ParaMythology

Pełna wersja: "Biblia Szatana" - Anton Szandor LaVey (część 3 - Księga Lucyfera c.d.)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
NIE WSZYSTKIE WAMPIRY PIJĄ KREW!
Satanizm reprezentuje odpowiedzialność w stosunku do odpowiedzialnych zamiast troski o psychicznych wampirów.
Wielu ludzi, którzy stąpają po ziemi, praktykuje piękną sztukę sprawiania, aby inni bez powodu czuli się odpowiedzialni lub nawet zobowiązani wobec nich. Satanizm widzi te pijawki we właściwym świetle. Psychiczne wampiry są osobnikami, które wyciągają z innych ich życiową energię. Osobę tego typu spotkać można niemal na każdej ulicy. Nie spełniają one żadnych pożytecznych zadań w naszym życiu i nie są ani obiektami miłości, ani prawdziwymi przyjaciółmi. Co więcej, czujemy się odpowiedzialni wobec psychicznego wampira, nie zdając sobie sprawy, dlaczego tak jest.
Jeżeli uważasz, że możesz stać się ofiarą takiego osobnika, istnieje kilka prostych sposobów, które pozwolą ci zdać sobie z tego sprawę. Czy istnieje osoba, do której często dzwonisz lub przychodzisz, mimo że naprawdę nie życzysz sobie tego, ponieważ wiesz, że będziesz czuł się winnym, jeśli tego nie zechcesz? A może jest taka osoba, której stale wyświadczasz przysługi, chociaż nigdy bezpośrednio cię o to nie prosi, a daje ci tylko do zrozumienia? Często psychiczny wampir posłuży się psychologią na opak, mówiąc: "Och, nie mógłbym cię o to prosić" - a ty, z kolei, nalegasz, aby to zrobić. Psychiczny wampir nigdy nie będzie od ciebie niczego wymagał. Byłby to przejaw jego nadmiernej pewności siebie. Po prostu pozwoli, aby jego życzenia dotarły do ciebie w subtelny sposób, tak aby uchronić się przed braniem go za pasożyta. On "nigdy nie myślałby nawet o narzucaniu się" i zawsze jest zadowolony chętnie przyjmując swój los, bez najmniejszej otwarcie wyrażonej skargi!
Grzechy psychicznych wampirów nie wynikają z daiałania, lecz z zaniechania. To, czego nie mówią, a nie to, co mówią, sprawia, że czujesz się wobec nich zobowiązany. Są zbyt przebiegłe, aby otwarcie wyrażać swoje życzenia wobec ciebie, ponieważ wiedzą, że mogłoby cię to urazić i miałbyś wyraźny i słuszny powód odmowy.
Znaczny procent tych ludzi posiada specjalne "atrybuty", które sprawiają, że łatwiej i z lepszym skutkiem znajdują oni oparcie w tobie. Wiele psychicznych wampirów jest kalekami (lub takich udają) albo są "umysłowo lub emocjonalnie upośledzeni". Inni mogą udawać niewiedzę lub niekompetencję, abyś ty z litości - lub co częstsze - w wyniku irytacji zrobił coś dla nich.
Tradycyjny sposób wygnania demona lub żywiołu polega na odkryciu jego natury i odprawieniu egzorcyzmów. Rozpoznanie tych współcześnie istniejących demonów i ich metod działania okazuje się jedynym antidotum na ich niszczący wpływ na ciebie.
Wielu ludzi akceptuje te pasywnie złośliwe indywidua tylko dlatego, że nikt im wyraźnie nie wytknął podstępnych forteli, jakich używają. Po prostu uznają te "biedne duszyczki" za osoby mające mniej szczęścia niż oni sami i czują się zobowiązani pomóc im tak, jak tylko potrafią. Jest to błędne poczucie odpowiedzialności (lub nieusprawiedliwione poczucie winy), dobra pożywka dla "altruizmu", na którym żerują te pasożyty! Wampir psychiczny ma zdolność istnienia, ponieważ sprytnie wybiera na swoje ofiary ludzi uczynnych i odpowiedzialnych - ludzi niezwykle oddanych swoim "moralnym obowiązkom".
Niekiedy możemy być wyzyskiwani zarówno przez grupy ludzi, jak i przez pojedynczych osobników. Każda organizacja zajmująca się zbieraniem funduszy, dla przykładu: fundacja dobroczynna, rada gminy, organizacja religijna lub bractwo itd., skrupulatnie wybiera osobę biegłą w wywoływaniu u innych poczucia winy na swojego prezesa, aby nakłaniał nas do otwierania najpierw serc, a następnie portfeli przed nim - przyjmującym akt "dobrej woli" - nigdy nie wspominając, że w wielu wypadkach owi osobnicy nie poświęcają bezinteresownie swojego czasu, ale wyciągają niezłą pensję za swe "szlachetne czyny" Są mistrzami w graniu na sympatii i względach ludzi odpowiedzialnych. Jak często widzimy małe dzieci wysyłane przez tych obłudnych Faginów w celu bezbolesnego wyciągnięcia datków od uprzejmych. Któż mógłby oprzeć się niewinnemu czarowi dziecka?
Bywają, oczywiście, i tacy, którzy są nieszczęśliwi, jeżeli nie dają czegoś, ale wielu z nas nie pasuje do tej kategorii. Niestety, często jesteśmy zmuszani do robienia rzeczy, których - jak uważamy - nie powinno się od nas wymagać. Rozsądnie myślącemu człowiekowi niezwykle trudno odróżnić dobrowolną dobroczynność od wymuszonej. Chce on robić to, co jest właściwe i sprawiedliwe, kłopot zaś sprawia mu próba podjęcia decyzji, komu powinien pomóc i do jakiego stopnia można od niego oczekiwać wsparcia mieszczącego się w granicach rozsądku.
Każdy musi zadecydować za siebie, jakie ma obowiązki wobec przyjaciół, rodziny i społeczności. Przed poświęceniem swojego czasu i pieniędzy ludziom, którzy nie należą do jego najbliższej rodziny lub grona bliskich przyjaciół, musi podjąć decyzję, na co jest w stanie sobie pozwolić bez uszczerbku dla najbliższych. Biorąc te rzeczy pod uwagę musi być pewien, że włączył siebie do grona osób, które najwięcej dla niego znaczą. Powinien uważnie ocenić zasadność życzenia i osobowość lub motywy osoby proszącej o jego spełnienie.
Niezwykle trudno nauczyć się powiedzieć "nie", gdy przez całe życie mówiło się "tak". Ale skoro nie chce się stale być wykorzystywanym, należy nauczyć się mówić "nie" w uzasadnionych wypadkach. Jeśli pozwolisz im, psychiczne wampiry będą stopniowo infiltrować twe codzienne życie, dopóki nie pozbawią cię resztki twojej prywatności - i twoje stałe uczucie troski o nich wyruguje całą twoją ambicję.
Psychiczny wampir będzie zawsze wybierał osobę, która jest względnie zadowolona z życia i usatysfakcjonowana nim - osobę szczęśliwą w małżeństwie, znajdującą przyjemność w swojej pracy i ogólnie dobrze dopasowaną do otaczającego świata - na niej właśnie żeruje. Sam fakt, że wampir psychiczny wybiera do wykorzystywania osoby szczęśliwe, dowodzi, że brakuje mu tych rzeczy, jakie posiada jego ofiara. Zrobi on wszystko, co tylko będzie mógł, aby wywołać konflikt i stworzyć dysharmonię pomiędzy swoją ofiarą a bliskimi jej ludźmi.
Dlatego też strzeż się każdego, kto sprawia wrażenie, iż nie posiada prawdziwych przyjaciół i nie ma żadnego wyraźnego zainteresowania w życiu (oprócz zainteresowania tobą). Zwykle będzie ci mówił, że jest bardzo wybredny w doborze przyjaciół lub nie zaprzyjaźnia się łatwo z powodu wysokich kryteriów, jakie stawia swoim towarzyszom. (Aby zdobyć i utrzymać przyjaciół, należy chcieć coś dać z siebie - a do tego psychiczny wampir nie jest zdolny). Ale będzie on próbował jak najszybciej uświadomić ci, że ty spełniasz wszystkie wymagania i stanowisz prawdziwy i znakomity wyjątek wśród ludzi - ty jesteś jedną z nielicznych osób zasługujących na jego przyjaźń.
Abyś nie mylił szalonej miłości (którą trzeba uważać za bardzo egoistyczną) z psychicznym wampiryzmem, ogromna różnica pomiędzy obiema tymi rzeczami musi zostać wyjaśniona. Jedyny sposób ustalenia, czy jesteś wyzyskiwany przez wampira, polega na dokonaniu bilansu: co dostajesz w zamian za to, co dla kogoś robisz.
Możesz niekiedy stać się rozdrażniony z powodu obowiązków nałożonych na ciebie przez osobę ukochaną, bliskiego przyjaciela lub nawet przez szefa. Ale zanim określisz kogoś jako psychicznego wampira, musisz zadać sobie pytanie: "Co dostaję w zamian?" Jeśli twój partner lub kochanka nalegają, abyś często do nich dzwonił, ale ty również wymagasz od nich rozliczenia się z czasu spędzonego bez ciebie, powinieneś zdać sobie sprawę, że ma tu miejsce sytuacja polegająca na braniu i dawaniu. Lub jeśli przyjaciel ma zwyczaj proszenia cię o pomoc w nieodpowiednim momencie, ale ty również możesz na nim polegać, że twoje potrzeby potraktuje bezwzględnie priorytetowo, musisz traktować to jako uczciwy układ. Jeżeli twój szef poprosi cię o zrobienie czegoś więcej, niż normalnie się od ciebie oczekuje na twoim stanowisku, ale przymknie oko na sporadyczne spóźnienie lub da ci wolny dzień, gdy będziesz tego potrzebować, z całą pewnością nie masz powodu do skarżenia się i uważania, że jesteś wykorzystywany.
Podlegasz jednak wykorzystywaniu, o ile ciągle cię wzywają lub stale oczekuje od ciebie jakiejś przysługi ten, kto zawsze ma inne "naglące obowiązki", kiedy tylko ty czegoś od niego potrzebujesz.
Wiele psychicznych wampirów będzie obdarowywało cię rzeczami materialnymi zamierzając sprawić, abyś czuł się w zamian zobowiązany wobec nich i w ten sposób z nimi związany. Różnica pomiędzy ich dawaniem a twoim polega na tym, że twój sposób odpłacania się przyjmuje formę niematerialną. Chcą, abyś czuł się wobec nich zobowiązany i będą bardzo rozczarowani lub nawet obrażeni, jeśli spróbujesz odwzajemnić się im przedmiotami materialnymi. W ostateczności "zaprzedasz im swoją duszę" i będzie ci się stale przypominać o twoich obowiązkach nie przypominając ci o tym - ulubiona metoda.
Dla prawdziwego satanisty jedyną metodą obchodzenia się z psychicznym wampirem jest "udawanie głupiego" i zachowywanie się tak, jak gdyby było się autentycznym altruistą i naprawdę nie oczekiwało niczego w zamian. Daj im lekcję, przyjmij uprzejmie wszystko, co ci dadzą, dziękując im wystarczająco głośno, by wszyscy o tym usłyszeli, i spokojnie odejdź! W ten sposób okazujesz się zwycięzcą. Cóż mogą wtedy rzec? A kiedy, co nieuniknione, będą od ciebie oczekiwać, abyś odwdzięczył się za ich "hojność" (i to jest najtrudniejsze), powiedz "NIE" - ale znów uprzejmie! Gdy odczują, że wyzwalasz się z ich uścisków, mogą się zdarzyć dwie rzeczy. Pierwsza - że będą zachowywać się jak "skruszeni" w nadziei, że twoje dawne poczucie obowiązku i sympatia powrócą, a kiedy (jeśli w ogóle) to nie nastąpi, pokażą swoje prawdziwe oblicze, stając się gniewnymi i mściwymi.
Jak już sprawisz, że posuną się aż tak daleko, TY możesz za grać rolę strony pokrzywdzonej. Mimo wszystko nie uczyniłeś nic złego - to tobie przypadły "wymuszone obowiązki", gdy byłeś potrzebny owym potworom, skoro zaś niczego nie można było oczekiwać w zamian za ich prezenty, nie powinny powstać żadne głębokie urazy.
Ogólnie mówiąc, psychiczny wampir zda sobie sprawę, że jego metody zostały odkryte i zaprzestanie dalszych nacisków. Nie będzie już więcej tracił na ciebie czasu i skieruje swoje kroki ku kolejnej niczego się nie spodziewającej ofierze.
Zdarzają się jednak takie sytuacje, że psychiczny wampir nie poluzuje swoich więzów tak łatwo i zrobi wszystko, co możliwe, aby ci dokuczyć. Mają na to mnóstwo czasu, bowiem gdy zostaną odrzuceni, zaniedbują wszystkie inne rzeczy (bez względu na to, jak niewiele ich im pozostało), aby poświęcić każdy wolny moment na planowanie zemsty, do której, jak uważają, mają słuszne prawo. Z tego powodu najlepiej w ogóle unikać kontaktów z tego typu ludźmi. Ich "schlebianie" ci i poleganie na tobie może początkowo mile łechtać próżność, a ich dary materialne są bardzo atrakcyjne, ale w ostateczności zauważysz, że płacisz za nie z dużą nawiązką.
Nie trać swojego czasu dla ludzi, którzy w końcu doprowadzą do twojego zniszczenia, zamiast tego skoncentruj się na tych, którzy docenią twoją odpowiedzialność wobec nich i podobnie poczują się odpowiedzialni za ciebie.
A jeśli ty jesteś psychicznym wampirem - uważaj! Strzeż się satanisty - jest on gotów i chętny z radością wbić ci przysłowiowy kołek w serce!




ZASPOKOJENIE... NIE PRZYMUS

NAJWYŻSZYM POZIOMEM LUDZKIEGO ROZWOJU JEST ŚWIADOMOŚĆ CIAŁA! Satanizm zachęca swoich wyznawców do oddawania się naturalnym pożądaniom. Tylko robiąc to możesz być osobą w pełni zadowoloną, pozbawioną frustracji, które mogą stać się szkodliwe dla ciebie i innych wokół. Dlatego najprostszy opis wiary satanistycznej to: ZASPOKOJENIE ZAMIAST WSTRZEMIĘŹLIWOŚCI. Ludzie często mylą przymus z zaspokojeniem, ale istnieje pomiędzy nimi ogromna różnica. Przymus nigdy nie jest tworzony przez zaspokojenie, lecz przez niemożność jego osiągnięcia. Sprawienie, że coś jest tabu, służy tylko zintensyfikowaniu pożądania. Każdy lubi robić rzeczy, o których powiedziano, że są zabronione. "Najsłodsze są zakazane owoce".
Słownik encyklopedyczny Webstera definiuje zaspokojenie w ten sposób: "Oddawać się czemuś: nie powstrzymywać się i nie przeciwstawiać; dawać wolny dostęp do: zadawalać poprzez uleganie; oddawać się". Definicja przymusu w słowniku brzmi: "Czynność polegająca na zmuszaniu lub doprowadzania do czegoś pod psychiczną lub fizyczną presją; skrępowanie woli (obowiązkowe, obligatoryjne)". Innymi słowy, zaspokojenie sugeruje wybór, podczas gdy przymus wskazuje brak wyboru.
Gdy ktoś nie ma właściwego upustu dla swoich pragnień, zaczynają one szybko narastać i prowadzą do przymusu. Jeżeli każdy dysponowałby właściwym miejscem i czasem przeznaczonym na okresowe zaspokojenie swoich osobistych pragnień, nie obawiając się zakłopotania i bez konieczności wymówek, stworzyłby im wystarczające ujście, co na całym świecie doprowadziłoby do życia pozbawionego frustracji. Ludzie mogliby swobodnie oddawać się wszelkim wybranym przez siebie przedsięwzięciom zamiast wypełniać swoje obowiązki na pół gwizdka i niweczyć swoje twórcze siły poprzez powstrzymywanie swoich naturalnych pragnień. Dotyczy to większości przypadków, ale zawsze znajdą się i tacy, którzy lepiej pracują, gdy są pod presją.
W ogóle ci, którzy do osiągnięcia pełni swych możliwości potrzebują przezwyciężenia szeregu trudności, czują w sobie powołanie artystyczne. (W dalszej części powiemy o tym więcej przy opisie spełnienia poprzez samoograniczenie). Nie znaczy to, że wszyscy artyści pasują do tej kategorii. Przeciwnie, wielu artystów nie potrafi tworzyć, jeśli ich podstawowe, zwierzęce instynkty nie zostaną zaspokojone.
Zazwyczaj nie jest to artysta ani indywidualista, ale przeciętny mężczyzna lub kobieta ze średniej klasy, którym brak właściwego ujścia dla własnych pożądań. Ironia polega na tym, że odpowiedzialna, szanowana osoba - nieomal podpora społeczeństwa - otrzymuje w zamian najmniej. To osoba, która zawsze musi być świadoma swoich "moralnych obowiązków" i której odmawia się normalnego zaspokojenia naturalnych pożądań.
Religia satanistyczna uważa to za ogromną niesprawiedliwość.
Ten, kto odnosi się z szacunkiem do swoich powinności, ma najsłuszniejsze prawo do wybranych przez siebie przyjemności bez narażania się na krytykę ze strony społeczeństwa, któremu służy.
W końcu została stworzona religia (satanizm), która wychwala i nagradza wszystkich wspierających społeczeństwo, w którym żyją, zamiast potępiać ich za ludzkie potrzeby.
W każdym zbiorze zasad (religijnych, politycznych lub filozoficznych) można znaleźć coś dobrego. W szaleństwie hitlerowskich koncepcji jedna rzecz stanowi wyraźny tego przykład - "siła poprzez radość!" Hitler nie był głupcem oferując Niemcom szczęście na poziomie osobistym, aby zapewnić sobie ich lojalność i wykorzystać do maksimum ich zdolności. Ustalono wyraźnie, że większość chorób ma naturę psychosomatyczną, a choroby psychosomatyczne są bezpośrednim wynikiem frustracji. Mówiono, że "dobrzy umierają młodo". Dobrzy - według chrześcijańskich standardów - naprawdę umierają młodo. To właśnie niezaspokojenie naturalnych instynktów prowadzi do przedwczesnego wyniszczenia naszych umysłów i ciał.
Za bardzo modne uznano koncentrowanie się na poprawianiu stanu umysłu i ducha oraz wyrażanie opinii, że dostarczanie przyjemności ciału (tej skorupie, bez której umysł i duch nie mógłby istnieć) jest wstrętne, brutalne i w złym stylu. OSTATNIMI CZASY WIĘKSZOŚĆ LUDZI, KTÓRZY UWAŻAJĄ SIĘ ZA WYZWOLONYCH, POZOSTAWIŁA NORMALNOŚĆ, ABY "PRZEJŚĆ NA POZIOM" IDIOTYZMU.
Zwijanie się w kłębek, stosowanie dzikiej i egzotycznej diety, takiej jak brązowy ryż i herbata - podobne środki mają rzekomo sprawić, że ci nieboracy znajdą się na wyższym poziomie duchowego rozwoju.
"Pomyje!" - mówi Satanista. Wolałby raczej zjeść dobry kawałek mięsa, poćwiczyć swoją wyobraźnię i przejść na wyższy poziom zrozumienia poprzez psychiczne i emocjonalne zaspokojenie. Satanista uważa, że po tak wielu wiekach dźwigania jarzma bezsensownych religijnych wymogów każdy chętnie wykorzysta szansę, aby być w końcu człowiekiem!
Jeżeli ktoś myśli, że drogą powstrzymywania swoich naturalnych pragnień może uniknąć mierności, powinien zapoznać się z mistycznymi wierzeniami Wschodu, które w ostatnich latach cieszą się ogromną popularnością. Chrześcijaństwo przypomina "stary kapelusz", tak więc, pragnący wyzwolić się z jego cienia, zwrócili się w kierunku tak zwanych oświeconych religii, takich jak buddyzm. Chociaż chrześcijaństwo zasługuje na krytykę, której je poddano, możliwe, że ganione jest niewspółmiernie mocno w stosunku do swojego faktycznego szkodliwego wpływu. Wyznawcy religii mistycznych są w równym stopniu winni braku humanizmu jak "błądzący" chrześcijanie. Obie religie opierają się na banalnych filozofiach, ale mistyczni religijni przywódcy twierdzą, że są oświeceni i wyzwoleni z dogmatów opartych na poczuciu winy, typowych dla chrześcijaństwa. Jednakże mistyk Wschodu nawet bardziej niż chrześcijański koncentruje się na unikaniu czynności animalistycznych, które przypominają mu, że nie jest on "świętym", ale zwykłym człowiekiem - inną formą zwierzęcia, niekiedy lepszą, częściej jednak gorszą od tych, co chodzą na czterech kończynach; a z powodu swojego "boskiego duchowego i intelektualnego rozwoju" stał się zwierzęciem najbardziej ze wszystkich drapieżnym!
Satanista pyta: "Cóż jest złego w byciu człowiekiem i posiadaniu wszystkich ludzkich słabości, jak również zalet?" Poprzez niezaspokajanie swoich pragnień mistyk nie posunął się o krok dalej w przezwyciężaniu przymusu niż jego bratnia dusza, chrześcijanin. Wschodnie wiary mistyczne nauczają ludzi kontemplacji własnych pępków, stania na głowach, wpatrywania się w puste ściany, unikania używania szablonów w życiu i utrzymywania w ryzach każdego pragnienia związanego z materialną przyjemnością. Niemniej jednak pewien jestem, że widziałeś równie wielu tak zwanych zdyscyplinowanych joginów niezdolnych do kontrolowania swojego nawyku palenia, jak wszystkich innych ludzi; bądź równie wielu pozornie wyzwolonych buddystów, którzy stawali się tak samo podekscytowani jak "mniej wtaje." obecnością osoby przeciwnej płci - lub w niektórych mniczeni wypadkach - tej samej płci. Gdy jednak, zapytani o wyjaśnienie swojej hipokryzji, ludzie ci wycofują się do dwuznaczności charakteryzujących ich wiarę - nikt nie może zapędzić ich w kozi róg, skoro nie ma możliwości udzielenia jasnych odpowiedzi!
Sprowadza się to do prostego faktu: tym, co skłoniło tego typu osobę do wyznania, które głosi wstrzemięźliwość, jest zaspokojenie. Ich wymuszony masochizm powoduje wybór religii, która nie tylko propaguje samoograniczenie, ale wysławia tych, którzy się mu poddają, wskazując im najświętszą drogę wyrażenia masochistycznych potrzeb. Im więcej pokus będą w stanie powstrzymać, tym świętsi się staną.
Masochizm dla większości ludzi oznacza odrzucenie zaspokojenia. Satanizm wskazuje na wiele ukrytych znaczeń i uważa masochizm za formę zaspokojenia, bowiem każda próba wpłynięcia na osobę o masochistycznych skłonnościach spotyka się z jej protestem lub skutkuje niepowodzeniem. Satanista nie potępia tych ludzi za dawanie ujścia masochistycznym pragnieniom, ale czuje największy wstręt do takich, którzy nie potrafią być wystarczająco uczciwi (przynajmniej wobec samych siebie), aby stanąć twarzą w twarz ze swym masochizmem i zaakceptować go jako naturalną część swojej osobowości.
Wykorzystywanie religii jako wytłumaczenia swojego maso chizmu jest bardzo złe, ale ludzie rzeczywiście to czyniący są na tyle bezczelni, że czują się lepsi od tych, którzy nie są spętani samooszukującym wyrażaniem swoich fetyszów! Ludzie ci byliby pierwszymi, którzy potępiliby kogoś, kto znalazł sposób na uwolnienie swoich cotygodniowych napięć z osobą, która solidnie go zbije, co doprowadzi właśnie do tego. Gdyby wspomniane napięcia nie znalazły ujścia, uczyniłoby go to podobnym do owych osobników chodzących z przymusu do kościoła lub religijnych fanatyków. Dzięki właściwemu zrealizowaniu swoich masochistycznych pragnień nie ma już potrzeby postępowania wbrew sobie i upadlania się w każdą bezsenną noc, jak czynią to ci masochiści z przymusu.
Sataniści nakłaniani są do folgowania sobie w siedmiu grze chach głównych, jako że nie wyrządzają one nikomu krzywdy - zostały stworzone przez Kościół katolicki tylko po to, aby zaszcze pić w wyznawcach poczucie winy. Kościół katolicki doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest możliwe niepopełnianie tych grzechów wszak dotyczą one wszystkich tych rzeczy, które my, istoty ludzkie, musimy czynić zgodnie z naszą naturą. Po nieuniknionym popełnieniu tych grzechów występuje się wobec Kościoła z finansową propozycją w celu "spłacenia" Bogu naszego długu, co stanowi rodzaj łapówki w zamian za czyste sumienie parafianina!
Szatan nigdy nie potrzebował księgi zasad, ponieważ naturalne siły życia zawsze czyniły człowieka "grzesznym" i zdecydowanym bronić siebie i swoich uczuć. Niemniej jednak podejmowano usilne próby pokazania demoralizującego wpływu ciała w zamiarze obrony "duszy", co tylko udowadnia, jak opacznie i błędnie odczytywane są przeciwstawiane sobie określenia "zaspokojenie" i "przymus".
Życie seksualne oczywiście jest pochwalane i popierane przez satanizm, ale z całą pewnością fakt, że stanowi on jedyną religię, która stawia to uczciwie, powoduje, iż daje to tradycyjnie szerokie pole do popisu literaturze.
Naturalne, że jeśli większość ludzi wyznaje religie, które represjonują ich seksualnie, to lektura czegokolwiek podejmującego ów prowokujący temat dostarcza dreszczyku emocji.
Jeżeli wszelkie próby sprzedania czegoś (bez względu na to, czy chodzi o jakiś produkt czy pomysł) zawiodą - seks zawsze powinien to zagwarantować. Powód tkwi w tym, że pomimo świadomej obecnie akceptacji seksu jako normalnej i koniecznej funkcji, ludzką podświadomość wciąż pętają rozmaite tematy tabu, jakie nałożyła na seks religia. Tak więc znów to, co zabronione, okazuje się najbardziej porządne. Są to właśnie te straszliwe słowa dotyczące seksu, które sprawiają, że cała pozostała literatura poświęcona poglądom satanistycznym na ten temat została skutecznie przysłonięta.
Prawdziwy satanista nie jest bardziej zniewolony przez seks niż przez wszystkie inne swe żądze. Jak w przypadku wszystkich innych przyjemnych rzeczy, Satanista to pan seksu, nie zaś jego niewolnik. Nie jest on perwersyjnym maniakiem, który tylko czeka, aby rozprawiczyć każdą młodą dziewicę, ani czającym się degeneratem, który ukradkiem szwęda się po "nieprzyzwoitych" księgarniach, śliniąc się nad "sprośnymi" obrazkami. Jeżeli pornografia zaspokaja jego aktualne potrzeby, to bezwstydnie kupuje jakieś "wybrane przedmioty" i bez poczucia winy przegląda je uważnie w wolnym czasie.
"Musimy zaakceptować fakt, że człowiek stał się niezadowolony z tego, że stale czegoś się mu zabrania, ale musimy wszystko uczynić, co w naszej mocy, aby przynajmniej powstrzymać grzeszne pożądania człowieka i zapobiec opanowaniu przez nie tej nowej ery" - mówią satanistom prawowierni, religijni przywódcy. "Dlaczego wciąż myśleć o tych pragnieniach jako grzesznych i przed czymś się powstrzymywać, jeśli teraz przyznajesz, że są zupełnie naturalne?", odpowiada satanista. Czyż nie może być tak, że wyznawcy religii światłości są jakby "kwaśnymi winogronami", gdyż nie myśleli oni o religii - przed satanistami - jako o czymś przyjemnym, a gdyby prawda była znana, czy nie mogliby oni również zapragnąć odrobiny ziemskich przyjemności, ale ze strachu, że stracą twarz, nie chcą tego przyznać? Czy nie mogłoby tak być, że obawiają się, iż ludzie po usłyszeniu o satanizmie powiedzą sobie: "To jest dla mnie - dlaczego miałbym trwać w religii, która potępia mnie za wszystko, co robię, choć nie ma w tym faktycznie nic złego?" Satanista uważa to za bardziej niż prawdopodobne.
Istnieje oczywiście wiele dowodów, że stare religie każdego dnia porzucają coraz więcej bezsensownych ograniczeń. Nawet tam, gdzie cała religia opiera się na wstrzemięźliwości, a nie zaspokojeniu (tak jak powinna), niewiele jej zostaje po zrewidowaniu swego stosunku co do obecnych potrzeb człowieka. Tak więc po cóż tracić czas "kupując owies zdechłemu koniowi'?
Hasło satanizmu brzmi: ZASPOKOJENIE zamiast "wstrzemięźliwości"... ALE - nie jest to "przymus".




O WYBORZE OFIARY Z CZŁOWIEKA


Zakładanym celem dokonywania rytuału poświęcenia ofiary jest wypuszczenie do atmosfery energii dostarczonej przez krew świeżo zarżniętej ofiary, czemu towarzyszą magiczne czynności zwiększające szanse powodzenia maga.
"Biały" mag wychodzi z założenia, że skoro krew reprezentuje siły życiowe, nie ma lepszego sposobu na ułaskawienie bogów lub demonów niż zapewnienie im odpowiedniej jej ilości. Połącz to wierzenie z faktem, że umierająca istota wytwarza nadmiar adrenaliny i innych biochemicznych energii - i masz to, co wydaje się mieszanką nie do pokonania.
"Biały" mag, zdając sobie sprawę z konsekwencji związanych z zabiciem ludzkiej istoty, oczywiście wykorzystuje ptaki i inne "pomniejsze" stworzenia do swoich ceremonii. Wydaje się, że ci przenajświętsi nikczemnicy nie czują się winni odbierając inne, nie zaś ludzkie życie, w przeciwieństwie do człowieczego.
Prawda w tej materii wygląda tak, że jeśli "mag" godzien jest swego miana, będzie on bez nadmiernych ograniczeń wyzwalał potrzebną siłę z własnego ciała zamiast z niewinnej i nie zasługującej na to ofiary!
W przeciwieństwie do ogólnie przyjętej magicznej teorii uwolnienie tej siły NIE bierze się z faktycznego rozlewu krwi, ale z agonii żywego stworzenia! To wyzwolenie energii bioelektrycznej jest dokładnie tym samym zjawiskiem, jakie ma miejsce podczas pełnego rozpalenia emocji, takiego jak orgazm, ślepy gniew, śmiertelne przerażenie, przejmująca rozpacz itd. Do tych emocji, które najłatwiej przeżywa się z własnej woli, należą orgazm i gniew, zaraz po nich następuje rozpacz. Pamiętając, że dwa rodzaje emocji najchętniej spośród trzech (orgazm i gniew) doznawane zostały przez religijne autorytety utrwalone w ludzkiej podświadomości jako "grzeszne" nie ma się co dziwić, że unika ich "biały" mag, który wlecze za sobą największy z milowych kamieni winy!
Bezsensowny absurd potrzeby zabijania niewinnej żywej istoty, praktykowany jako główny punkt rytuału przez niegdysiejszych "czarowników", jest oczywiście "mniejszym złem" w ich dążeniu do wyzwolenia energii. Ci biedni głupcy, obarczeni skrupułami sumienia, nazywający siebie czarownicami i czarownikami, gotowi są ochoczo obciąć głowę kozła lub kury, aby zużytkować energię ich śmiertelnej agonii, a następnie zdobywają się na "bluźnierczą" odwagę masturbowania się przed obliczem Jahwe, choć zaprzeczają jego istnieniu! Jedyny sposób, w jaki ci mistyczni tchórze mogą wyzwolić się przy udziale rytuału, prowadzi raczej przez śmiertelną agonię innej istoty (a w rzeczywistości, za pośrednictwem tamtej, przez ich własną) niż zaspokajającą siłę, która tworzy życie! Ci, którzy kroczą drogą światłości, są w rzeczywistości zimni i martwi! Nic dziwnego, że te wrzody na "mistycznej mądrości" muszą stać wewnątrz zabezpieczających kręgów i trzymać na wodzy "złe" moce, aby uchronić się przed ich atakiem - JEDEN PORZĄDNY ORGAZM PRAWDOPODOBNIE BY ICH ZABIŁ!
Zastosowanie w rytuale satanistycznym ofiary z człowieka nie oznacza, że zostaje on zamordowany w celu "zadowolenia bogów". Ofiara składana jest symbolicznie - niszczy się ją za pomocą klątwy lub przekleństwa, co z kolei prowadzi do fizycznego, psychicznego lub emocjonalnego zniszczenia "ofiary", lecz w taki sposób, że nie można tego przypisać magowi.
Satanista dokonałby ofiary z człowieka tylko wtedy, gdyby służyła dwóm celom: albo wyzwoleniu gniewu maga przy rzucaniu klątwy, albo - co ważniejsze - pozbyciu się całkowicie odrażającego i zasługującego na to indywiduum.
Satanista pod ŻADNYM pozorem nie złożyłby ofiary ze zwierzęcia lub dziecka! Przez stulecia propagatorzy prawości pletli bzdury o rzekomych ofiarach z małych dzieci i pięknych dziewic składanych przez wyznawców diabła. Można by pomyśleć, że każdy, kto przeczytał lub usłyszał o tych ohydnych historiach, natychmiast zakwestionowałby ich autentyczność biorąc pod uwagę stronniczość źródeł, z jakich historie te pochodziły. Tymczasem przeciwnie, jak w przypadku wszystkich "świętych" kłamstw przyjmowanych bezkrytycznie, ten domniemany modus operandi przypisuje się satanistom po dzień dzisiejszy!
Istnieją zdrowe i logiczne powody, dla których sataniści nie mogą składać takich ofiar. Człówiek i zwierzę są dla satanisty czymś boskim. Najczystsza forma cielesnej egzystencji spoczywa w ciałach zwierząt i małych dzieci, które nie stały się na tyle dojrzałe, aby czynić wbrew swoim naturalnym pragnieniom. Są w stanie dostrzegać rzeczy, jakich przeciętny dorosły nigdy nie spodziewa się zobaczyć. Dlatego też satanista uważa te istoty za święte, zdając sobie sprawę, że może wiele się nauczyć od tych naturalnych magów świata.
Satanista jest świadom uniwersalnego zwyczaju kroczących drogą Agarthi - zabijania boga. W związku z tym, że bogowie zawsze są stwarzani na podobieństwo człowieka - a przeciętny człowiek nienawidzi tego, co w sobie dostrzega - nieuniknione musi nastąpić - złożenie w ofierze boga, który reprezentuje człowieka. Satanista nie nienawidzi ani siebie, ani bogów, których sobie wybiera, i nie odczuwa potrzeby zniszczenia samego siebie lub czegokolwiek, czego broni! I z tego właśnie powodu nie mógłby nigdy świadomie skrzywdzić zwierzęcia lub dziecka.
Powstaje pytanie: "Kto więc może być uznany za odpowiednią i właściwą ludzką ofiarę i kto ma prawo do wydania sądu o przeznaczeniu takiej osoby?" Odpowiedź jest brutalnie prosta.
Każdy, kto niesprawiedliwie wyrządził ci krzywdę, ktoś, kto - aby cię zranić - "zszedł ze swojej drogi" aby świadomie sprawić kłopoty i trudności tobie lub bliskim ci osobom. Krótko mówiąc, osoba, która swoimi czynami sama się prosi o przeklęcie jej.
Gdy ktoś wskutek swego karygodnego zachowania praktycznie prosi się o to, aby zostać zniszczony, twoim uczciwym moralnym obowiązkiem jest pomóc mu w zaspokojeniu tego życzenia. Ktoś, kto korzysta z każdej sposobności, aby "żerować" na innych, bywa często mylnie nazywany "sadystą". W rzeczywistości osoba taka to błądzący masochista, który pracuje nad własnym zniszczeniem. Ktoś złośliwie występuje przeciwko tobie albo dlatego, że obawia się ciebie bądź tego, co reprezentujesz, albo też nie może znieść twojego szczęścia. Są to osoby słabe, niepewne i znajdują się na bardzo niepewnym gruncie, gdy rzucasz na nie swoją klątwę, i stanowią idealny materiał na ludzką ofiarę.
Czasami łatwo pominąć rzeczywistą nieuczciwość ofiary two jego przekleństwa, gdy ktoś rozczula się, jaką "nieszczęśliwą osobą" naprawdę jest. Niełatwo jednak powstrzymać niszczące zamiary twojego przeciwnika i naprawić to wszystko, czemu w praktyce zaszkodziły jego lub jej zabiegi.
"Idealna ofiara" może być niestabilna emocjonalnie, ale jed nak machinacje jej niepewności przynoszą poważny uszczerbek twojemu spokojowi lub dobrej reputacji. "Choroba psychiczna", "załamanie nerwowe", "niemożność przystosowania się", neurotyczne niepokoje, "rozbite domy", "rywalizacja rodzeństwa" itd., itd., ad infinitum - zbyt długo było to dobrą wymówką dla agresywnych i nieodpowiedzialnych czynów. Każdy, kto mówi "musimy spróbować zrozumieć" tych, którzy uprzykrzają życie osobom na to nie zasługującym, ma współudział w rozwoju społecznego raka! Apologeci owych wściekłych ludzi zasługują na wszelkie baty z rąk swych podopiecznych!
Wściekłe psy należy unicestwiać i to one o wiele bardziej potrzebują pomocy niż ludzie, którym piana występuje na usta wówczas, gdy tak im wygodnie, zwłaszcza kiedy irracjonalne zachowanie jest w dobrym tonie! Łatwo powiedzieć: "No i co! ludzie ci są pozbawieni pewności siebie, tak więc nie mogą mnie skrzywdzić". Ale pozostaje faktem, że jeśli tylko będą mieli sposobność, to cię zniszczą! Dlatego masz pełne prawo (symbolicznie) zniszczyć ich, o ile zaś twoje przekleństwa sprowokuj ą ich faktyczne unicestwienie, ciesz się, że stałeś się narzędziem w uwolnieniu świata od zarazy! Jeżeli twój sukces lub szczęście przeszkadza komuś - nie jesteś mu nic winny! Został stworzony po to, aby go rozdeptać! GDYBY LUDZIE MUSIELI ODPOWIADAĆ ZA KONSEKWENCJE SWOICH CZYNÓW, DWA RAZY ZASTANOWILIBY SIĘ, ZANIM COŚ ZROBILI!




ŻYCIE PO ŚMIERCI JAKO SPEŁNIENIE EGO

Człowiek zdaje sobie sprawę, że pewnego dnia umrze. Inne zwierzęta wiedzą, że zbliża się ich śmierć, ale dopiero wówczas, gdy jest ona pewna, zwierzę wyczuwa, że nadszedł już czas opuszczenia tego świata. Ale nawet wtedy nie zdaje sobie dokładnie sprawy, co śmierć za sobą pociąga. Często podkreśla się fakt, że zwierzęta przyjmują śmierć z godnością, bez strachu i oporu. To piękna koncepcja, prawdziwa jednak tylko w razie nieuniknionej śmierci zwierzęcia.
Kiedy zwierzę jest chore lub zranione, będzie walczyło o swoje życie, dopóki pozostanie w nim chociaż odrobina siły. To owa niezachwiana chęć życia, która dodawałaby również człowiekoWi - gdyby tylko nie był tak "bardzo rozwinięty" - ducha do walki, jakiego potrzebuje, aby pozostać przy życiu.
Dobrze znamy fakt, że wiele osób umiera po prostu dlatego, że poddają się i przestaje im już na wszystkim zależeć. Jest to zrozumiałe w przypadku osoby bardzo chorej, bez wyraźnej szansy na wyzdrowienie. Często jednak występuje zupełnie inna przyczyna. Człowiek zrobił się leniwy. Nauczył się więc iść na łatwiznę. Nawet samobójstwo stało się dla wielu ludzi mniej odrażające od wielu innych grzechów. Winę za to należy całkowicie przypisać religii.
Śmierć w wielu religiach uważana bywa za wielkie duchowe przebudzenie, do którego przygotowuje się przez całe życie. Koncepcja ta wygląda bardzo zachęcająco dla osoby niezadowolonej z życia, ale dla tych, którzy doświadczyli wszelkich radości, jakie może dać życie, śmierć wiąże się z wielkim przerażeniem. I tak też powinno być. Właśnie to pragnienie życia pozwoli witalnej osobie nadal żyć po nieuniknionej śmierci jej cielesnej powłoki.
Historia dowodzi, że ludzie poświęcający całe życie na poszukiwaniu doskonałości byli po śmierci deifikowani za swoje męczeństwo. Przywódcy religijni i polityczni niezwykle przebiegle układają swe plany. Poprzez ukazanie męczennika jako wybitnego wzoru dla swoich towarzyszy zapobiegają zdroworozsądkowej reakcji na fakt, że świadoma autodestrukcja kłóci się z całą zwierzęcą logiką. Dla satanisty męczeństwo i bezosobowy heroizm nie kojarzy się z uczciwością, lecz z głupotą. Nie odnosi się to oczywiście do sytuacji związanej z obroną ukochanej osoby. Ale poświęcenie swojego życia za coś tak bezosobowego jak kwestie polityczne lub religijne stanowi szczyt masochizmu.
Życie jest wielkim zaspokojeniem, śmierć wielkim wyrzecze niem. Dla osoby zadowolonej ze swojej ziemskiej egzystencji życie przypomina przyjęcie, a nikt nie chce opuszczać dobrego przyjęcia. Z tego samego powodu ktoś cieszący się życiem ziemskim nie będzie miał ochoty zamienić go na obietnicę życia po śmierci, o którym nic nie wiadomo.
Wschodnie wierzenia mistyczne uczą ludzi powstrzymywania świadomej chęci osiągnięcia sukcesu, aby mogli roztopić się w "Uniwersalnej Świadomości Kosmicznej" - wszystko po to, aby uniknąć dobrego, zdrowego samozadowolenia lub szczerej dumy z ziemskich osiągnięć!
Warto zauważyć, że tego typu wierzenia kwitną na obszarach, gdzie materialne dobra nie są łatwo osiągalne. Dlatego dominującym wierzeniem religijnym musi być takie, które nakazuje swoim wiernym odrzucenie rzeczy materialnych i unikanie posądzenia o przywiązywanie choćby najmniejszej wagi do podobnych dóbr. W ten sposób ludzie mogą być nakłaniani do zaakceptowania swego losu, bez względu na to, jak nędzny by był.
Satanizm używa wielu etykiet! Gdyby nie było określeń, nie wielu z nas cokolwiek rozumiałoby z życia, a jeszcze mniej liczni przywiązywaliby do niego jakiekolwiek znaczenie - znaczenie zmusza do uznania go, a to jest to, czego chcą wszyscy, szczególnie wschodni mistycy, którzy próbują każdemu udowodnić, że ten czy ów dłużej potrafi medytować lub znieść więcej wyrzeczenia i bólu niż jego towarzysz.
Wschodnie filozofie głoszą, że zanim zrodzi się grzech, musi nastąpić rozpad ludzkiego ego. Satanista uznaje za niemożliwe wyobrażenie takiego ego, które świadomie wybrałoby działanie wbrew sobie. W krajach, gdzie używa się tego jako zachęty dla osób ubogich z wyboru, uchodzi za niezrozumiałe, że filozofia, która uczy postępowania wbrew swojemu ego, może służyć pożytecznym celom - przynajmniej w interesie sprawujących władzę, dla których niezadowolenie rządzonych byłoby bardzo szkodliwe. Ale dla każdego, kto posiada wszelkie możliwości uzyskania materialnego sukcesu, wybór tej formy religijnej myśli wydaje się naprawdę głupi!
Wschodnia mistyka opiera się na silnej wierze w reinkarnację. Dla osoby, która rzeczywiście nic nie posiada w swoim obecnym życiu, nadzieja, że w poprzedniej egzystencji była królem lub że stanie się nim w przyszłym wcieleniu, jest niezwykle atrakcyjna i w znacznym stopniu zaspokaja potrzebę szacunku dla samego siebie. Jeżeli człowiek w swoim obecnym życiu nie ma nic, z czego odczuwałby dumę, może pocieszyć się myślą: "Istnieją przecież przyszłe żywoty". Wierzącemu w reinkarnację nigdy nie przyjdzie na myśl, że skoro jego ojciec, dziadek, pradziadek itd. zgromadzili "dobrą karmę" poprzez przynależność do tej samej wiary i etyki co jemu współcześni - to dlaczego żyje teraz w ubóstwie, a nie jak maharadża?
Wiara w reinkarnację stwarza piękny, bajeczny świat, w którym każdy może znaleźć właściwą drogę do wyrażenia swego ego, ale jednocześnie żąda wyrzeczenia się go. Potwierdzają to role, jakie ludzie przypisują sobie w swoich przeszłych lub przyszłych żywotach.
Wierzący w reinkarnację nie zawsze wybierają dla siebie godną szacunku osobę. Jeżeli ktoś ma szacowną, konserwatywną naturę, często wybierze sobie barwną postać oszusta lub gangstera, zaspokajając w ten sposób swoje alter ego. Lub też kobieta o wysokim statusie społecznym może wybrać ladacznicę lub sławną kurtyzanę dla scharakteryzowania siebie w przeszłym życiu. Gdyby ludzie byli zdolni do pozbycia się piętna ciążącego na zaspokojeniu własnego ego, nie musieliby realizować tego naturalnego celu uciekając się do takich sposobów, jak wiara w reinkarnację - w istocie gra oparta na samooszukiwaniu się.
Satanista wierzy w całkowite zaspokojenie własnego ego. Satanizm jest w rzeczywistości jedyną religią propagującą wzmocnienie lub pobudzenie ego. Tylko wtedy, gdy dana osoba odpowiednio zaspokoiła własne ego, może pozwolić sobie na to, aby być miłą i uprzejmą dla innych, nie ujmując nic szacunkowi dla samej siebie. Z reguły uważamy, że bufon jest osobą obdarzoną wielkim ego. W rzeczywistości jego przechwałki wynikają z potrzeby zaspokojenia zubożałego ego.
Przywódcy religijni zawsze trzymali w ryzach swoich zwolenników tłumiąc ich ego. Sprawiając, że wierni czują się czymś gorszym, mają pewność, że bóg staje się dla nich tym bardziej przerażający. Satanizm nakłania swoich wyznawców do rozwijania dobrego, silnego ego, ponieważ daje im ono poczucie własnej godności, tak bardzo potrzebnej do aktywnego uczestniczenia w życiu.
Jeżeli ktoś jest przez całe swoje życie aktywny i walczy do końca w obronie swojego ziemskiego życia, właśnie to ego przeciwstawi się śmierci nawet po opuszczeniu ciała, które zamieszkiwało. Należy podziwiać małe dzieci za ich entuzjazm do życia. Przykładem może być małe dziecko, które nie chce iść do łóżka, gdy dzieje się coś ciekawego, a kiedy w końcu uda się je położyć do łóżka, i tak wymknie się po schodach, aby zerkać przez zasłonę i podglądać. Właśnie ta podobna do dziecięcej żywotność pozwala sataniście patrzyć przez zasłonę ciemności i śmierci pozostając na ziemi.
Samopoświęcenie nie jest popierane przez religię satanistycz ną. Dlatego też samobójstwo nie znajduje uznania w tej religii.
Spotykamy pewien wyjątek: śmierć przychodzącą jako zaspoko jenie, niosącą ulgę w nieznośnej ziemskiej udręce.
Męczennicy religijni oddają swoje życie nie dlatego, że stało się ono dla nich nie do wytrzymania, ale w celu wykorzystania swojego największego poświęcenia jako narzędzia służącego ostatecznemu dopełnieniu własnych wierzeń religijnych. Musimy więc założyć, że samobójstwo popełnione w imię Kościoła jest wybaczane, a nawet popierane - mimo że Pismo uznaje ten czyn za grzech - poniew aż męczennicy religijni z przeszłości zawsze byli deifikowani.
Ciekawe, że inne religie uważają samobójstwo za grzech w tym jednym przypadku, gdy stanowi ono zaspokojenie.




ŚWIĘTA RELIGIJNE


Największe święto w religii satanistycznej to dzień urodzin każdego człowieka. Stanowi ono bezpośrednie przeciwieństwo do najświętszych dni w innych religiach, które deifikują poszczególnego boga stworzonego w formie antropomorficznej na wzór człowieka, dowodząc w ten sposób, że ego nie zostało do końca pogrzebane.
Satanista uważa: "Dlaczego nie być uczciwym - skoro chcesz wykreować boga na podobieństwo człowieka, to czemu nie mógłby być stworzony na twoje podobieństwo". Każdy człowiek jest bogiem, jeśli tylko chce się za takiego uważać. Tak więc Satanista obchodzi dzień własnych urodzin jako najważniejsze święto w roku. Czy nie jesteś bowiem szczęśliwszy z powodu własnych urodzin niż z powodu urodzin kogoś, kogo nawet na oczy nie widziałeś? Z tej samej przyczyny, pomijając święta religijne, pytamy. dlaczego przywiązywać większą wagę do dnia urodzin prezydenta lub historycznej daty zamiast do dnia, w którym przyszliśmy na ten najwspanialszy ze światów?
Nie biorąc pod uwagę faktu, że niektórzy z nas mogli być nie chciani lub przynajmniej nie do końca zaplanowani, jesteśmy szczęśliwi - gdybyśmy nawet mieli być jedynymi szczęśliwYmi - z tego powodu, że tu się znajdujemy! Powinieneś poklepać się po ramieniu, kupić sobie to, na co masz ochotę, traktować się jak króla (lub boga), którym jesteś, i w ogóle świętować swoje urodziny z największą pompą i radością.
Zaraz po dniu własnych urodzin dwoma najważniejszymi satanistycznymi świętami są: Walpurgisnacht (Noc Walpurgi) i Halloween (lub wigilia Wszystkich Świętych).
Św. Walpurgis lub Walpurga, lub Walburga - forma imienia zależna od czasu i rejonu - urodziła się w Sussex pod koniec VII lub na początku VIII wieku. Nauki pobierała w Winburn w Dorset, gdzie po przywdzianiu habitu przebywała przez dwadzieścia siedem lat. Następnie za namową swojego wuja, św. Bonifacego, i brata, św. Wilibalda, wyruszyła z innymi zakonnicami, aby zakładać domy kościelne na terenie Niemiec. Jej pierwszą siedzibą stało się Bischofsheim na terenie diecezji mogunckiej, a w dwa lata później (w 754 roku) została przełożoną klasztoru benedyktynek w Heidenheim na terenie diecezji Eichstadt w Bawarii, zarządzanej przez jej brata Wilibalda. Tam ich drugi brat, Winebald, był wówczas także głową klasztoru. Po śmierci Winebalda w 760 roku przejęła jego obowiązki, sprawując zarząd nad oboma klasztorami aż do śmierci - do 25 lutego 779 roku. Jej szczątki przeniesiono do Eichstadt, złożono w skalnej grocie, z której zaczęła wyciekać oleista substancja, zwana później olejem
Walpurgi, która miała cudowne właściwości, stanowiąc lek przeciw wszelkim chorobom. Grota stała się miejscem, do którego przybywało wiele pielgrzymek, a na jej miejscu wybudowano wspaniały kościół. Pamięć zakonnicy czczono przy wielu okazjach, szczególnie w dniu 1 maja, w którym jej święto zastąpiło staropogańską uroczystość. W zadziwiający sposób całe to bajdurzenie potrzebne było do znalezienia wymówki umożliwiającej kontynuowanie obchodów najważniejszego dorocznego, pogańskiego święta - największego wiosennego święta zrównania dnia z nocą!
Wigilia maja zapamiętana została jako noc, podczas której wychodzą na świat wszystkie demony, upiory, widma i zjawy i wydają dziką biesiadę symbolizującą zadowolenie z nastania wiosny.
Świętych lub Dzień Halloween - wigilia Dnia Wszystkich ~ Wszystkich Świętych, z 31 października na 1 listopada należał do wielkich świąt ognia w Brytanii za czasów druidów. W Szkocji święto to połączono z okresem, w którym duchy zmarłych, demony, czarownice i czarownicy byli szczególni aktywni, a zarazem życzliwi. Paradoksalnie, tej nocy młodzi ludzie odprawiali magiczne rytuały, aby sprawdzić, kto będzie ich przyszłym partnerem na całe życie. Młodzi wieśniacy traktowali to jako dobrą, wesołą i zmysłową zabawę, natomiast starsi brali bardzo poważnie i troszczyli się o zabezpieczenie własnych domostw przed złymi duchami, czarownicami i demonami, które owej nocy posiadały wyjątkową moc.
Przesilenia i zrównania dnia z nocą są również obchodzone jako święta, gdyż wyznaczają pierwsze dni nowej pory roku. Różnica pomiędzy przesileniem a zrównaniem dnia z nocą jest czysto semantyczna - polega na określeniu relacji, w jakich znajdują się względem siebie słońce, księżyc i gwiazdy. Przesilenie odnosi się do lata i zimy, zrównanie dnia z nocą do jesieni i wiosny.
Przesilenie letnie ma miejsce w czerwcu, zimowe w grudniu. Je sienne zrównanie dnia z nocą wypada we wrześniu, wiosenne w marcu. Zarówno przesilenia, jak i zrównania dnia z nocą różnią się o dzień lub dwa w zależności od roku - zależą od cyklów księżycowych w danym momencie - następują jednak zwykle nocą z 21 na 22 danego miesiąca. Pięć do sześciu tygodni po tych dniach obchodzone są legendarne satanistyczne święta.



CZARNA MSZA

Żadna czynność nigdy nie była bardziej łączona z satanizmem niż czarna msza. Mówiąc, że ceremonia najbardziej bluźniercza ze wszystkich obrządków religijnych jest niczym innym jak literackim wymysłem, występujemy z twierdzeniem wymagającym wyjaśnienia - gdyż nic nie mogłoby być prawdziwsze.
Typowe wyobrażenie czarnej mszy wygląda następująco:
odziany w habit kapłan stoi przed ołtarzem, na którym leży naga kobieta z rozrzuconymi na boki nogami, z wyeksponowaną pochwą, w każdej z wyciągniętych na całą długość rąk trzyma czarną świecę wykonaną z tłuszczu nie chrzczonych dzieci, a kielich wypełniony moczem (lub krwią) prostytutki spoczywa na jej brzuchu. Nad ołtarzem wisi odwrócony krzyż, a trójkątna hostia ze skażonego chleba lub zabarwionej na czarno rzepy jest metodycznie święcona, gdy kapłan z namaszczeniem wkłada ją do warg sromowych kobiety leżącej na ołtarzu i wyjmuje spomiędzy nich. Następnie, jak nam się mówi, po wygłoszeniu inwokacji do Szatana i innych demonów odmawia się i odśpiewuje szereg modlitw i psalmów - na wspak lub przeplatanych elementami obscenicznymi... Wszystko to odbywa się wewnątrz "chroniącego" pentagramu wyrysowanego na podłodze. Jeśli pojawia się Diabeł, ma on niezmiennie postać przepełnionego energią mężczyzny noszącego na ramionach głowę czarnego kozła. Po tym następuje biczowanie, palenie modlitewnika, wzajemne całowanie genitaliów i ogólna orgia - wszystko przy wtórze recytowanych w tle w sprośny sposób fragmentów Pisma świętego i przy głośnym opluwaniu krzyża! Jeżeli istnieje możliwość zarżnięcia w ofierze małego dziecka podczas rytuału, tym donioślejszy się on staje - gdyż, jak wszystkim wiadomo, to przecież ulubiony sport satanisty!
Jeśli to brzmi odrażająco, to podobne raporty z czarnych mszy odniosły swój zamierzony sukces - łatwo zrozumieć, że Kościół utrzymał pobożnych na swoim łonie. Żadna "uczciwa" osoba nie mogłaby nie trzymać strony inkwizytorów, o ile usłyszała o tego rodzaju świętokradztwach. Zajmujący się kościelną propagandą doskonale wypełnili swoje obowiązki, informując społeczeństwo od czasu do czasu o tego typu herezjach i ohydnych czynach pogan, katarów, bogomiłów, templariuszy i innych, którzy z powodu swojej dualistycznej filozofii, a czasami satanistycznej logiki musieli zostać wytępieni.
Historie o wykradaniu przez satanistów nie ochrzczonych dzieci w celu wykorzystania ich podczas mszy były nie tylko skutecznym środkiem propagandowym, ale również stanowiły stałe źródło dochodu dla Kościoła w postaci opłat za chrzest. Żadna chrześcijańska matka po usłyszeniu o tych diabolicznych porwaniach nie mogłaby powstrzymać się od należytego ochrzczenia swojego dziecka, i to bardzo pospiesznie.
Kolejne oblicze ludzkiej natury przejawia się w fakcie, że artysta lub pisarz o lubieżnych myślach mógł oddawać się swym najbardziej obscenicznym upodobaniom opisując to, co robią heretycy. Cenzor przeglądający pornografię, by wiedzieć, przed czym ma ostrzegać innych, to współczesny odpowiednik średniowiecznego kronikarza opisującego obsceniczne czyny satanistów (co oczywiście kontynuują współcześni dziennikarze). Krążą opinie, że najbogatsze na świecie zbiory literatury pornograficznej mieszczą się w Watykanie!
Całowanie tyłka Diabła podczas tradycyjnej czarnej mszy łatwo można przyjąć za zapowiedź współczesnego określenia używanego do opisu kogoś, kto poprzez odwoływanie się do czyjegoś ego chce uzyskać od owej osoby korzyści materialne. Ponieważ wszystkie satanistyczne ceremonie miały bardzo realne, materialistyczne cele, oscularum infame (pocałunek niesławy) uważany był za symboliczny rekwizyt pomocny w osiągnięciu raczej przyziemnych niż duchowych sukcesów.
Zazwyczaj przyjmuje się, że ceremonia lub msza satanistyczna nosi określenie czarnej mszy. Czarna msza nie jest magiczną ceremonią praktykowaną przez satanistów. Satanista wykorzystałby czarną mszę jedynie jako formę psychodramy. Co więcej, czarna msza nie musi wcale być dowodem, że jej uczestnicy są satanistami. Czarna msza stanowi przede wszystkim parodię obrządków religijnych Kościoła rzymskokatolickiego, ale może być również traktowana jako satyra na jakąkolwiek religijną ceremonię.
Dla satanisty czarna msza w swoim bluźnierstwie skierowanym przeciw ortodoksyjnym rytuałom nie jest wcale konieczna.
Obrządki we wszystkich uznanych religiach są w rzeczywistości parodiami starych rytuałów odprawianych przez czcicieli ziemi i ciała. W próbie odseksualizowania i odhumanizowania pogańskich wierzeń późniejsi propagatorzy wiary duchowej pozbawili rytuały ich prawdziwych znaczeń, zastępując je szyderczymi eufemizmami, uznawanymi obecnie za "prawdziwe msze". Nawet jeśli satanista miałby spędzić każdą noc na odprawianiu czarnej mszy, wcale nie będzie to większą parodią od pobożnisia, często bywającego w kościele, który nie zdając sobie z tego sprawy uczęszcza na własne "czarne msze" - popełnia swoje oszustwo wobec uczciwych i emocjonalnie zdrowych rytuałów pogańskiej starożytności.
Każda ceremonia uważana za czarną mszę musi skutecznie szokować i oburzać, co zdaje się wyznaczać miarę jej sukcesu.
W średniowieczu bluźnierstwo przeciw świętemu Kościołowi było szokiem. Teraz jednak Kościół nie przedstawia już przerażającego obrazu, jak to miało miejsce w czasach inkwizycji. Tradycyjna czarna msza dla księdza o pokroju dyletanta lub odstępcy nie jest już odrażającym spektaklem, jak to niegdyś bywało. Jeżeli satanista pragnie dla celów psychodramy odprawić bluźnierczy rytuał skierowany przeciw szanowanej instytucji, musi zachować ostrożność, aby odbył się on w sposób nie zmierzający ku śmiesznej parodii. Tak więc, prawdę mówiąc, kopie on świętą krowę.
Czarna msza dzisiaj składałaby się z bluźnierstwa skierowanego przeciw "świętym" zagadnieniom, jak wschodni mistycyzm, psychiatria, ruchy psychodeliczne, ultraliberalizm itd. Patriotyzm byłby wysławiany, narkotyki i ich orędownicy zostaliby napiętnowani, grubiańscy wojownicy - deifikowani, a schyłek eklezjastycznych teologii mógłby nawet otrzymać satanistyczną pochwałę.
Satanistyczni mędrcy zawsze byli katalizatorami dychotomii koniecznej do wymieszania się popularnych wierzeń, a w związku z tym ceremonia o charakterze czarnej mszy może służyć daleko idącym magicznym celom.
W 1666 roku we Francji miało miejsce kilka bardzo interesu jących zdarzeń. Wraz ze śmiercią Fran+ois Mansarta, architekta trapezoidu, którego geometria miała stanowić prototyp nawiedzonego domu, zakończyła się budowa pałacu wersalskiego, wzniesionego według jego projektu. Ostatnia z fascynujących kapłanek Szatana, Jeanne-Marie Bouvier (madame Guyon) miała zostać przyćmiona przez przebiegłą oportunistkę i zimną kobietę interesu Catherine Deshayes, zwaną też LaVoisin. Działał też pewien znawca kosmetyków, który babrając się w aborcjach i dostarczaniu najskuteczniejszych trucizn kobietom pragnącym wyeliminować nie chcianych mężów lub kochanków, odnalazł w ponurych opowieściach o "messes noires" źródło przysłowiowej burzy mózgów.
Można śmiało powiedzieć, że data 1666 oznacza rok pierwszej "komercyjnej" czarnej mszy! W rejonie na południe od St. Denis, zwanym dzisiaj La Garenne, La Voisin nabyła ogromny, ogrodzony murami dom, który wyposażyła w apteki, cele, laboratoria i... kaplicę. Wkrótce dla członków rodziny królewskiej i dla pomniejszych dyletantów stało się de rigueur, aby przychodzić i uczestniczyć w każdym ze wcześniej wspomnianych w tym rozdziale typów obrządków. Zorganizowane oszustwo popełniane podczas tych ceremonii zostało błędnie, ale nieodwracalnie odnotowane przez historię jako "prawdziwa czarna msza".
Gdy La Voisin aresztowano 13 marca 1679 roku (całkiem przypadkowo w kościele Notre-Dame-des-Bonnes-Neuvelles), kości zostały już rzucone. Zwyrodniałe czyny La Voisin przyćmiły chwałę satanizmu na wiele kolejnych lat.
Satanizm dla zabawy i rozrywki pojawił się następnie w Anglii w połowie XVIII wieku pod postacią zorganizowanego przez sir Francisa Dashwooda Zakonu Franciszkanów z Medmanham, popularnie zwanego Klubem Ognia Piekielnego. Wyzbywając się krwi, zabijania i świec z dziecięcego tłuszczu stosowanych podczas mszy w wieku poprzednim, sir Francis zdołał wprowadzić rytuały wypełnione dobrą, nieprzyzwoitą zabawą i bez Wątpienia zapewnił wielu światłym postaciom swojego okresu barwny i nieszkodliwy rodzaj psychodramy. Interesującym odłamem grupy sir Francisa, który przyczynił się do nadania klimatu Klubowi Ognia Piekielnego, była grupa zwana Dilettanti Club, także założona przez niego.
Dopiero XIX wiek przyniósł oczyszczenie satanizmowi, a to dzięki marnym wynikom prób posługiwania się przez "białych" magów "czarną" magią. Dla satanizmu był to okres niezwykle paradoksalny, łącznie z działalnością takich pisarzy, jak Baudelaire i Huysmans, którzy pomimo swojej jawnej obsesji zła wydawali się całkiem mili. Diabeł rozwinął swoją lucyferyczną osobowość dla szerokiej publiczności i stopniowo przeobraził się w salonowego dżentelmena. Była to era "ekspertów" czarnej sztuki, takich jak Eliphas Levi, i niezliczonej ilości mediów, które wraz ze starannie przez siebie omotanymi duchami i demonami zdołały również omotać umysły wielu ludzi, którzy do dnia dzisiejszego nazywają siebie parapsychologami!
Jeśli chodzi o satanizm, najbardziej do niego zbliżone były neopogańskie rytuały odprawiane przez Hermetyczny Zakon Złotego Świtu MacGregor Mathersa i później Zakon Srebrnej Gwiazdy Aleistera Crowleya (A.-. A.-. - Argentinum Astrum) i Zakon Wschodnich Templariuszy (Order of Oriental Templars < O.T O >), które paranoicznie zaprzeczały jakimkolwiek związkom z satanizmem poza narzuconym sobie samemu przez Crowleya wizerunkiem bestii apokaliptycznej. Pomijając całkiem urocze fragmenty poezji i powierzchowną wiedzę magiczną, Crowley - gdy nie zajmował się wspinaczką - spędzał większość swojego czasu jako par excellence pozer i pracował po godzinach nad swoim złem. Podobnie jak współczesny mu duchowny Montague Summers, Crowley oczywiście przez większość swojego życia trzymał język za zębami, ale jego współcześni zwolennicy są dziwnym trafem zdolni do wyczytania ezoterycznych znaczeń z każdego jego słowa.
Zawsze równolegle z tymi towarzystwami istniały kluby seksu wykorzystujące satanizm jako podłoże intelektualne, które przetrwały do dziś i dostarczają pożywki dziennikarzom.
Skoro odnosimy wrażenie, że czarna msza przerodziła się z literackiej inwencji Kościoła w zdeprawowaną komercjalną rzeczywistość, w psychodramę dla dyletantów i ikonoklastów, stając się asem w rękawie mediów... tak więc w którym miejscu pasuje to do obrazu prawdziwej natury satanizmu - i kto praktykował satanistyczną magię przez te wszystkie lata przed rokiem 1666?
Odpowiedź na tę zagadkę tkwi w innej zagadce. Czy osoba ogólnie uznana za satanistę praktykuje satanizm w jego prawdziwym znaczeniu, czy raczej wydaje się taką z punktu widzenia środowiSk opiniotwórczych uległych niebiańskiej perswazji? CzęStO się mówiło, i całkiem słusznie, że wszystkie książki na temat Diabła zostały napisane przez agentów Boga. Dlatego całkiem łatwo zrozumieć, jak pewne grupy czcicieli diabła powstały w wyniku inwencji teologów. Niegdysiejszy "zły" charakter niekoniecznie musi praktykować prawdziwy satanizm. Nie jest również żywym ucieleśnieniem pierwiastka nieskrępowanej dumy lub własnego majestatu, co dało postpogańskiemu światu definicję diabła sformułowaną przez ludzi Kościoła. Zamiast tego stanowi on produkt uboczny późniejszej i bardziej wypracowanej propagandy.
Pseudosatanizm zawsze potrafił pojawić się w dziejach nowo żytnych dzięki swoim czarnym mszom o różnym poziomie bluźnierstwa, ale prawdziwego satanistę nie tak łatwo do rozpoznać.
Byłoby zbyt dużym uproszczeniem powiedzieć, że każdy męż czyzna i każda kobieta sukcesu na świecie jest, nawet o tym nie wiedząc, praktykującym satanistą, ale pragnienie ziemskiego sukcesu i urzeczywistnienie go to dostateczny powód, aby.. kciuk w dół. Jeżeli wejście bogatego człośw. Piotr skierował swoj wieka do nieba wydawać się ma równie trudne jak przejście wielbłąda przez ucho igielne, jeżeli zamiłowanie do pieniędzy rodzi zło, to należy przynajmniej założyć, że najpotężniejsi ludzie na świecie muszą w większości być satanistami. Tyczy się to finansistów, przemysłowców, papieży, poetów, dyktatorów, wszelkiego rodzaju osób opiniotwórczych i przywódców działań na skalę światową.
Od czasu do czasu wskutek "przecieków" znajduje się na świe cie jakiegoś enigmatycznego mężczyznę lub kobietę "babrających" się w czarnych sztukach. Światło dzienne oglądają jako "tajemniczy ludzie" historii. T akie nazwiska, jak: Rasputin, Zaharoff, Cagliostro, Rosenberg i inne podobne są, można powiedzieć, pośrednimi ogniwami prawdziwej spuścizny Szatana... spuścizny, która stoi ponad etnicznymi, rasowymi i ekonomiCZnymi różnicami, jak również przemijającymi ideologiami. Sataniści zawsze rządzili światem... i zawsze będą nim rządzić bez względu na to, pod jakim imieniem wystąpią.
Jedna rzecz jest pewna: zasady, filozofia i praktyki przedstawione w tej książce stosowane są przez najbardziej zaawansowanych na drodze samorealizacji i najpotężniejszych ludzi na ziemi. W sekretnych myślach każdego mężczyzny i każdej kobiety, motywowanych przez zdrowe i nie przyćmione umysły, zamieszkuje potencjał satanisty, zawsze tak było. Znak rogów ukaże się teraz wielu, a magowie wystąpią, aby ich rozpoznano.