ParaMythology

Pełna wersja: Madej
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Widzę że jest tu dział którego na starym forum nie było Happy to dobrze, dobrze !
Jednak nie o tym

Pochodzę z Woj. Łódzkiego, konkretnie Tomaszów Mazowiecki.

Pamiętam pewnego razu u babci na 'popijawie rodzinnej' zaczął się temat legend, związanych z naszą rodziną//miastem itp. Babcia napomknęła o:
'Łożu Madeja'.

Łoże to miało się znajdować w grotach jakieś 2,5 km za miastem. (groty Nagórzyckie, dla ciekawskich - rzeczywiście było tam coś co przypominało 'łoże' ale czy to to?). Sam Madej miałbyć zbójem który rabował okoliczne wsi i mieszkańców miasta. Nie miało być to jego hmm łóżko czy miejsce do spania, nie nie. Miało to być miejsce tortur wszystkich 'śmiałków' którzy chcieli odzyskać lub zwyczajnie 'buchnąć' skarb Madejowi, babcia opisała go, tak jak opisała go jej własna babcia (moja pra-pra babcia).

Dobrze zbudowany mężczyzna, z dłuższymi czarnymi włosami, białą karnacją, o zielonych oczach, których zieleń przypominała majową trawę. Miał ponoć strasznie 'przepracowane' dłonie, okoliczne lasy i tereny znał lepiej niż własną kieszeń.

Na grotach ogólnie pewnego razu z moją byłą znaleźliśmy polanę, która wyglądała jak nie wielka uprawa na której nie rosło już to co powinno rosnąć tylko trawa. Jest to na tyle mała uprawka, że stwierdziłem że pewnie sam tam coś hodował co pomagało mu w 'życiu'.

Wypadałoby także napomknąć co miał wspólnego z moją rodziną: otóż babka mówiła coś, że był on bratem jakiejś bardzo bliskiej kuzynki - kuzynem (?!) mojej pra-pra-babki lub jakoś tak. Nikt nie pamięta czemu prowadził taki tryb życia, ani kim naprawdę był. Ja osobiście odczuwam dumę że mam 'legendarną' postać w swoich korzeniach....

Słyszałem że na terenach Polski jest więcej legend o Madeju, jeżeli coś wiecie piszcie.
Witam, My tez pochodzimy z woj. łódzkiego, dokładniej z Łodzi Mruga2 Zainteresowała nas informacja o tym łożu. Jestem pewien, że się tam wybierzemy na małe rozpoznanie. Pozdrawiamy!
Spokojnie, polecam poczekać do wakacji, jednak jest pewien problem, od roku ów groty nie mają swej 'wyjątkowości' miasto sprzedało to prywaciarzowi który na tą chwilę 'odrestaurowuje'... Do Wakacji powinien oddać zwiedzającym, smutne - bo o tym miejscu krąży przeogromna ilość historii, nie tylko ta jedna i nie będzie nikogo kto mógłby te historie przedstawić ludziom, bo podejrzewam że żaden z przewodników tego nie zna, sam właściciel nawet się nie zainteresował, ale kto wie? Poczekamy zobaczymy.
Jeżeli wykupił to prywaciarz, lepiej dla nas. Bardzo możliwe, że za namową pozwoli nam wejść tam w nocy, co wykluczy obecność osób trzecich Mruga2
Widzę, że się nie zrozumieliśmy Happy... Tzn fakt że ja też źle to opisałem - Czy prywaciarz czy samo miasto, tego nie wiem, raczej nie robi to różnicy, obiekt będzie udostępniony wszystkim chętnym do zwiedzania. Uśmiech
No to rzeczywiście, źle przeczytałem, myślałem, że to będzie na zasadzie bunkra w konewce czy w jeleniu, gdzie obiekt na noc jest zamykany Mruga2
Odnośnie łąki, nasz wujek (imiennik mojego ojca Mruga2) Jakiś czas temu dostał tą łąkę w spadku, ponoć kiedyś mojego starszego brata tam przyłapał jak ten - tak w skrócie - walił wódę Mruga2, i powiedział do mojego brata ' Paweł to jest mój fragment łąki, nic Ci nikt tu nie zrobi ' na tą chwilę wujek spoczywa w spokoju, a łąka nie wiadomo czyja jest, ale ponoć jest ona strasznie stara, przekazywana od pokoleń.
Mój kumpel napisał odnośnie samych grot, na facebook'u

Judi : Lipa totalna jest teraz. 1/4 grot jest udostepiona reszty fajnych miejsc nie widac Przewodnik gada ciągle o piasku A o Madeju Bialej Damie skale Mnicha Diable z mokrym jezykiem Oku judasza Lochach Madejowych labiryntach i o grobie syna Madeja i Kozim rogu juz zapomnieli albo nie wiedzą o tym i pierdziela przewodnicy którzy nigdy wczesniej grot nie widzieli. Gdzie sa te pieniądze ktore wydal...i na te groty 4,5 mln Na co je wydali na deski łopaty pale z drewna i na 4 kukły ?? Ja bym to zrobił za pare tys lepiej Zadnych atrakcji Zrąbane te groty sa na maxa nigdzie dalej odejsc nie mozna nic zobaczyc, zdjec nie mozna robic a jak sie zostanie lekko w tyle to przewodnik drze jape. Kiedys groty były piekne i tajemnicze. Mogli tylko nowe filary postawic i udostepnic je jak kiedys było a nie wytyczyc jedna zabudowaną sciezke z ktorej nic nie widac. Duzo rzeczy ktore kiedys były atrakcją zostały zniszczone. Lipa totalna.Zobaczycie. Nie polecam.
Hmm kojarzę, że gdy miałam naście lat jeździliśmy ze znajomymi do grot gdzie była taka legenda, mówili o łożu madejowym właśnie. I jeszcze, że gdzieś tam coś poukrywane jest ale zaminowane wejść nie można.

Znalazłam troszkę informacji:

W Grotach Nagórzyckich urzędował przebiegły diabeł, bezlitosny zbój Madej, tajemnicze nietoperze, niebieskie króliki i... pary, które w ciemnych labiryntach wyznawały sobie miłość

Na grotach lubili się fotografować niemieccy żołnierze. Przed nimi pastuszkowie z okolic. Sierpień 1915 rok
(© Ze Zbiorów Skansenu Rzeki Pilicy)
Masz zdjęcie do tego tematu? Wyślij»
Ten, kto lubi się bać i czuć przeszywający dreszczyk emocji, musi koniecznie odwiedzić Groty Nagórzyckie. W dawnych jaskiniach nadal straszyć może bowiem przebiegły nagórzycki diabeł i okrutny zbój Madej. Nie przepędziły ich pewnie, ani grupy ludzi, zajmujących się aranżacją skończonej tam niedawno trasy turystycznej, ani tłumy spragnionych wrażeń turystów, którzy do "nowych" grot ustawiają się w kolejkach!

Historia grot zaczęła się w ostatnim okresie ery mezozoicznej, a dokładnie kredy dolnej i górnej, czyli sto milionów lat temu! Wtedy to na obszar tzw. Niecki Tomaszowskiej wkraczało i wycofywało się morze. W wielkiej delcie osadzał się piasek, z którego powstały nagórzyckie skały.

Tysiące lat później, w XVIII wieku, skały zaczęli drążyć okoliczni chłopi. Używali do tego prostych kopaczek i kilofów. Wnęki powiększały się i powiększały, tworząc obszerne groty. Do pieczar, jak pisał Stanisław Lancewicz w publikacji "Z badań fizyograficznych nad Pilicą"z 1912 roku, chłopi często wjeżdżali wozem, do którego piasek sypano bezpośrednio ze stropu.

[Obrazek: 4f3d06b3e5168_o.jpg]
Do czego im właściwie potrzebny był piasek? Archiwista i historyk Włodzimierz Rudź w przewodniku "Tomaszów Mazowiecki i okolice" pisał, że posypywano nim podłogi i podwórka, wykorzystywano do celów budowlanych i sprzedawano. Za piasek mieszkańcy Tomaszowa dawali chłopom obierki ziemniaczane, którymi karmili świnie. Wymiana ta musiała przestać ich satysfakcjonować, skoro powstało przysłowie "nie ma piasku za łupiny". Z czasem piasek nagórzycki stał się niezwykle pożądany- wywożono go linią kolejową do Warszawy, Częstochowy, Piotrkowa i Rudników.
Z czasem wyżłobione ludzkimi rękami pieczary zyskały swoje nazwy. Były to jaskinie niedźwiedzia, borsucza, taneczna, ciemna, jeziorna, szumna, chowańcowa i złodziejska...

Piasek w grotach nie łatwo było wydobywać. W ciemnych pieczarach mogło przecież czyhać zło. O złych mocach w grotach krążyło wiele legend. O jednej z nich, w 1926 roku pisał w miesięczniku krajoznawczym "Orli lot" Stefan Ślązak . " Raz w nocy poszedł tam kopać piasek jeden chłop. Gdy zapalił latarnię i zaczął kopać, zobaczył, że zbliża się do niego jakiś pan, który miał ubranie w kratkę, czerwone pończochy, a na głowie czarny kapelusz, koło którego latały nietoperze. Był to diabeł. - Co tu robisz?-zapytał.- A kopię. Po co? Żeby zarobić, bo nie mam pieniędzy. To ja ci dam, ale przyrzeknij mi, że od dzisiaj będziesz spał w dzień powszedni, a w niedzielę pracował. - Po tych słowach poznał chłop, z kim ma do czynienia. Rzucił łopatę, uciekł z groty i odtąd nie chodził do Nagórzyc po piasek".

[Obrazek: 4e5248295ef31_k1.jpg?1331730254]

Diabeł nie był bynajmniej jedynym "lokatorem" grot. Podobno w jednej z ich najgłębszych jaskiń urzędował bezlitosny zbój Madej. O nim również krążyły legendy. Pewnego razu, wracający z jarmarku zamożny kupiec, zabłądził w lesie. Spotkał nieznajomego, który zgodził się mu pomóc pod warunkiem, że przysięgnie, iż odda mu to, co ma w domu, ale wcale o tym nie wie. Kupiec zgodził się, choć przeczuwał, że ma do czynienia z diabłem. Podpisali cyrograf krwią i czart wyprowadził nieszczęśnika z lasu. W domu kupiec zobaczył, że jego żona urodziła mu syna, którego jak zrozumiał - ofiarował diabłu. Mijały lata, w końcu, dręczony wyrzutami sumienia handlarz, wyjawił synowi prawdę. Ten postanowił dostać się do piekła i odebrać cyrograf. Zamiast do piekła trafił do grot, gdzie spotkał się z silnym i okrutnym zbójem Madejem. Co ciekawe, zbój nie wyrządził młodzieńcowi krzywdy, co więcej pokazał mu wrota do piekła. Prosił, by śmiałek dowiedział się, jaką karę przygotowały dla niego diabły. Chłopiec, po licznych przygodach, dotarł do piekła i odebrał cyrograf. Potem opisał Madejowi, co tam widział. Na zbója czekało łoże najeżone szpikulcami, które miały ranić go całą wieczność. Madej tak się przeraził, że zmienił swoje życie. Stał się pustelnikiem.

Mimo tych strasznych opowieści, a może właśnie dzięki nim, Nagórzyckie Groty stale cieszyły się dużym zainteresowaniem. Zwiedzający, zaopatrzeni w rozpraszające ciemność, łuczywa penetrowali groty, zostawiając po sobie wyryte rysunki i podpisy. Pod wpływem łuczywa, o czym wspominał w dwutygodniku "Ziemia" w 1928 roku Stanisław Rumszewicz, zrywały się "nietoperze, uczepione do stropu jaskini i z nieprzyjemnym piskiem latały po grocie". Łatwo było też w grotach zabłądzić. Czasem ktoś wszedł jednym wejściem, a wracał innym, w zniszczonym ubraniu, zmuszony przez wąskie korytarze przeciskać się na czworakach po piasku, a gdzie indziej po błocie albo omszonej skale. Czasem podczas takich niebezpiecznych wędrówek spotkać można było ...niebieskie, dzikie króliki, które kryły się tam przed myśliwymi.

Na groty przez lata było mnóstwo pomysłów - od zrobienia tam winiarni do...ich wyburzenia. W końcu jednak miastu, przy wydatnej merytorycznej pomocy Skansenu Rzeki Pilicy, udało się stworzyć z nich wyjątkową atrakcję turystyczną, która od dwóch tygodni przyciąga tłumy! Dzieciaki z zapartym tchem przyglądają się figurze nagórzyckiego diabła i słuchają opowieści przewodników o groźnym Madeju, a starsi wspominają swoje wypady do grot...- Niejedna panna straciła tu swoją niewinność- mówi Adam Świderek, przewodnik, oprowadzający w grotach turystów. O wielkich namiętnościach pośród zimnych skał świadczyć mogą choćby wyryte na ścianach miłosne wyznania, jak i ...pozostawione tam części garderoby. Ostatnio znaleziono tam na przykład podarte rajstopy. ..

[Obrazek: 9289.jpg]

[Obrazek: 15638.jpg]

[Obrazek: 15635.jpg]

[Obrazek: 15637.jpg]

mam nadzieję, że to te groty Uśmiech


MADEJ - PODANIA I LEGENDY POLSKIE

Jechał kupiec przez las gęsty, ciemny; błądził długo i w pomroce nocnej ugrzązł w bagnie bez ratunku. Zasmucony począł rozpaczać, gdy nagle w postaci ludzkiej zły duch mu się pokazał.

— Nie smućcie się, człowieku! — wyrzekł do kupca — ja was wyciągnę z błota i do domu wskażę drogę, ale pod warunkiem, że to, co masz w domu, a o czym ty nie wiesz, moją zostanie własnością.

Kupiec pomyślał trochę i przystał rad na podany warunek, nie wiedząc, że żona powiła mu, podczas gdy był w podróży, urodne- go syna. Diabeł wyciągnął go z błota, wyprowadził na szeroki gościniec, a zmusiwszy kupca do wydania cyrografu, raz jeszcze umowę przypomniał i zniknął.

O ile z radością powitał żonę tak dawno nie widzianą, o tyle za- smucił się widząc ładnego syna, którego już złemu duchowi zapisał. Skrycie płakał nieraz poczciwy kupiec, tając łzy gorzkie przed żoną, tymczasem dziecię w pacholę wyrosło.

Było ciche, spokojne i chętne do nauk; w piątym roku już dobrze czytało i pisało, co tym więcej strapione serce ojca jątrzyło, że z dziecięciem tak lubym wkrótce się rozstać musi, oddając na ofiarę diabłu.

Małe pacholę, doszedłszy lat siedmiu, uważało smutek ojca i łzy rzewne, ile razy zapatrywał się w jego urodne oblicze. Tyle przeto prosił, tyle nalegał, że kupiec wyjawił mu wszystko.

— Nie troszcz się, mój rodzicu, Bóg mi dopomoże, ja pójdę do piekła i cyrograf odbiorę.

Płakała matka, płakał i ojciec, błogosławiąc na tak daleką drogę chłopczynę, który zrobiwszy potrzebny przybór, niebawem wyruszył z domu.

I szedł długo i daleko, aż zawędrował w puszczę ciemną i straszną, a tu w jaskini ukrytej zamieszkał rozbójnik Madej.

Morderca własnego ojca, matkę jedno zachował przy życiu, co mu gotowała strawę. Nikomu nie podarował życia; kogokolwiek dostał, bez litości zabijał. Matka, podeszła niewiasta, zabłąkanych podróżnych w jaskini przechowywała, ale Madej miał węch tak doskonały, że wracając do jaskini, zaraz zwietrzył ludzkie mięso.

Chroniąc się przed burzą, przypadkiem zaszło tam nasze pacholę; stara, litując lat młodych, ukryła go w ciasnym zakątku jaskini, lecz Madej zaledwie wpadł do niej, poczuł świeżego człowieka. Już biedne dziecię nachyliło głowę pod zabójczą pałkę, kiedy rozbójnik dowiedziawszy się, gdzie idzie, podarował mu życie z warunkiem, ażeby zobaczył w piekle, jakie dlań zgotowano po śmierci męczarnie.

Pacholę, równo ze świtem puszczając jaskinię, prędko dostało się do piekielnej bramy; święconą wodą i obrazkami, które przylepiał, otworzyła się snadnie. Zaskoczył mu Lucyper z zapytaniem, czego żąda.

— Cyrografu na moje duszę przez ojca mego wydanego.

Hetman piekielny kropiony święconą wodą, chcąc go pozbyć czym prędzej, wydać cyrograf rozkazał, ale trzymał go jeden kulawy diabeł, a choć parzony kropidłem święconej wody, nie chciał wrócić cyrografu.

Rozgniewany Lucyper: — Weźcie go na Madejowe łoże! — zawołał, a diabeł, przestraszony okropną męką, oddał pismo w tejże chwili.

Ciekawy chłopczyna poszedł zobaczyć tak straszliwe łoże. Było z żelaznej kraty, wysłane ostrymi nożami, igłami i brzytwami, pod spodem palił się ogień nieustanny, a z góry kapała kroplami rozpalona siarka.

Wyszedł z piekła i szedł dzień jeden, dzień drugi, aż trzeciego zaszedł do tejże jaskini, gdzie go już oczekiwał zasmucony Madej. Doniósł więc o tym, co widział, rozbójnikowi. Zmartwiał z przestrachu zbrodzień, a chcąc tak srogiej męczarni uniknąć, postanowił pokutować.

Wyszli więc razem z jaskini; Madej ukląkł w lesie, zatknął w ziemi przy sobie morderczą maczugę, wiedząc zaś, że młode pacholę poświęciło się na księdza, przyrzekł, iż dopóty czekać będzie na tym samym miejscu, dopóki nie zostanie biskupem.

Minęło lat, kilkadziesiąt, nim on chłopczyna wyszedł na dostojność biskupią.

Raz przejeżdżając puszczą ciemną i gęstą, niezajrzaną okiem, doszedł go jabłek zapach przyjemny. Rozkazuje więc swej służbie tego owocu wyszukać; dworzanie wkrótce wracają i donoszą, że w pobliżu jest piękna jabłoń, ale żadnego nie da sobie urwać jabłka, przy niej zaś klęczy starzec siwobrody.

Biskup wysiada z powozu, idzie na wskazane miejsce i z podziwieniem poznaje Madeja, okrytego siwizną, z długą, do ziemi zarosła brodą, który go o wysłuchanie spowiedzi i rozgrzeszenie prosił. Przychylił się kapłan do jego prośby, dworzanie z osłupieniem widzieli, jak w czasie spowiedzi jabłko po jabłku zamienione w białe gołąbki znikały w powietrzu. Jedno tylko pozostało jabłko, była to dusza ojca Madeja, którego sam zamordował, a ten grzech ciężki utaił, lecz gdy wyznał i ten grzech ostatni, ostatnie jabłko przemienione w siwego gołąbka za innymi uleciało.

Modlił się gorąco biskup nad grzesznikiem, a gdy dał mu rozgrzeszenie i trącił palcem, ciało Madeja w drobny proch się rozsypało.

źródło1
źródło2

źródło3