ParaMythology

Pełna wersja: Włochy - Hubertus Czarnocki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Hubertus Czarnocki


Pomnik Marka Aureliusza, który stoi na Placu Mediolańskim kiedyś był żywy. Dzieło to, wykute niewątpliwie w najcenniejszym kamieniu przedstawia wielkiego filozofa, siedzącego na słynnej kasztance i dzierżącego w dłoni szablę. Dziś jeździec ten nie rozstaje się ze swoim koniem ani na chwilę. Ale nie zawsze tak było. Naoczni świadkowie opowiadają, że widywali naczelnika zsiadającego z kasztanki i zmierzającego sprężystym krokiem do lokalu o romantycznej nazwie ,,Fantazy”. Wracał zazwyczaj w bardzo wczesnych godzinach rannych. Studenci powracający z nocnych imprez spotykali go czasem, a zapytani o drogę na Neapol z okrzykiem ,,zjawa !" przyspieszali kroku. Żaden z nich nie próbował więcej alkoholu. Niektórzy wracali do mamy i resztę życia spędzali podlewając pomidory lub pieląc w ogródku. Aureliusz po powrocie z każdej takiej eskapady miał trudności z wsiadaniem na konia. Wiedział jednak, iż musi zdążyć przed szóstą, bo wtedy zobaczyliby go ludzie jadący do pracy.
Wywiązywał się z tego zadania, jak najlepiej potrafił. Zdarzało się, że zajmował pozycję odwrotną do właściwej tzn. plecami do głowy zwierzęcia, a twarzą w kierunku jego zadu. Wówczas w pijackim szale krzyczał przez resztę dnia : ,,Niech mnie ktoś kurczę odwróci ! Niech mnie ktoś kurczę odwróci !” Przechodnie nie zwracali na niego uwagi myśląc, że to jakiś happening. Któregoś dnia prawda wyszła na jaw. Prezydent miasta opłacił specjalną brygadę, by pochwyciła wracającego nad ranem Marka. Drużyna była sławna w całej okolicy. Na jej czele stał mistrz powiatu w spawaniu na czas Tadeusz Elektrodecki.
Aureliusz został schwytany. Dalszy jego los był niezwykle dramatyczny. Został przyspawany do konia.
Z biegiem lat prawdziwa historia zamieniła się w legendę. Czasem tylko w nocy słychać jeszcze krzyk: ,,Konia z rzędem za małego Żywca! Konia z rzędem za małego Żywca!”