31.05.2012, 01:50
Z pierwszym stwierdzeniem poniekąd się zgodzę, że nieśmiertelność może być uciążliwa jeśli jesteśmy z nią samotni i nie mamy przyjaciół, to fakt. Tylko czemu od razu musimy zakładać że nieśmiertelni nie mają prawa mieć jakichkolwiek kolegów, rodziny, przyjaciół? A może taki ktoś znalazłby nawet sobie za partnera/partnerkę drugą osobę nieśmiertelną? To dopiero byłoby sielskie życie, w wieczności.
Co do drugiego stwierdzenia, krzywdy innych i swoje przeżywamy tak czy inaczej, więc tu także nie ma reguły czy jesteśmy nieśmiertelni czy nie. I wiesz, ja wcale bym nie czuł się zmuszony zmieniać miejsce zamieszkania przez swój dar (no chyba że w końcu mi się znudzi to samo miejsce), a jeśli ktoś miałby do mnie problem typu "a bo ten pan jest za młody" albo "a bo sąsiad to za długo żyje" to kij mu w oko! Niech sobie gada co chce, a ja mam go gdzieś i sobie żyję! Cały świat jest dla mnie, i mam wystarczająco czasu żeby sobie go dokładnie poznać i zbadać oraz robić to co mi się podoba. A jeśli chodzi o popadnięcie w obłęd z powodu samotności, można też spróbować się nauczyć żyć samemu, bez innych, szukać celów życia, lub żyć bez nich. No a jeśli rzeczywiście już ta nieśmiertelność stanie się dla nas taką klątwą i ciężarem, zawsze można popełnić samobójstwo i żyć sobie dalej po wcieleniach, odcinkami, gdzie następny odcinek nie ma nic wspólnego z poprzednim, a doświadczenie, wiedza i umiejętności z poprzedniego wcielenia pozostają zaczopowane, zapomniane i zupełnie niewykorzystane. No nie licząc tych szczęśliwców którym poprzez "ezo" udało się tam dokopać...
Ale ogólnie to uważam że nieśmiertelność zapewnia życie ciągłe, stale wszystko pamiętamy, możemy się dużo nauczyć, dużo zobaczyć, dożyć momentu kiedy ludzkość w skoczy na wysoki poziom techniczny i wiele innych. Natomiast życie wcieleniami powoduje właśnie to zapominanie wszystkiego co było wcześniej, w dodatku świadomość śmierci nie jest zbyt miła, czy to naszej, czy kogoś bliskiego. A jeżeli nieśmiertelność ma być koszmarem, to koszmarem jest także nasze Istnienie, istnienie duszy, która przecież jest nieśmiertelna. I w ten sposób dochodzimy do stwierdzenia, że to właśnie bycie, życie, istnienie są najgorszą torturą i klątwą, której nie ma prawa być, i w zasadzie nie powinno być NICZEGO.
Co do drugiego stwierdzenia, krzywdy innych i swoje przeżywamy tak czy inaczej, więc tu także nie ma reguły czy jesteśmy nieśmiertelni czy nie. I wiesz, ja wcale bym nie czuł się zmuszony zmieniać miejsce zamieszkania przez swój dar (no chyba że w końcu mi się znudzi to samo miejsce), a jeśli ktoś miałby do mnie problem typu "a bo ten pan jest za młody" albo "a bo sąsiad to za długo żyje" to kij mu w oko! Niech sobie gada co chce, a ja mam go gdzieś i sobie żyję! Cały świat jest dla mnie, i mam wystarczająco czasu żeby sobie go dokładnie poznać i zbadać oraz robić to co mi się podoba. A jeśli chodzi o popadnięcie w obłęd z powodu samotności, można też spróbować się nauczyć żyć samemu, bez innych, szukać celów życia, lub żyć bez nich. No a jeśli rzeczywiście już ta nieśmiertelność stanie się dla nas taką klątwą i ciężarem, zawsze można popełnić samobójstwo i żyć sobie dalej po wcieleniach, odcinkami, gdzie następny odcinek nie ma nic wspólnego z poprzednim, a doświadczenie, wiedza i umiejętności z poprzedniego wcielenia pozostają zaczopowane, zapomniane i zupełnie niewykorzystane. No nie licząc tych szczęśliwców którym poprzez "ezo" udało się tam dokopać...
Ale ogólnie to uważam że nieśmiertelność zapewnia życie ciągłe, stale wszystko pamiętamy, możemy się dużo nauczyć, dużo zobaczyć, dożyć momentu kiedy ludzkość w skoczy na wysoki poziom techniczny i wiele innych. Natomiast życie wcieleniami powoduje właśnie to zapominanie wszystkiego co było wcześniej, w dodatku świadomość śmierci nie jest zbyt miła, czy to naszej, czy kogoś bliskiego. A jeżeli nieśmiertelność ma być koszmarem, to koszmarem jest także nasze Istnienie, istnienie duszy, która przecież jest nieśmiertelna. I w ten sposób dochodzimy do stwierdzenia, że to właśnie bycie, życie, istnienie są najgorszą torturą i klątwą, której nie ma prawa być, i w zasadzie nie powinno być NICZEGO.
AVE JA!