ParaMythology

Pełna wersja: O tym, jak powstał świat
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Na początku nie było ani bogów, ani olbrzymów, ani ludzi. Świat wyglądał zupełnie inaczej niż dziś, puste terytoria istniały dla samych siebie, nikt nimi nie rządził. Północną granicę Obszarów zajmowały szargane przez wieczne zamiecie pola lodowe, żywiące się zimnem wypełzającym z podziemnych przestrzeni mroźnego Niflheimu, czarnej pustki, którą w przyszłości miało opanować ponure władztwo umarłych.

Daleko na południu gorzał żywioł przeciwny. Muspellheim był pełen gniewnie bluzgających wulkanów. Ogień był tak potężny, że nawet skały rozpływały się pod jego mocą tworząc rzeki lawy.
Pośrodku dwóch krain ziała niezgłębiona przepaść Ginnungagap, której dna nie dostrzegłby nawet najbardziej wyostrzony wzrok. Uśpienie starego świata trwało tysiące tysiącleci, aż wreszcie wulkany Muspellheimu wystrzeliły niewidzianym dotychczas bogactwem ognia. Płomienne jęzory wzbiły się daleko w górę, by w końcu upaść na zmarznięte ziemie Północy. W powietrze wzbił się gigantyczny obłok pary, skłębił w deszczowe chmury, po czym wybuchnął ulewą. Padało przez setki lat, aż w końcu woda wypełniła całą Ginnungagap. Tak powstał ocean, który otacza nasz świat.

I wreszcie nadszedł czas, aby powstała pierwsza istota. Z wód oceanu wyłoniło się ciało największego olbrzyma jakiego kiedykolwiek widziano. Przerażał swym ogromem: na północy mróz splatał mu włosy w sztywne sople, gdy na południu jego stopy skwierczały, przypiekane ogniami południa. Niektórzy twierdzą, że olbrzym Ymir narodził się z jadu wyciekającego z pierwszej rzeki, Eliwag (możliwe jest, że Eliwag i ocean to jedno i to samo). Olbrzym Ymir bezwładnie unosił się na powierzchni wód. Nie umiał ruszać kończynami bo brakowało mu sił, gdyż nie miał pożywienia. Wtedy ze stopniałej góry lodowej powstała pierwsza krowa, święta Audumla. Ulitowała się nad olbrzymem i wykarmiła go swym mlekiem, aż stał się na tyle silny, by zrodzić potomstwo. Z nogi wyskoczył mu olbrzym Thrudgelmir o sześciu głowach, zaś pod pachą urósł drugi syn i córka. To od nich pochodzi cały ród Thursów.

Audumla opuściła Ymira, by lizać słony lód Północy, aż wylizała z niego następnego olbrzyma, wielkiego Buriego. Ten obdarzony został potężną mocą magiczną. Straszne Thursy nie chciały przyjąć Buriego do swego grona ani dać mu za żonę żadnej ze swych cór, nie pochodził bowiem z ich rodu. Za pomocą zaklęcia Buri sam stworzył własnego syna - Burra, a potem oddalił się z naszego świata. Niektórzy opowiadają, że nie odszedł, ale zasną gdzieś i trwa na mroźnej Północy. Burr długo starał się o żonę spośród olbrzymów, ale ci wciąż odrzucali jego konkury. Bostanowił wziąć na Thursach pomstę. Porwał olbrzymkę Bestlę i spłodził z nią trzech synów, pierwszych bogów z rodu Asów: Odyna, Wilego i We. Trójca ta miała stać się narzędziem jego zemsty.

Kiedy synowie dorośli, ojciec przekazał im swą moc, przewyższającą nawet siłę ojca olbrzymów, Ymira. Bracia postanowili to wykorzystać i stworzyć - na przekór Thursom - własne królestwo. Stanęli do walki z Ymirem i rozpoczęli pierwszą wojmę, jaką widziała ziemia. Olbrzymy ze strachu zakrywały oczy i uciekały na kraj świata, opuszczając ojca. Wreszcie przebrzmiały magiczne zaklęcia i okazało się, że Ymir leży martwy. Trzej zwycięzcy rzucili się na jego zwłoki i rozszarpali je na części.
Z ciała stworzyli ląd stały i umieścili go na samym środku świata, oddzielając od lodów Północy i ogni Południa pradawnym oceanem. Ląd ten to Midgard. Z kości Ymira stworzyli góry, z krwi - morza, z włosów - lasy, zaś Midgard otoczyli palisadą z jego rzęs. Oceanowi nadali imię Garsecg, czyli Szalejące Morze. Unieśli odartą ze skóry czaszkę Ymira i umieścili na wysokościach - tak stało się niebo. Z czaszki wylał się mózg i kawałkami rozpłynął się po bezmiarze powietrza - powstały z niego chmury szybujące ponad naszymi głowami.

Nie dość było roboty braciom, by liczyć czas umieścili na nieboskłonie pojazdy Słońca i Księżyca, zaś ich woźnicami uczynili potomstwo olbrzyma Mundilföriego - Sol (Słońce) i Maniego (Księżyc). Potem rozdarli zasłonę odwiecznej ciemności na białą chustę dnia i czarny płaszcz nocy, a te z kolei podzieliły się na części, aby łatwiej określać upływ czasu. Ojcem Daga, czyli Dnia, był olbrzym Delling (zmrok), zaś rodzicem Nott, czyli Nocy - Thurs Nörwi. Bogowie wyznaczyli też długość roku i, aby składał się z pór, rozgraniczyli go na Lato i Zimę. Ich ojcami były olbrzymy Windswal i Swasud.

I na tym nie zakończyły się prace niestrudzonych braci. Powzięli zamiar zapełnienia świata stworzeniami, pragnęli bowiem, by ich słuchano i oddawano im cześć. Pierwsze zjawiły się Alfy. Nie stanowiły one dzieła zwycięskich bogów - podobno przybyły z daleka. Pobudowały na grzbietach chmur Alfheim i w nim zamieszkały. Oddały się bogom pod opiekę i odtąd wiernie im służyły, wspomagając w potrzebie. Bogowie postanowili zatem stworzyć istoty na wzór Alfów. Użyli jako budulca kości i krwi Ymira, lecz dzieło okazało się nie tak znakomite, jak pierwowzór: krasnoludy wyglądały brzydko i pokracznie, a do tego bały się światła słonecznego. Blask Słońca, tak miły Alfom, zamieniał krasnoludy w szary kamień. Dlatego bogowie na miejsce pobytu wyznaczyli im podziemny Svartalheim, Krainę Ciemności Alfów, czyli Svartalfów, jak Asowie nazwali nieudane kopie duchów Alfheimu. Pierwsze krasnoludy, Modsognir i Durin, ulepiły z gliny pobratymców, ci zaś, niczym robaki, rozpełzli się po nieskończonych podziemnych korytarzach swej krainy. Krasnoludy to plemię krnąbrne, często nieposłuszne bogom, a nawet wyrządzające im szkodę. Znane są wszakże jako niezrównani kowale, złotnicy i budowniczowie.

Po krasnoludach przyszła pora na ludzi. W czasach tych Odyn i pozostali bracia dochowali się już potomstwa, zaś do ich grona dołączył jeden z władców Olbrzymów Ognia, potężny Loki. Pewnego razu po Midgardzie podróżowali Odyn, jego brat Hönir i Loki. Idąc morskim wybrzeżem, natknęli się na rosnące obok siebie dwa drzewa - jesion i wiąz. Hönir przeszedł obok nich obojętnie, ale Loki przystanął i rzekł do Odyna:
- Bracie krwi, zawsze chciałeś, by Midgard zamieszkiwały istoty nam posłuszne. Czy nie byłoby dobre, gdybyśmy z tych drzew stworzyli nowe plemię?
- To by było dobre - odparł Odyn.
I stało się, że z jesionu (askr) powstał mężczyzna o imieniu Ask, zaś z wiązu (embla) - kobieta, Embla. Leżeli jednak nieruchomo, lica mieli blade, bez śladu życia. Przeto Odyn tchnął w nich moc oddychania, Hönir ofiarował im duszę, zaś Loki - ciepło gorącej krwi, a policzkom rumieńce. Od Aska i Embli pochodzą wszyscy ludzie. Tak właśnie Midgard zapełnił się sługami bogów.

Po stworzeniu ludzi powstał przypływ i odpływ, i to właśnie dzięki dwojgu człowieczym dzieciom. Pewnej nocy Mani-Księżyc wyruszył na swą nocną wędrówkę po niebie i z wysokości przyglądał się ziemi. Dostrzegł dwóch chłopców - Hjukiego i Bila, niosących wodę w drewnianych wiadrach. Zabrał ich do swojego wozu, by podczas drogi opowiadać im ciekawe historie. A nad ranem, po nocy pełnej legend, okazało się, że ani bez dzieci, ani one bez niego nie mogą się już obyć. Ale przecież musiały wrócić na ziemię, dokończyć to, co rozpoczęły. Mani poprosił więc Noc o pozwolenie zatrzymania dzieci. W zamian przyrzekł dopilnować, by Hjuki i Bil nadal zajmowali się ziemską wodą. I tak co noc Hjuki napełnia w oceanie wiadro i wtedy następuje odpływ, a kiedy później Bil je opróżnia - przypływ.

Bogowie nie mieli gdzie mieszkać, tułali się niczym sfora wilków zimą, toteż postanowili znaleźć miejsce pod przyszły dom. Na podniebnych błoniach wznieśli warowny Asgard, siedzibę pełną pałaców, gdzie odbywały się conocne zabawy. Otaczały go przestronne równiny, zdatne do ćwiczeń bitewnych. Asgard umieszczono wyżej niż Alfheim, co jest słuszne, gdyż Alfowie są sługami bogów.

Na niebiosach tkwi też zakotwiczony Wanaheim, ojczyzna boskich Wanów, drugiego rodu najwyższych istot. Nie wiadomo, kiedy i jak Wanowie go wznieśli, wieść niesie, iż uczynili to wcześniej, niż Asowie pobudowali Asgard. Mówi się, że Wanów porodziła boska Ziemia i przeto stali się opiekunami ludzkich zasiewów. Pilnują też, by ludzie nie potracili mocy płodzenia dzieci.

Po latach okazało się, że ludzie są śmiertelni - wszak nie spożywają boskich Jabłek Młodości - zaś ich uwolnione dusze błąkają się po Midgardzie, nie mając się gdzie podziać. Odyn postanowił zatem przyjmować do swej Walhalli poległych na polu walki wojowników, którymi potem dzielił się z piękną Freyą. Co zaś miało się stać z pozostałymi duszami? I na to bogowie znaleźli radę. Otóż głęboko pod ziemią pustką stał Niflheim, mroźna i smutna kraina. Tam też postanowiono zsyłać dusze ludzi, niemających szczęścia niczym się wyróżnić podczas ziemskiego życia. Asowie królową Niflheimu ustanowili przerażającą Hel, córkę Lokiego. Tak właśnie powstał świat, Alda, złożona z dziewięciu krain