ParaMythology

Pełna wersja: Kościół, szkoła - czym tak naprawde są...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kościół, sakramenty, spowiedź, szkoła... Rzeczy znienawidzone niemal przez każdego młodego człowieka do granic możliwości... Czy rzeczywiście nasza nienawiść wobec tychże instytucji jest uzasadniona?

W dzisiejszym artykule przedstawimy sobie kilka kwestii dotyczących tych instytucji oraz działań jakie one prowadzą. Dowiecie się tutaj kilka istotnych i niezbędnych rzeczy oraz pewnych prawd, które mogą okazać się dla niektórych niewygodne, jednak pozostają one prawdami, a prawda prędzej czy później wychodzi na jaw... Nieprawdaż? :P

KOŚCIÓŁ

Od czego tu by zacząć... myślę że powinniśmy zacząć od... początku. Czym jest kościół? Nie będę się w tej kwestii że tak powiem... no musiałbym tu użyć słowa zabronionego regulaminowo, dlatego przejdę do sedna sprawy. Kościół to największa na świecie sekta i mafia, która rozrosła się do skali światowej korporacji, zrzeszająca legiony tępych i bezmózgich oddziałów moherowych beretów, istniejąca od czasów Cesarstwa Rzymskiego powołana by robić ludziom wodę z mózgów i wpajać fałszywe przekonania i przez to przejąć władzę oraz pozbawić ludzi elementarnej Wiedzy i Mocy magicznych. Tak, użyłem tutaj nieco mocnych słów, można by rzez nawet bezpodstawnych. Ale czyżby rzeczywiście moje oskarżenia były bezpodstawne? Pójdźmy dalej...

Wszyscy znamy rozpowszechnione historyczne akty potępiania przez kościół wszelkich poczynań magicznych oraz tych nadzwyczajnych, tępą teorię geocentryczną oraz to że Ziemia jest płaska. Znamy wszyscy XIII wieczne wyprawy krzyżowe, torturowanie oraz palenie na stosach czarownic, znamy zbrodnie jakże Świętej Inkwizycji, mordy heretyków. I czemu to wszystko miało służyć? Niczemu innemu jak przejęciu władzy przez tępych i pazernych kościelnych pachołków, którzy opływając w pieniądzu mogli sterować losami świata bezkarnie niszcząc Magię i wszelki rozwój techniczny i cywilizacyjny.

I tak jest do dzisiaj, kościół dalej cieszy się władzą opartą na wyzysku materialnym i strachu. I niestety znajduje to odbicie w naszych rodzinach. Od małego jesteśmy siłą zmuszani do chodzenia do kościoła i słuchania przepotwornych i nudnych zrzędzeń klechy za ołtarzem albo na ambonie połączonych z przyprawiającym o mdłości smęceniem zakurzonego organisty na chórze. Jako noworodki jesteśmy podawani do chrztu niczym naleśnik na patelni i skraplani syfem zwanym wodą święconą (której działanie opiszę poniżej), w dodatku nikt nas nie pyta o zgodę, a my sami nie potrafimy powiedzieć NIE ani obronić się przykładowo kopniakiem z półobrotu księdzu w szczękę. Jako dziecko jesteśmy zaganiani przez rodziców i babcie do spowiedzi, później siłą zmuszeni zostajemy do przyjęcia bierzmowania, które w zasadzie nie wiadomo po co, a także do wrzucania monety na tacę człowiekowi-batmanowi krążącego nikczemnie po kościele... i tak dalej.

Gdy na to wszystko patrzysz i myślisz sobie "no kur... coś tu nie tak" - masz rację, bo jest BARDZO nie tak!

Opiszmy sobie teraz w skrócie pewne kwestie, rzucające nieco światła na ten cały syf.

Woda święcona - pewnie każdy był przekonany że to woda o właściwościach magicznych, która sprowadza świętość i szczęście, otóż jest dokładnie na odwrót. Woda święcona wysysa ogrom energii z każdego obiektu który napotka, czyniąc także spryskane obiekty "wampirycznymi", których dotknięcie grozi utratą energii. Z tego powodu woda ta działa tak niszczycielsko na stwory typu wampiry i inne. Dlatego każdy kto planuje rozwijać się magicznie niech unika jej za wszelką cenę!

Sakramenty - cóż, kolejny podły wynalazek kościoła do pozbawiania nas Mocy magicznych. Każdy sakrament polega w istocie na zamknięciu i zaciśnięciu czakr oraz meridianów, co czyni nas magicznymi kalekami, niezdolnymi władać Mocą w należytym stopniu. Najpodlejszy jest rzecz jasna chrzest, gdyż jest to pierwszy atak na Magię, w dodatku sprytnie wykorzystuje się tutaj władzę rodzicielską i brak możliwości obronnych noworodka... niemiłe prawda?

Komunia - w zasadzie podobne do tego co powyżej, tyle że dodatkowo musimy zapierdzielać w jakichś śmiesznych białych szatach, na które dodatkowo trzeba było wydać tęgi pieniądz... No ale zewsze możemy się pocieszyć tym że dostaniemy jakiś motor albo komputer...

Spowiedź - w rzeczywistości ksiądz siedząc w swojej latrynie i piernicząc swoje idiotyczne formułki dokonuje na nas aktu wampiryzmu i wysysa z nas energię, a grzechy zostają niczym owoce po odcedzeniu dobrego wina. To głupkowate uczucie radości i oczyszczenia po spowiedzi jest w istocie efektem wyżarcia z nas energii i Mocy.

Msza - właściwie jest to taka impreza, na którą wszyscy się składają, a tylko jeden pije. I tak jest! Msza jest rytuałem gdzie zgromadzony lud zostaje obdarty z energii, która trafia następnie do kielicha z winem i zostaje wypita wraz z nim.

No to mam nadzieję że przybliżyłem nieco Wam a także wszelkim czytającym gościom z czym mamy do czynienia i będziecie nieco ostrożniejsi a także zastanowicie się 10 razy przed pójściem do kościoła wspominając słowa z mojego artykułu Mruga2 No i taka mała przestroga dla forumowiczów, jeżeli ktoś tu zdecyduje się na dziecko, NAWET NIE WAŻCIE SIĘ JE CHRZCIĆ, a kto to zrobi to osobiście mu przywalę.

No to przejdźmy do kolejnego etapu, omówmy najgorszego wroga i dręczyciela dzieci i młodzieży, a jest nim...

SZKOŁA

Czyli Specjalny Zakład Karno-Opiekuńczy Łączący Analfabetów, rozwijając skrót...

Mówią że szkoła uczy i wychowuje, cóż za durne stwierdzenie... Czy nauką i wychowaniem można nazwać prawne i przymusowe wepchnięcie nas do jednego worka razem z wszelkiej maści społecznym marginesem oraz kilotonami żywej dwunożnej materii? Nie powiedziałbym... Co to ma być za nauka i rozwój gdzie jesteśmy zmuszani do naśladowania społeczeństwa i drylowania idiotycznego programu szkolnego ustanowionego przez giertychopodobne stwory, cóż, przynajmniej dla mnie nie jest to nauką... Ale pomijając moje krwiste opinie, napewno zgodzicie się ze mną, że w szkołach, przynajmniej polskich prowadzi się program zabijania dziecięcych talentów i tłamszenia uczniów, wmawiając im jakie to one są złe i niedobre. Albo słynne oceny zachowania które jest punktowane w jakiejś chorej skali punktów. Przykładowo w gimnazjach by mieć zachowanie dobre mamy dajmy na to 400 punktów na start, jednak błyskawicznie mogą nam odjąć 340 punktów przykładowo za skok przez krzak, a za godzinne śpiewanie i zdzieranie gardła na apelu dostajemy +30 punktów... Przynajmniej w moim gimnazjum tak było, więc mówię z własnego doświadczenia.

To tak na wstęp, teraz omówmy sobie kwestię z tym związane z "ezoterycznego" punktu widzenia. Otóż zdziwicie się bardzo. Szkoła jest gigantycznym potworem zasilanym przez dusze i energię setek osób (w dodatku ekstremalnie różnych), który żywi się naszą energią oraz psuje naszą energetykę ciała. Dzieje się tak, ponieważ setki niewyspanych i zestresowanych dzieciaków zostawiają przez lata swoje odciski energetyczne i cząstki energii wewnątrz szkoły, która będąc i tak zepsuta przez stres i nerwy, dodatkowo miesza się i psuje jeszcze bardziej tworząc jedno wielkie paskudztwo, które może ukształtować sobie świadomość. Zapewne każdy wchodząc do szkoły lub na jej teren czuje się nieswojo i dziwnie, lub ma wrażenie że nad szkołą coś wisi, jakaś ohydna aura (ja tak osobiście czuję). To właśnie efekt tworzenia się szkolnej świadomości, jakże paskudnej. W obrębie tej aury krąży skondensowana ciężka negatywna energia o zgniłych i szarych kolorach. To między innymi dlatego w szkołach mamy tyle nerwów, stresów, patologii, wredoty i innego szujstwa. Ciekawostką jest też sprawa codziennego wstawania rano do szkoły. Nie ważne ile godzin będziemy spać, to wstając do szkoły zawsze będziemy niewyspani. Ta senność jest w rzeczywistości reakcją obronną naszego organizmu który nie chce tam iść i nakłania nas do zostania w domu. Skąd to wiem? Po prostu wiem, i chcę żebyście Wy też to wiedzieli.

Art by Kuźdapyr
w pewnym okresie życia zaczyna się swoisty bunt, podczas dojrzewania, kiedy hormony buzują, czlowiek chce być juz wolny i niezależny, a zarówno KK jak i szkoła, ograniczają w pewnym stopniu zachowanie czlowieka, stawiając mu pewne bariery nie do przekroczenia. Stąd i nienawiść do ww instytucji. Dopiero po wielu latach docenia się je i zaczyna się szanować, z perspektywy czasu. Wychodzi na to, że jednak zarówno KK jak i szkoła sa w pewnym sensie potrzebne w tym czasie, kiedy najbardziej sie ich nienawidzi Mruga2
Może i bym się zgodził z tym artykułem gdyby nie całkowita nienawiść mocno wyczuwalna u ciebie Kuzda.
Pomijając krwiste opinie się zgadzam Uśmiech

I też swoje zdanie opieram na doświadczeniu.
Szkoła jest potrzebna- to fakt ale nie jest potrzebna mi wiedza o tym jak obliczać np. logarytmy gdyż z mojego punktu widzenia to wiedza praktycznie nie przydatna do czegokolwiek.
I tak liczy się w większości kasa a potem znajomości i dopiero wtedy wiedza faktyczna.
Te nieliczne wyjątki którym się udało- pozazdrościć.
Przyznam się, że też uważam Kościół za mafię, nijak mający się do prawdziwej wiary, prawdziwego Boga, tego co ja czuję. Profanacja nawet. A Bóg tylko załamuje ręce, co ludzie robią niby w Jego Imię.
To mi coś przypomniało Happy
W opowiadaniu który teraz piszę sporo będzie o tej "działalności w Imię Boże"
I nie będzie to raczej pozytywna myśl.