19.11.2014, 06:26
W przypadku niektórych ludzi do których należę między innymi ja, przebudzenie duchowe wiąże się z walką i pokonaniem własnego umysłu, jest to poprostu wojna wewnętrzna.
Jest to tym trudniejsze że umysł to nasza ukochana "zabawka", i to dosłownie, kochamy naszą wyobrażnię i własny świat i nigdy nie przestaniemy, jest on wkońcu częścią nas.
Ma on jednak swoje słabości, przedewszystkim gdy jesteśmy jeszcze bardzo niedojrzali to nasz umysł chłonie wszystko jak gąbka, tak że wkońcu cali jesteśmy oblepieni mentalnym syfem który dosłownie zaczyna żyć swoim życiem, ten cały syf może przybrać formę potwora który zaczyna na człowieku żerować jak wampir i może pojawić się pytanie - CZY TO NAPRAWDĘ JESZCZE JEST MÓJ UMYSŁ - ?
Różne lęki i strachy, systemy wartości, dogmaty, chwilowe fascynacje itd... wszystko to przyjeliśmy do swego wnętrza w chwili gdy byliśmy jeszcze za malutcy aby choć trochę panować nad swoją wewnętrzną mocą, i to się za nami ciągnie ograniczając nas coraz bardziej i przytłaczając.
Gdyby każdy człowiek całą swoją energię którą marnuje na zaspokajanie tego "wampira" włożył w to czego naprawdę pragnie i co świadomie wybrał(sercem) to stał by się niczym "Książe wieczności", zresztą sam jestem na to dowodem
Podam taki przykład odnośnie tego pytania czy nasz umysł należy do nas, otóż utarła się teza(funkcjonująca w umysłach co najmniej części ludzi) że człowiek powinien wybierać między sercem a rozumem, co jest całkowitym absurdem bo świadczyło by że w człowieku są jakieś dwie istoty z których ten powinien wybrać którą ma zaspokoić
Prowadzi to do wewnętrznego rozbicia człowieka i mu napewno nie służy, przecierz serce i rozum stanowią jedność, wola pochodzi z serca a rozum znajduje najlepsze drogi dla realizacji tej woli, która jest najwarzniejsza niczym wola samego Boga, każdy inny układ jest chory.
To wręcz zabójczo logiczne że rozum służy swojemu właścicielowi bo jeśli nie jemu to komu? A serce nie sługa.
Jest to tym trudniejsze że umysł to nasza ukochana "zabawka", i to dosłownie, kochamy naszą wyobrażnię i własny świat i nigdy nie przestaniemy, jest on wkońcu częścią nas.
Ma on jednak swoje słabości, przedewszystkim gdy jesteśmy jeszcze bardzo niedojrzali to nasz umysł chłonie wszystko jak gąbka, tak że wkońcu cali jesteśmy oblepieni mentalnym syfem który dosłownie zaczyna żyć swoim życiem, ten cały syf może przybrać formę potwora który zaczyna na człowieku żerować jak wampir i może pojawić się pytanie - CZY TO NAPRAWDĘ JESZCZE JEST MÓJ UMYSŁ - ?
Różne lęki i strachy, systemy wartości, dogmaty, chwilowe fascynacje itd... wszystko to przyjeliśmy do swego wnętrza w chwili gdy byliśmy jeszcze za malutcy aby choć trochę panować nad swoją wewnętrzną mocą, i to się za nami ciągnie ograniczając nas coraz bardziej i przytłaczając.
Gdyby każdy człowiek całą swoją energię którą marnuje na zaspokajanie tego "wampira" włożył w to czego naprawdę pragnie i co świadomie wybrał(sercem) to stał by się niczym "Książe wieczności", zresztą sam jestem na to dowodem
Podam taki przykład odnośnie tego pytania czy nasz umysł należy do nas, otóż utarła się teza(funkcjonująca w umysłach co najmniej części ludzi) że człowiek powinien wybierać między sercem a rozumem, co jest całkowitym absurdem bo świadczyło by że w człowieku są jakieś dwie istoty z których ten powinien wybrać którą ma zaspokoić
Prowadzi to do wewnętrznego rozbicia człowieka i mu napewno nie służy, przecierz serce i rozum stanowią jedność, wola pochodzi z serca a rozum znajduje najlepsze drogi dla realizacji tej woli, która jest najwarzniejsza niczym wola samego Boga, każdy inny układ jest chory.
To wręcz zabójczo logiczne że rozum służy swojemu właścicielowi bo jeśli nie jemu to komu? A serce nie sługa.