09.02.2014, 15:01
Witajcie,
wycinek historii będzie dotyczyć bezpośrednio mnie. Zaczęła się na przełomie 6 klasy szkoły podstawowej, a 1 gimnazjum. Na początku myślałam, że jest to wina nowego środowiska, problemy z adaptacją itd. W tym okresie nawet nie wiedziałam czym są duchy, przeróżne energie. Wszystko rozpoczęło się w wakacje, kiedy prawie codziennie chodziłam na cmentarz ( niewiarygodny spokój, dziwne odczucia, opieka nad nagrobkami rodziny - przez to lubiłam tam przychodzić). Po jakimś czasie miałam wrażenie, że coś mnie obserwuje w domu, wyczuwałam jakieś skupisko energii - oczywiście zignorowałam to. Później wyjechałam z rodzicami na wakacje za granicę, to coś musiało podążyć za mną. Słyszałam spadające przedmioty ze stolika, ale kiedy odwracałam się wszytko było na swoim miejscu oraz nadal uczucie obserwowania - stwierdziłam, że to przewrażliwienie. Wróciłam do domu rodzinnego i sytuacja stała się bardziej napięta. Kiedyś miałam swojego ukochanego pluszaka, który jest pamiątką. Zawsze był przy mnie na łóżku. Zaczął ginąć w nocy, budziłam się odkryta - zapewne lunatykuje...Później słyszałam czyjś oddech. Strasznie się bałam, była sparaliżowana, udawałam, ze nic się nie dzieje. Z kolejnymi nocami odczuwałam natężenie energii - może mojej ? Czasami wstrzymywałam swój oddech, bo byłam całkowicie przekonana, że sama nakręcam karuzelę strachu ( jak większość dzieciaków). Okazało się, że to nie zależy do mnie, nadal budzę się odkryta i słyszę jak " coś" kładzie się obok. Nastały przeróżne sny, który towarzyszą mi do dzisiaj. Jakieś istoty pozaziemskie, byty zapraszające mnie na cmentarz, morderstwa, demony. Wiem, że nie sugerowałam się niczym, byłam całkowicie zielona w tym temacie. Z czasem słyszącym kroki, dzwoneczki, zauważałam aurę, ćwiczyłam telekinezę, pracę z żywiołami i wahadełkiem, wywoływałam byty - zawsze dostawałam znak, ale nie przez tablicę ouija, zainteresowałam się tarotem. Psychologią i okultyzmem zafascynowałam się przez to co rozpoczęło się w dzieciństwie. Po pewnym czasie myślałam, że mam zaburzenia psychiczne, powinnam zgłosić się do psychologa. Wizyta pogorszyłam mój stan przez brak zrozumienia i ograniczone kręgi psycholożki. Przestałam wyszukiwać w sobie choroby. Stwierdziłam, że to już trwa tyle lat, że osoby naprawdę zaburzone zachowywałaby się inaczej. Ja byłam zwykłą dziewczyną, trochę samotniczką, która bardzo dokładnie dobierała przyjaciół. Poszłam do szkoły średniej, zdecydowanie to miało pozytywny na mnie wpływ. Całkowicie zaczęłam ignorować " to" ( kiedyś sądziłam, że to poltergeist) i odegrało się we śnie. Zapomniałam, zostawiłam, wróciłam do normalnego życia. Nastąpił ciąg trzech snów powiązanych fabularnie w trzy kolejne dni - jakaś wyższa energia, służenie, strach, nieograniczona władza tego czegoś, dostosowanie się do zasad. Wierzyłam, że to wina mojego umysłu i nic więcej.
Od 3 lat rozmawiałam z tą istotą, stałam się bardziej "otwarta" i spokojna. Przychodzi co najmniej dwa razy w nocy, czuje jej energię, oddech, słyszę poruszające się przedmioty oraz dźwięk krzesła, który sugeruje, że coś go obciążyło. Czasami zdarzają się zaburzenia - przygaszające lampy, niezależnie od tego czy jestem w domu, miejscu publicznym. Musze przyznać, że tam gdzie jest więcej ludzi, mogę się łatwiej poruszać - energie mieszają się. Gorzej jest jak jestem w grupie dziesięciu osób i wiem, że coś jest obok, obserwuje. Sny, inne energie, czasami przedmioty zmieniają miejsce na moich oczach, zaburzenia oświetlenia, praktycznie regularne przychodzenie bytu, praca z wahadełkiem oraz energiami pozostało do dziś. Mam wrażenie, że przychodzą do mnie różne istoty, mogę stwierdzić u nich negatywną lub pozytywną energię. Czasami pytam się co się dzisiaj wydarzyło, że są tak optymistycznie nastawieni. Otrzymuje odpowiedzi w snach oraz środowisku - formuła na uderzenia tak/nie. Po tylu latach ( jestem w 2 liceum) nadal nie wiem co o tym sądzić. Nie przeszkadza mi ich obecność. Sądziłam, że to przejdzie po moim burzliwym etapie w gimnazjum. Mam dobre odczucia odnoście ich, tylko niektóre "ostrzeżenia" potrafią zaskoczyć/przerazić.
Gratuluje tym co dotrwali do końca okrojonej historii ( wszystkich snów i zdarzeń nie wypiszę, ale mam większość w dzienniku)
Jakie są wasze odczucia odnośnie mojej sytuacji ? Co zrobilibyście w takim wypadku ?
wycinek historii będzie dotyczyć bezpośrednio mnie. Zaczęła się na przełomie 6 klasy szkoły podstawowej, a 1 gimnazjum. Na początku myślałam, że jest to wina nowego środowiska, problemy z adaptacją itd. W tym okresie nawet nie wiedziałam czym są duchy, przeróżne energie. Wszystko rozpoczęło się w wakacje, kiedy prawie codziennie chodziłam na cmentarz ( niewiarygodny spokój, dziwne odczucia, opieka nad nagrobkami rodziny - przez to lubiłam tam przychodzić). Po jakimś czasie miałam wrażenie, że coś mnie obserwuje w domu, wyczuwałam jakieś skupisko energii - oczywiście zignorowałam to. Później wyjechałam z rodzicami na wakacje za granicę, to coś musiało podążyć za mną. Słyszałam spadające przedmioty ze stolika, ale kiedy odwracałam się wszytko było na swoim miejscu oraz nadal uczucie obserwowania - stwierdziłam, że to przewrażliwienie. Wróciłam do domu rodzinnego i sytuacja stała się bardziej napięta. Kiedyś miałam swojego ukochanego pluszaka, który jest pamiątką. Zawsze był przy mnie na łóżku. Zaczął ginąć w nocy, budziłam się odkryta - zapewne lunatykuje...Później słyszałam czyjś oddech. Strasznie się bałam, była sparaliżowana, udawałam, ze nic się nie dzieje. Z kolejnymi nocami odczuwałam natężenie energii - może mojej ? Czasami wstrzymywałam swój oddech, bo byłam całkowicie przekonana, że sama nakręcam karuzelę strachu ( jak większość dzieciaków). Okazało się, że to nie zależy do mnie, nadal budzę się odkryta i słyszę jak " coś" kładzie się obok. Nastały przeróżne sny, który towarzyszą mi do dzisiaj. Jakieś istoty pozaziemskie, byty zapraszające mnie na cmentarz, morderstwa, demony. Wiem, że nie sugerowałam się niczym, byłam całkowicie zielona w tym temacie. Z czasem słyszącym kroki, dzwoneczki, zauważałam aurę, ćwiczyłam telekinezę, pracę z żywiołami i wahadełkiem, wywoływałam byty - zawsze dostawałam znak, ale nie przez tablicę ouija, zainteresowałam się tarotem. Psychologią i okultyzmem zafascynowałam się przez to co rozpoczęło się w dzieciństwie. Po pewnym czasie myślałam, że mam zaburzenia psychiczne, powinnam zgłosić się do psychologa. Wizyta pogorszyłam mój stan przez brak zrozumienia i ograniczone kręgi psycholożki. Przestałam wyszukiwać w sobie choroby. Stwierdziłam, że to już trwa tyle lat, że osoby naprawdę zaburzone zachowywałaby się inaczej. Ja byłam zwykłą dziewczyną, trochę samotniczką, która bardzo dokładnie dobierała przyjaciół. Poszłam do szkoły średniej, zdecydowanie to miało pozytywny na mnie wpływ. Całkowicie zaczęłam ignorować " to" ( kiedyś sądziłam, że to poltergeist) i odegrało się we śnie. Zapomniałam, zostawiłam, wróciłam do normalnego życia. Nastąpił ciąg trzech snów powiązanych fabularnie w trzy kolejne dni - jakaś wyższa energia, służenie, strach, nieograniczona władza tego czegoś, dostosowanie się do zasad. Wierzyłam, że to wina mojego umysłu i nic więcej.
Od 3 lat rozmawiałam z tą istotą, stałam się bardziej "otwarta" i spokojna. Przychodzi co najmniej dwa razy w nocy, czuje jej energię, oddech, słyszę poruszające się przedmioty oraz dźwięk krzesła, który sugeruje, że coś go obciążyło. Czasami zdarzają się zaburzenia - przygaszające lampy, niezależnie od tego czy jestem w domu, miejscu publicznym. Musze przyznać, że tam gdzie jest więcej ludzi, mogę się łatwiej poruszać - energie mieszają się. Gorzej jest jak jestem w grupie dziesięciu osób i wiem, że coś jest obok, obserwuje. Sny, inne energie, czasami przedmioty zmieniają miejsce na moich oczach, zaburzenia oświetlenia, praktycznie regularne przychodzenie bytu, praca z wahadełkiem oraz energiami pozostało do dziś. Mam wrażenie, że przychodzą do mnie różne istoty, mogę stwierdzić u nich negatywną lub pozytywną energię. Czasami pytam się co się dzisiaj wydarzyło, że są tak optymistycznie nastawieni. Otrzymuje odpowiedzi w snach oraz środowisku - formuła na uderzenia tak/nie. Po tylu latach ( jestem w 2 liceum) nadal nie wiem co o tym sądzić. Nie przeszkadza mi ich obecność. Sądziłam, że to przejdzie po moim burzliwym etapie w gimnazjum. Mam dobre odczucia odnoście ich, tylko niektóre "ostrzeżenia" potrafią zaskoczyć/przerazić.
Gratuluje tym co dotrwali do końca okrojonej historii ( wszystkich snów i zdarzeń nie wypiszę, ale mam większość w dzienniku)
Jakie są wasze odczucia odnośnie mojej sytuacji ? Co zrobilibyście w takim wypadku ?