ParaMythology

Pełna wersja: ekologia duszy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
________________________________________
Ostatnie 10 lat to wybuch zainteresowań ekologią i wszystkim, co się potencjalnie z nią wiąże. Mówimy oczywiście o ekologii środowiskowej. Przyjęło się dyskutować o ekologii, w dobrym tonie jest działać dla ekologii, za mądre uznaje się ekologiczne życie. Wszystko by było wspaniale, gdyby nie wyraźne powierzchniowe traktowanie spraw ekologii jako takiej. Dlaczego wszystko dotyczy spraw globalnych, bardzo widocznych ? Dlaczego zwraca się uwagę na niektóre sprawy, a wręcz unika spraw innych, chociaż są właściwie również istotne? Dlaczego krzyczy się o zanieczyszczaniu atmosfery, a nie mówi się o zanieczyszczaniu innych środowisk? Pytań można by mieć więcej.

Zastanawiam się czy nie chodzi jedynie o szpan lub inny rodzaj snobizmu. Nie neguję potrzeby zmiany poglądów, pro natura. Ale przecież nie na tym skupia się cały problem. Jest sfera działań, która jest kompletnie niezauważana przez większość ekologów. Jest to dział, który można by nazwać ekologią wewnętrzną, ekologią duszy, czy jakkolwiek inaczej.

Praktycznie wszystko w tym świecie, dobrego i złego, zaczyna się w człowieku. Nie w jednym, ale we wszystkich, i jako następstwo wnętrza wszystkich ludzi następują określone reakcje i zmiany w środowisku zewnętrznym. W myśl prawidła natury, że "takie przyciąga podobne", następuje przyciąganie takich sił natury, które uzewnętrznią to, co w swoim wnętrzu wymyślił człowiek.

Jeżeli chcemy aby środowisko, cała ziemia były zdrowe i czyste należy przede wszystkim zadbać o zmianę swoich poglądów. Co więcej, zmiana ich spowoduje także zmiany namacalne, np. na poziomie zdrowia, a więc w strefie całkowicie fizycznej. Jeżeli człowiek jest zdrowy wewnętrznie, jeżeli jest pewien swojego bezpieczeństwa, jeżeli uważa, że zawsze i w każdej okoliczności jest zdrowy, to żadne czynniki zewnętrzne nie mają do niego dostępu. Zdrowy duchowo człowiek jest całkowicie niezależny od okoliczności leżącymi poza nim. Przestaje się przejmować tym, że woda jest nie całkiem czysta, że wokół są mikroby, że jest dziura ozonowa. On funkcjonuje według własnych praw i zgodnie z nimi przyciąga siły fizyczne i duchowe, które zapewnią mu to wszystko, czego potrzebuje aby żyć w doskonałości zdrowia. A czynniki zewnętrzne? One gdzieś tam są, ale bez wpływania na cokolwiek.

Jednocześnie taki zdrowy człowiek, zdrowy w sensie całkowitym (fizycznie, psychicznie i duchowo) nie jest w stanie zrobić niczego, co szkodziłoby innym, a więc także środowisku naturalnemu. Bo to by po prostu było sprzeczne z jego równowagą duchową. W konsekwencji nastąpi sukcesywne, samoczynne oczyszczanie się środowiska. Ponadto przez obcowanie z takim człowiekiem inni ludzie również zmieniają swoje poglądy i wchodzą powoli w układ, o którym przed chwilą wspomniałem.

Co w takim razie należy do największych błędów życiowych człowieka, które zakłócają jego środowisko wewnętrzne, jego ekosystem naturalny? Myślę, że to i inne czasopisma dostarczają mnóstwo wiadomości na ten temat, ale do najważniejszych można by zaliczyć: strach, nienawiść, niską własną samoocenę, użalanie się na sobą, tworzenie wewnętrznej pustki, głupota duchowa we wszelkim postępowaniu, prowadzącym do pogrążania się lub zastoju, zamiast do rozwoju. Dopóki tych problemów człowiek nie rozwiąże w sobie, może zapomnieć o jakichkolwiek próbach zmieniania środowiska naturalnego. Bo nie wystarczy chcieć robić dobrze lub unikać robienia źle. Konieczne jest nie umieć robić źle. W tym stanie działania i czucia wszystko inne jest już tylko następstwem pozytywnym. Bez tego zaś mowa o ekologii jako takiej staje się pustym frazesem.

net