I takie zabłąkane dusze potrzebują ludzkiej pomocy, bo w materialnej rzeczywistości niematerialne postacie nie są w stanie same dać sobie rady. Żeby lepiej wyjaśnić, o co mi chodzi, odsyłam do "Dziadów" Mickiewicza albo do pierwszej części cyklu "Felix, Net i Nika" Mruga2
SKOŃCZYŁAM Happy

Tak jeszcze przeglądam teraz te posty o nieśmiertelności i dochodzę do wniosku, że trochę to zabawne czytać te wasze kłótnie Mruga2 (nie bierzcie tego do siebie, mnie ostatnio bawi coraz więcej dziwnych rzeczy).

<<Teraz przekazuję swoje zdanie, nie staram na siłę się przekonać do niego innych. Taki przypis dla uniknięcia nieporozumień Mruga2 >>

Co do samego tematu nieśmiertelności uważam, że nie jest to ciekawa sprawa. Pomijając już te wszystkie poważne argumenty, jakimi są choroby, psychika... takie życie byłoby po prostu nudne. Nawet, jeżeli świat zmieniałby się dynamicznie i "byłoby na co popatrzeć", to po jakimś czasie by się to po prostu przejadło. A rodząc się na nowo nie masz pamięci o poprzednich zmianach i wszystko jest dla ciebie nowością, jest fascynujące.

Kolejna sprawa: tak, masz mnóstwo czasu na naukę wszystkiego, czego chcesz, ale co, jak się już nauczysz? Zdolności psi i ezo chyba akurat nie są specjalnie ograniczone, ale tylko to, a cała reszta? Grając np. na instrumencie nie jesteś w stanie wyjść poza pewien rodzaj mistrzostwa, bo po prostu instrument ci tego nie umożliwia, on już ma swoje ograniczenia. A jak w psychokinezie załóżmy dojdziesz do poziomu przesuwania kontynentów z szybkością 20 km/h, to co dalej? Pobawisz się chwilę w globalną układankę i po kolejnych 50-100 latach znów ci się przeje. A mając nowe życie masz możliwość uczenia się tego wszystkiego na nowo. Wbrew pozorom nie jest to wada, bo ta satysfakcja, gdy osiągniesz wyższy poziom umiejętności, gdy poznasz nową możliwość wykorzystania swojej wiedzy w praktyce, to uczucie chęci poznawania ciągle więcej i więcej... dla tego się żyje, a im dłużej chodzisz po świecie, tym mniej masz takich chwil - bo wiesz i umiesz już za dużo...

Argument dla wierzących w astrologię, horoskopy i układy planet: dwanaście znaków klasycznych, dwanaście chińskich, całkiem sporo możliwości ich kombinacji - czemu pozbawiać się możliwości sprawdzenia, jak jest w każdej z nich? A jeżeli dodasz do tego możliwość rodzenia się z różnymi zestawieniami w różnych kręgach kulturowych i sprawdzenie, jak dane środowisko pozwala ci spełniać cechy zodiakalne... umierać, nie żyć! Happy

Oczywiście jednocześnie możliwości poznawczych i potencjalnych przedmiotów badań jest tyle, że góra stuletnie życie może nie wystarczyć, by usatysfakcjonować w pełni głodnego wiedzy człowieczka. Zawsze trafi się ktoś, kto na łożu śmierci wyzna: "Gdybym mógł jeszcze zrobić to... i to... i tamto też...", a ja się temu nie dziwię. Dlatego moją propozycją jest <tadam> długowieczność z dodatkiem zachowywania młodości!
Ideał życia wg mnie byłby, gdybym miała możliwość tkwienia tu do 300-nej wiosny, a wszystkie dodatkowe dekady padłyby na okres pomiędzy 20-30 rokiem życia. Taki bonus, podczas którego zmiany fizyczne zostałyby przystopowane.

Tak, macie pełne prawo mieć mnie już dosyć Happy Ale właśnie zdałam sobie sprawę z tego, jakim cudownym tematem do dyskusji jest ten właśnie. Można się "wylać", a im więcej wiadomości i opinii tym lepiej.

Moje zdanie o Szatanie (xD):
Ktoś tu wspomniał (Evell?), że jak Szatan, to czemu niebo. A czemu nie? Podział "Niebo-Bóg/Piekło-Szatan" występuje tylko w Kościele. Nawet w Biblii ponoć nigdzie nie ma mowy o tym, że Zły jest władcą Piekieł. Tylko tyle, że coś takiego istnieje. A Diabeł występuje tam niezależnie, jako Ex-Anioł, który się zbuntował i postanowił żyć na własną rękę (z tego, co się orientuję). To o Szatanie Królu Piekieł wymyślił nie kto inny, jak sami chrześcijanie Mruga2

Po wtóre, sformułowanie "idziemy do Nieba" może być niczym więcej, jak metaforą nagrody. Niebo w założeniu ma być naszym Rajem, spełnieniem, miejscem, w którym nam będzie najlepiej. Mówi się "czuję się tu jak w niebie, raju". Więc "Niebo Boga" i "Niebo Szatana" mogą się skrajnie od siebie różnić, tak jak i ci dwaj sami w sobie.

Po ente, zakładam, że skoro chrześcijaństwo to WIARA, nie WIEDZA, to możemy się rozmijać z rzeczywistością w kilku szczegółach. Nikt nie ma pewności, jak jest naprawdę, to wiedzą tylko zmarli. Jak ktoś czuje potrzebę wewnętrzną, może spróbować ich zapytać Mruga2 A prawda może leżeć pośrodku. W moim mniemaniu nic na świecie nie jest czarno-białe, a jedynie w odcieniach szarości, więc koncept nieba-piekła (ewidentnie czarno-biały) może być tylko uproszczeniem dla naszych możliwości percepcyjnych.

Jakkolwiek dalej chciałabym poznać zdanie Autora wypowiedzi i osoby wtłaczającej pomysł na ten temat (przepraszam, że w tej chwili nie pamiętam, kto o tym wspomniał Sad )

Gość

Ja również odnoszę się za reinkarnacją. Sądzę, że istnieje i po naszej śmierci odrodzimy się ponownie w innym życiu. Uważam ponadto, że z chwilą śmierci mamy wpływ na to, gdzie narodzimy się ponownie i jak będzie wyglądało nasze dalsze życie - już w nowej egzystencji.
Ja jestem daleka od klotni z kimkolwiek, kazdy ma prawo wierzyc w co chce. Wracajac do poczatkowego pytania Marcelo- wierze, ze istnieje zycie po smierci. Swiat zmarlych (duchow) jest swiatem jakby rownoleglym do naszego. Mam nawet wrazenie, ze te dwa swiaty przenikaja sie nawzajem. To, ze my ich nie widzimy (niektorzy widza lub czuja) nie znaczy, ze nie ma ich wsrod nas. Ziemia nie jest dla mnie ani "rajem" ani "pieklem" lecz miejscem doswiadczania i nauki. To taki jakby "poligon", na ktorym jestesmy szlifowani i poddawani roznym probom. Kazdy z nas ma swoja lekcje do przerobienia a to jak ja zaliczy ma wplyw na przejscie na "wyzszy poziom duchowy" za zycia i po smierci. Smierc jest dla mnie metamorfoza, faza przejsciowa. A to co naprawde jest po tamtej stronie, wiedza ci, ktorzy na nia przeszli. Jedno jest pewne, ze ja nie chcialabym byc niesmiertelna, to byloby bardzo meczace. Choc uwazam, ze wiele dzieje sie w psychice czlowieka, mozna stworzyc sobie "raj" lub "pieklo." Mozna byc czlowiekiem mlodym duchem majac 80 lat i czuc sie jak stary czlowiek za mlodu. Niemniej jednak cialo fizyczne podlega nieodwracalnym procesom starzenia sie i tego raczej nikt nie zmieni. Tak wiec smierc jest czescia zycia. A Ziemie musiala stworzyc jakas naprawde potezna i dobra Sila Wyzsza, bo jakby nie spojrzec to Ziemia jako planeta jest po prostu piekna. Uśmiech

Gość

(10.09.2013, 09:59)Victoria napisał(a): [ -> ]Niemniej jednak cialo fizyczne podlega nieodwracalnym procesom starzenia sie i tego raczej nikt nie zmieni.
Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym, na tę chwilę nie jest za bardzo możliwe zachowanie nie śmiertelności, ale np. projekt Avatar może to zmienić. Projekt avatar - więcej informacji. Zapoznaj się z tym odnośnikiem, tutaj jest wyjaśnione wszystko na czym on polega. Jego finał nastąpi jeszcze za naszego życia.

Do tego dodam, że od lat naukowcy zajmujący się badaniem naszej struktury DNA próbują znaleźć złoty środek na powstrzymanie mechanizmów starzenia się, a także powstrzymania nie odwracalnej śmierci komórek z których się składamy - co znowu podkreśla, że osiągnięcie nie śmiertelności jest możliwe - dzięki nauce.

Jednakże ja także nie chciałbym z tego skorzystać. I nie wiadomo jak to wpłynie na świat, na nurty filozoficzne oraz religię, gdy powstrzymamy największą tajemnicę naszego życia, i nie będzie już jedynego wyznacznika sprawiedliwości na świecie jaką jest śmierć - która w konsekwencji wcześniej lub później dopada każdego.
Osobiście chciałbym aby reinkarnacja istniała, a z drugiej strony, wiem że nie będe świadomy że już kiedyś żyłem... Będzie wszytsko od początku, jako ptak lub pszczoła, a może i człowiek? Kto wie. Możłiwe że życie mnie już tak zmęczy że będzie Mi wszystko obojetne. Jest wiele hipotez oraz opcji.
Moim zdaniem reinkarnacja w zwierzę jest nie możliwe szybciej w czlowieka. Skoro i tak nie będziemy tego pamiętać... nie ma chyba większego sensu się nad tym zastanawiać. Ja tam uważam ,że trafimy do jakieś lepszego świata cokolwiek to może być. Po za tym wiara w reinkarnację jest demoralizująca. Pomyślimy sobie "e tam żyję jak chce mam wszystkie zasady gdzieś w następnym życiu to naprawię..." Po za tym życie nie jest najważniejsze. Liczy się jak je wykorzystamy i na co je poświęcimy. Ważniejsze są zasady cele i idee.
Kilka dni temu miałem sen, który poważnie zachwiał moim dotychczasowym podejściem do sprawy. Śnił mi się mój kolega, z którym studiowałem, który zmarł na śnie 2 miesiace temu. Nawiazałem z nim dialog. Od słowa do słowa mówię do niego, że przecież ty Szymon nie żyjesz, jesteś trupem - cytując dokładnie to co mu powiedziałem. On mi na to, że nam sie wydale, że my nie żyjemy. My wszyscy żyjemy.
Od tygodnia czasu mam ciąg snu o zmarłych. Ale to pewnie kara niebios za to, że udawałem, ze gromnica to mój penis.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8