ParaMythology

Pełna wersja: O wyborze bratniej duszy lub demona
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
[Obrazek: witchandhercatbywrednaw.jpg]


Każda czarownica powinna mieć jakąś bratnią duszę lub demona. Jeżeli masz jakieś całkowicie zależne od ciebie zwierzę, daje ci ono o wiele silniejszą obronę przed destrukcyjnymi myślami innych niż jesteś w stanie to sobie wyobrazić. Miłość to forma uzależnienia, a stworzenie, które jest od ciebie uzależnione może stanowić ten element obronny, jakiego ci brakuje.

Nie musisz obawiać się, że twoja bratnia dusza lub demon opowie o tym, czym się zajmujesz, ani nie obarczy cię swoimi problemami oprócz oczekiwania, że zapewnisz mu jedzenie i opiekę. Wybierając zwierzę musisz dokładnie upewnić się czy będzie ono pasować do twojej demonicznej lub rdzeniowej osobowości. Jeżeli będzie odpowiadać twojemu demonicznemu ja - będzie dokładnym przeciwieństwem ciebie. Przykłady tego można łatwo zilustrować: delikatna dziewczyna z gładkimi włosami posiadająca buldoga lub żółwia; korpulentny mężczyzna z chartem lub silnie zbudowana kobieta z pieskiem chihuahua. Z kolei przykładem ujawniania rdzenia osobowości w wybranym zwierzęciu może być gadatliwa kobieta hodująca w domu mnóstwo kanarków czy też lubiący spacery mężczyzna i jego seter irlandzki lub osoba o egzotycznej urodzie z ocelotem.

[Obrazek: 352943bigthumbnail.jpg]


Wybierając zwierzę-bratnią duszę upewnij się, że będzie przedłużeniem rdzenia twojej osobowości, ponieważ przy pomocy jego magicznej energii będziesz w stanie wzmocnić swoją. Jeżeli jesteś zadowolona z siebie, z tego kim jesteś i co robisz - wybierz sobie bratnią duszę. Gdy z kolei chcesz coś zmienić w swojej osobowości, złagodzić ją lub dokonać w sobie jakichkolwiek innych przeobrażeń - najlepszy będzie dla ciebie wybór zwierzęcia współgrającego z twoim demonicznym ja (takiego, które będzie wyglądem przypominać twoją wizję demona).

Gdy człowiek i jego zwierzę są do siebie podobni - mamy wyraźnie do czynienia z relacją czarownica - bratnia dusza. W kategoriach magicznych nabiera to charakteru związku likantropicznego: człowiek staje się zwierzęciem, zwierzę - człowiekiem. Z teoretycznego punktu widzenia, zjawisko to polega na tym, że nieaktywna, często uśpiona w zwierzęciu psyche ludzkiego pochodzenia wydostaje się na zewnątrz i zaczyna grać swoją rolę pod kierunkiem człowieka lub nawet bez jego wpływu.

[Obrazek: ravenwitchbygargoylegod.jpg]


Jeżeli ludzie stanowią całkowite przeciwieństwo swoich zwierzaków. i nie powinny one być dotykane, głaskane i pieszczone przez inne osoby niż niż właściciele. Odwrotnie rzecz ma się w przypadku posiadaczy pupili j stanowiących ich bratnią duszę, którym sprawia przyjemność, gdy inni i zachwycają się ich zwierzakiem (ponieważ w ten sposób sami również są „głaskani"). Właściciel zwierzaka-demona trzyma obcych na dystans.
Wróćmy do wspomnianych wcześniej w tym kontekście typów osób. Smukła dziewczyna będzie starała się przeszkodzić, jeśli ktokolwiek zechciałby dotknąć jej ulubionego buldoga, nawet, gdy ten będzie z zadowoleniem nadstawiał do tego głowę. Korpulentny pan będzie wszystkich ostrzegał, aby nie zbliżać się do jego chartów, bo mogą chapnąć, a postawna wdowa wścieknie się, jak ktoś wyciągnie, choć palec w kierunku jej ukochanego skarbusia.

Z drugiej strony gadatliwa właścicielka kanarków nie wypuści cię z pokoju, dopóki sama nie zaczniesz śpiewać jak one i nie zauważysz subtelnych różnic w ich dźwięcznych głosach. Mężczyzna z seterem może godzinami opowiadać o zaletach swojego pupilka i będzie zachwycony, jak podrapiesz go za uchem. A babka w złotym kostiumie z brokatem gotowa pozwać cię do sądu, jeśli nie pogłaszczesz jej ocelota.

[Obrazek: snakewitch.jpg]

Jakiegokolwiek dokonasz wyboru - czy twoje zwierzę będzie bratnią duszą czy demonem -jego miłość i poświęcenie pomoże ci przebrnąć przez wiele magicznych kłopotów. I niech ci się nie wydaje, że najwięcej takich mocy ma w sobie kot. Przez całe życia miałem w domu koty - zarówno małe, jak i duże - i bardzo je kocham. Miałem również psy, węże, legwana, krokodyle, króliki, kapibarę, a nawet tarantulę o imieniu Buno, która zdechła po wielu łatach. Wszystkie te zwierzęta dały mi o wiele więcej niż byłem w stanie im odwzajemnić.


Anton LaVey - "Szatańska czarownica"
Cytat:Gdy człowiek i jego zwierzę są do siebie podobni - mamy wyraźnie do czynienia z relacją czarownica - bratnia dusza. W kategoriach magicznych nabiera to charakteru związku likantropicznego: człowiek staje się zwierzęciem, zwierzę - człowiekiem. Z teoretycznego punktu widzenia, zjawisko to polega na tym, że nieaktywna, często uśpiona w zwierzęciu psyche ludzkiego pochodzenia wydostaje się na zewnątrz i zaczyna grać swoją rolę pod kierunkiem człowieka lub nawet bez jego wpływu.

Tak się zastanawiam nad tym fragmentem, bo co prawda sama nigdy nie miałam kota, ale jak zawsze jakiegoś widzę (szczególnie kot sąsiadów do mnie lgnie) to ten się do mnie łasi. Sprawa jest o tyle ciekawa, że ja sama przejawiam bardzo wiele kocich zachowań i prawie każdy kto mnie trochę poznał mówił, że przypominam właśnie to jedno, konkretne zwierzę. Lubię jak się mnie drapie za uchem, nieraz wydam z siebie coś w stylu "mrrrrrrau" i zrobię słodkie oczka, byleby mnie ktoś pogłaskał.
Chodzi mi tu o to, że do typowej magii nigdy się nie zabierałam. Ba! Nawet nie chciałam maczać w tym za bardzo łapek. Czy w takim razie taka "bratnia dusza" dotyczy się także normalnych ludzi nie pałających się magią?
Z doświadczenia powiem, że tak. Od dziecka do czynienia miałam ze zwierzętami przeróżnymi, od psów na gołębiach i jeleniach skończywszy.
Człowiek czy chce czy nie chce ma pewien model swój, jak i tego jakim jest oraz taki, do jakiego najchętniej by przylgnął nawet w kwestii wyboru partnera. Niezależnie od tego czy ktoś para się magią czy też nie.
Ja od zawsze byłam bardzo blisko ze wszystkimi psami, chociaż kotów było zdecydowanie więcej. Nigdy żaden kot jakoś za mną nie przepadał ani ja za nim. Natomiast i po mnie widać i mówi się od dawna, że jeśli chodzi o zwierzę to jestem niemal jak pies. Kiedy mój jeszcze żył na prawdę można było zauważyć, że on wykazywał nawet ludzkie cechy gdy ja natomiast "zezwierzęciłam" się.
Teraz, gdy nie mam natomiast psa i z pewnych przyczyn prędko mieć innego towarzysza nie będę nieraz jest mi cholernie trudno nawet znieść dzień. Czuję pustkę i w dziwny, psi sposób lgnę do ludzi i waruję przy ich nogach - oczywiście nie wszystkich, tych których mój zwierzęcy instynkt "wybrał".

Od czasu jak brak mi psa, a mam teraz jedynie pająki zauważyłam, że właściwie tak na co dzień wykazuję postawę podobną do nich - nie lubię jak się mnie dotyka, nie lubię jak chce się ode mnie za dużo. Wolę się zaszyć w kącie i spędzić w bezruchu większość czasu. Zawsze emocjonalnie bardzo wiązałam się ze swoimi podopiecznymi.
niechętnie wypowiadam się w takim temacie :P ale Może nielubi zbytnio zwierząt ale jak zawsze u kogoś jestem jego zwierzak siedzi przymnie lub na mnie a teraz coś śmiesznego .Mój znajomy pewnego czasu miał 2 koty i psa chociaż jak on twierdzi cały czas się gryzły to jak siedziały przymnie to potrafiły usnąć jeden na drugim(sweetasnie to wyglądało).
Zgadzam się z Tobą ! Mój pies jest moją bratnią duszą, jestem tego pewna, bo gdy jechałam wybrać psa, biegało po pokoju 5 szczeniaków, wszystkie się bawiły, gryzły a Shira podeszła do mnie i siedziała przy mnie ( nawet mnie nie znała!) wzięliśmy ją.
Wybrała sobie, że będzie ze mną spała, próbowaliśmy ją przyuczyć na legowisku ale uparła się i śpi mi w nogach. Chociaż teraz się obraziła na mnie i poszła spać do mamy.
Jakiś rok temu czytałam książkę o telepatii i tam były ćwiczenia wykonywane z zwierzakami, szkoliłam ją w tym i teraz potrafię w myślach powiedzieć jej "dam Ci jeść", "idziemy na dwór" a ona biegnie do miski albo do dzwi.
Doskonalę też odbiera moje emocje. Przykładem jest spacer mój z przyjacielem. Gdy jestem z nim pobratana to sama się do niego łasi a jak byłam zła zaczęła szczekać. Tak jest praktycznie w każdej sytuacji.
Jak zaczęłam pisać o niej podeszła do mnie, i siedzi mi na poduszce. Doskonale wie co robię.
[attachment=21]
Miałam kiedyś pieska który współgrał z moim demonicznym ja. Nazywał się Puszek... Gorn wiesz jaki był z niego "słodziak" co? Pisałam Ci i innej osobie(nie wymienię imienia, nika itd.) jaki był "milutki"... zwłaszcza niedawno. był z niego "słodki" demonek

Hmmm... szkoda, że już go nie ma... chociaż charakterem przypominał to coś powyżej. Prawdziy był z niego słodziak... no coż, było mineło, teraz uosobieniem mojego demonicznego "ja" jest Nagini.

sorka, to coś poniżej*
Tak Su, pamiętam Puszka.
Aczkolwiek w tym temacie raczej chodzi o zwierzę jako nie istota dla nas miła/nie miła lecz taka, która w jakiś sposób wspomaga nasze działania magiczne etc stabilizuje nas też na podobnej płaszczyźnie. Jakby uzupełnia ten animalistyczny pierwiastek w nas samych.
Nie każdego zwierzaka jaki nas lubi a my jego możemy nazwać bratnią duszą tak jak nie każdego zwierzaka z którym się nie lubimy tym demonicznym.
Tak się zresztą składa, że demoniczny pupil nie znaczy tyle co zły...
Puszek nigdy nie był zły, był agresywny, dlatego do mnie trafił. To było tak, że ścigało go aż czterech hycli i jednego pogryzł. Stałam w tłumie i obserwowałam tę scenkę gdy zaczął biec w stronę tłumu. Wszyscy uciekli mu z drogi i już miał się na mnie rzucić ale zahamował, przekrzywił głowę na bok i gapił się na mnie tymi słodkimi oczkami które mówią: "kocham cię, weź mnie do domu i nigdy nikomu mnie nie oddawaj." Był wtedy taki słodki... to go wzięłam, wykonywał każde moje polecenie, mówiłam: "przynieś klucze od domu" przynosił, "pogoń kota sąsiada" pogonił kota sąsiada, mówiłam "daj buziaka" lizał mnie po twarzy tak, że ledwie mogłam oddychać. A kiedy był głodny słyszałam w głowie głosik mówiący "daj mi jeść to dam ci buziaka." Normalnie mogliśmy telepatycznie rozmawiać! Było pięknie dopóki... no sama wiesz.

Teraz mam moją kochaną Nagini... poozumiewamy się za pomocą totyku, zachowania i słyszę jej myśli! Są głośniejsze i wyraźniejsze niż u Puszka.