08.01.2015, 02:44
Zapamiętałem to wydarzenie dokładnie bo nie mogłem uwierzyć swoim oczom, tuż przed moją pierwszą komunią, którejś niedzieli ksiądz wezwał ludzi do pomocy przy sprzątaniu terenu wokół kościoła.
Jako że kościół leżał na wsi w której mieszkałem, postanowiłem pomóc. Grabiłem trawę po skoszeniu i zbierałem gałęzie (kościół stał w parku otoczony parkanem). Kiedy prawie wszystko zostało ogarnięte, usiadłem sobie na parkanie i zachwycałem się ogniskiem w którym paliło się tylko i wyłącznie drewno.
Minęło około godziny słońce już zachodziło, pojawiła się para ludzi ( Nie pomagali przy sprzątaniu! ) . Kobieta uśmiechała się do mnie podczas gdy jej kolega lub partner grzebał w ognisku. Nie widziałem co on tam robi....
Podszedłem zaciekawiony, zobaczyłem jak wyciąga żar gołą dłonią i chowa go w plastikowym woreczku takim zwykłym na kanapki!! Zaczęli rozmawiać miedzy sobą w jakimś słowiańskim języku, kobieta odeszła a on jak gdyby nigdy nic, sięgnął w największy płomień wyjmując duży kawałek żaru.
Z wrażenia usiadłem przy typie i patrzyłem na niego w szoku, on wtedy rzucił jakieś słówka i ścisnął go obydwoma rękoma. Słyszałem jak syczy ten żar w jego dłoniach jakby ktoś lał na niego wodę.
Zaczął trzeć rękoma i sypał się popiół. Otworzył i pokazał wewnętrzną stronę dłoni a tam nawet śladu poparzenia. Wróciła kobieta i zaczęli się śmiać wtedy ona przyklękła przy mnie i wyciągnęła moją lewą dłoń otwierając ją z uśmiechem. Mężczyzna wolnym ruchem wziął kolejny żar z ogniska i położył mi go na dłoni. O dziwo nic nie czułem! Kobieta splunęła na ten żar i ślina się "ugotowała". Po czym zabrała mi go z dłoni i wrzuciła do tej torebki foliowej. Pośpiesznie ruszyli w stronę samochodu i odjechali. Po tym incydencie zacząłem patrzeć na życie nieco inaczej. Możecie mi odpowiedzieć z kim lub z czym miałem do czynienia ? Pozdrawiam i dziękuję z góry za odpowiedzi
Jako że kościół leżał na wsi w której mieszkałem, postanowiłem pomóc. Grabiłem trawę po skoszeniu i zbierałem gałęzie (kościół stał w parku otoczony parkanem). Kiedy prawie wszystko zostało ogarnięte, usiadłem sobie na parkanie i zachwycałem się ogniskiem w którym paliło się tylko i wyłącznie drewno.
Minęło około godziny słońce już zachodziło, pojawiła się para ludzi ( Nie pomagali przy sprzątaniu! ) . Kobieta uśmiechała się do mnie podczas gdy jej kolega lub partner grzebał w ognisku. Nie widziałem co on tam robi....
Podszedłem zaciekawiony, zobaczyłem jak wyciąga żar gołą dłonią i chowa go w plastikowym woreczku takim zwykłym na kanapki!! Zaczęli rozmawiać miedzy sobą w jakimś słowiańskim języku, kobieta odeszła a on jak gdyby nigdy nic, sięgnął w największy płomień wyjmując duży kawałek żaru.
Z wrażenia usiadłem przy typie i patrzyłem na niego w szoku, on wtedy rzucił jakieś słówka i ścisnął go obydwoma rękoma. Słyszałem jak syczy ten żar w jego dłoniach jakby ktoś lał na niego wodę.
Zaczął trzeć rękoma i sypał się popiół. Otworzył i pokazał wewnętrzną stronę dłoni a tam nawet śladu poparzenia. Wróciła kobieta i zaczęli się śmiać wtedy ona przyklękła przy mnie i wyciągnęła moją lewą dłoń otwierając ją z uśmiechem. Mężczyzna wolnym ruchem wziął kolejny żar z ogniska i położył mi go na dłoni. O dziwo nic nie czułem! Kobieta splunęła na ten żar i ślina się "ugotowała". Po czym zabrała mi go z dłoni i wrzuciła do tej torebki foliowej. Pośpiesznie ruszyli w stronę samochodu i odjechali. Po tym incydencie zacząłem patrzeć na życie nieco inaczej. Możecie mi odpowiedzieć z kim lub z czym miałem do czynienia ? Pozdrawiam i dziękuję z góry za odpowiedzi