ParaMythology

Pełna wersja: Titanic i jego przepowiednia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zapewne każdy dobrze zna nazwę owego statku więc nie będę musiał dużo pisać o jego historii. RMS Titanic ważył 46.000 ton. W kwietniu 1912 roku wyruszył na swoją dziewiczą podróż z Southampton do Nowego Jorku. Na południowy wschód od Nowej Fundlandii około godziny 23:40 uderzył w samotną górę lodową. Po tym zdarzeniu statek wraz z większą częścią załogi znalazł swój ostatni spoczynek na dnie oceanu. Przeżyło wtedy zaledwie 705 osób z 2207 obecnych na statku. Do dzisiaj uważane jest to zdarzenie za największą katastrofę morską w czasie pokoju.

[Obrazek: Mysterium_Titanic.jpg]

Również i ta katastrofa nie została pominięta przez różne inne, dziwne zdarzenia. Najsłynniejsze "zdarzenie" dotyczy powieści pod tytułem "Futility" w której to Morgan Roberts pisze o "SS" Titan, niezatapialny liniowiec, który w swojej dziewiczej podróży z Southampton zatonął po zderzeniu z górą lodową, a zginęło tam większość z 2500 osób.

Możemy oczywiście przypuszczać, że książka pani Roberts powstała na podstawie niezwykłej historii Titanica, a jeśli było zupełnie na odwrót? Oczywiście nie chodzi mi o to, że Titanic zatonął by urzeczywistnić książkę - byłaby to kompletna bzdura. Otóż powieść "Futility" pochodzi z roku 1898 - 14 lat przed zatonięciem Titanica.

W.T. Stead, dziennikarz, który kilka lat przed zatonięciem Titanica napisał historię, która miała "przepowiedzieć" nadchodzącą katastrofę. Jego przepowiednia była również bardzo strasznym przypadkiem, dlatego że W.T. Stead był jednym z pasażerów na Titanicu, którzy towarzyszyli mu na dno oceanu.

Charles Morgan, kapłan Kościoła Metodystycznego w Winnipe, pewnej nocy zapadł w głęboki sen. Śnił o burzliwej fali pod czarnym niebem na pełnym morzu. Marzeniu sennemu towarzyszyła pieśń, której nikt nigdy nie słyszał w tamtych czasach. Gdy się zbudził nadal miał tę piosenkę w głowie, a później zasypiając nadal śnił mu się ten sam sen z towarzyszącą mu muzyką.

Sen tak zaniepokoił kapłana, że następnego wieczoru, gdy rozpoczęło się nabożeństwo, kazał zagrać tę pieśń na rozpoczęcie ceremonii. Dla parafian i innych ludzi musiało to być bardzo dziwne, gdyż parafia leżała daleko wewnątrz lądu, a tytuł piosenki brzmiał: "Dla tych wszystkich, którzy są w niebezpieczeństwie na morzu". Bardzo niezwykły był też czas zagrania tej melodii. Nikt nie mógł nawet się domyślać przepowiedni, która niesiona była przez pieśń, która zagrana została 14 kwietnia 1912 roku tuż przed zatonięciem Titanica.

Wiele lat później tragedia Titanica nadal zostawała w pamięci wielu ludzi. Tak było też u William Reeve (marynarz na pewnym statku) w 1935. Nie było żadnego powodu, czy nawet konieczności by wspomniał na datę 14 kwietnia 1912 roku. Dla niego nie była to data zatonięcia Titanica, ale również data jego urodzin. Nawet nazwa statku, na którym się znajdował dała mu do myślenia, a brzmiała ona Titanian. Mimo, że na całej szerokości nie było nic widoczne to mężczyzna nie wierzył już w stos przypadków związanych z tymi dziwnymi nazwami i okolicznościami. Kiedy wyczuł nadchodząca katastrofę wołał z całych sił, by zatrzymano statek. Polecenie zostało wykonane, a on i jego koledzy patrzyli szeroko rozwartymi oczami, że prawie by wpadli na górę lodową, która czaiła się w ciemnościach i pod lustrem wody.