05.04.2011, 15:20
Wydaje się, że pewne psychiczne, umysłowe, emocjonalne i kulturowe uwarunkowania bardziej niż inne wpływają na wzrost uzdolnień paranormalnych, jednak nie jest to do końca potwierdzone. Testy laboratoryjne wykazały, że małe dzieci uzyskały znacznie leprze wyniki od nastolatków, a ci z kolei byli lepsi od dorosłych. Podobno też kobiety są bardziej podatne na samorzutne zachodzenie zjawisk niż mężczyźni, a mniej rozwinięte technicznie społeczności uznają PSI za część swojego życia codziennego.
Zachód nie chce w pełni zaakceptować psi, mimo że większość ludzi przynajmniej raz doświadczyła tegoż zjawiska. Często zdarzają się przeczucia senne bądź telepatia w dobie kryzysu. Niechęć do psi w kulturze zachodniej jest bardzo powszechna. Większość racjonalistów i niektóre organizacje jak np. CSICOP otwarcie zmierzają do zabicia tej dziedziny. Inne grupy, w tym Kościoły, stosują coś co nazywa się sceptycyzmem wybiórczym, czyli uznają tylko te zjawiska paranormalne, które wychodzą od religii (np. cuda), a wszystkie inne, jak zapewne doskonale każdy wie, przypisywane są diabłu.
Tam, gdzie w pełni akceptuje się psi, na przykład u Buszmenów z pustyni Kalahari, nic nie przeszkadza we włączeniu go do normalnego życia - kwitnie tam dosłownie jako szósty zmysł. Towarzystwo National Geographic zrealizowało w 1960 film, w którym odnotowano przypadek pewnego Buszmena, który wyczuł dokładnie moment narodzin swojego dziecka mimo, że był kilka tysięcy kilometrów oddalony od miejsca narodzin.
Prymitywne ludu i społeczności częściej używają prawej półkuli mózgu, co oznacza, że często opierają się na bardziej intuicyjnej i twórczej prawej półkuli, niż na analitycznej i "wykształconej" lewej półkuli. Na zachodzie kobiety okazały się być bardziej "prawopółkulowe" niż mężczyźni, szczególnie w momentach kryzysowych, i lepsze w płynnym wykorzystaniu obu półkul, co jest wytłumaczeniem dla częstszych wystąpień samorzutnych psi u kobiet niż u mężczyzn.
Wydaje się, że wiara w psi jest nam wrodzona, ale proces edukacji szybko ją odrzuca. Opinią zachodu psi jest szkodliwe, głupie i złośliwe. Niektóre odmienne stany świadomości prowadzą do predyspozycji paranormalnych. Dowiedziano, że hipnoza wywołuje zajścia telepatyczne, a sen i trans zmniejszają opór wobec psi. Testy przeprowadzone na uzdrawiaczu Matthew Manningu ujawniły, że podczas gdy skupiał się na leczeniu w jego mózgu uaktywniła się część "z epoki kamiennej", uśpiona u większości współczesnych ludzi. Zdolności Manninga były zatem niegdyś człowiekowi zwyczajne i... potencjalnie pozostają w zasięgu każdego z nas.
Badania wykazały, że ciężkie przejścia fizyczne mogą pobudzić uśpione predyspozycje do psi - uderzenia w głowę i wstrząsy elektryczne zdają się obdarzać normalnych ludzi przeróżnymi zdolnościami paranormalnymi. Psychokinetyczne możliwości Uri Gellera ujawniły się po porażeniu prądem, jakiego doznał naprawiając matce maszynę do szycia.
Skoro zjawiska paranormalne się zdarzają, stosunek do nich nie powinien być wyrażany w pytaniu: "Czy...?", ale raczej w słowach: "Ależ tak!" Jednak zbyt wielkie starania co do uzyskania pozytywnych wyników mogą zgasić zdolności psi. Często psychokineza zdarza się w momencie, gdy postanowiliśmy sobie zrobić przerwę od ćwiczeń nad psi. Przyczyną zdaje się tu być nagłe uwolnienie nagromadzonego napięcia. Kolejnym czynnikiem działającym przeciw psi jest znudzenie. Gdy osoba o zdolnościach paranormalnych zaczyna się nudzić, pozytywne wyniki drastycznie spadają. Czynnik ten odgrywa szczególną rolę przy powtarzaniu ćwiczenia i stanowi główną przyczynę trudności w zorganizowaniu badań parapsychologicznych, które mogłyby zyskać akceptację nauki.
O spontanicznych przypadkach psi donoszą często ludzie na urlopie lub w jakikolwiek inny sposób zrelaksowani i uwolnieni od stresów dnia codziennego. Jednak z drugiej strony monotonna praca na taśmie może prowadzić do transowego stanu, który pobudza nagłe przebłyski intuicji czy przeczucia.
Ostateczny wniosek: PSI zachodzi tam gdzie jest chciane i potrzebne.
Źródło: EZP
Zachód nie chce w pełni zaakceptować psi, mimo że większość ludzi przynajmniej raz doświadczyła tegoż zjawiska. Często zdarzają się przeczucia senne bądź telepatia w dobie kryzysu. Niechęć do psi w kulturze zachodniej jest bardzo powszechna. Większość racjonalistów i niektóre organizacje jak np. CSICOP otwarcie zmierzają do zabicia tej dziedziny. Inne grupy, w tym Kościoły, stosują coś co nazywa się sceptycyzmem wybiórczym, czyli uznają tylko te zjawiska paranormalne, które wychodzą od religii (np. cuda), a wszystkie inne, jak zapewne doskonale każdy wie, przypisywane są diabłu.
Tam, gdzie w pełni akceptuje się psi, na przykład u Buszmenów z pustyni Kalahari, nic nie przeszkadza we włączeniu go do normalnego życia - kwitnie tam dosłownie jako szósty zmysł. Towarzystwo National Geographic zrealizowało w 1960 film, w którym odnotowano przypadek pewnego Buszmena, który wyczuł dokładnie moment narodzin swojego dziecka mimo, że był kilka tysięcy kilometrów oddalony od miejsca narodzin.
Prymitywne ludu i społeczności częściej używają prawej półkuli mózgu, co oznacza, że często opierają się na bardziej intuicyjnej i twórczej prawej półkuli, niż na analitycznej i "wykształconej" lewej półkuli. Na zachodzie kobiety okazały się być bardziej "prawopółkulowe" niż mężczyźni, szczególnie w momentach kryzysowych, i lepsze w płynnym wykorzystaniu obu półkul, co jest wytłumaczeniem dla częstszych wystąpień samorzutnych psi u kobiet niż u mężczyzn.
Wydaje się, że wiara w psi jest nam wrodzona, ale proces edukacji szybko ją odrzuca. Opinią zachodu psi jest szkodliwe, głupie i złośliwe. Niektóre odmienne stany świadomości prowadzą do predyspozycji paranormalnych. Dowiedziano, że hipnoza wywołuje zajścia telepatyczne, a sen i trans zmniejszają opór wobec psi. Testy przeprowadzone na uzdrawiaczu Matthew Manningu ujawniły, że podczas gdy skupiał się na leczeniu w jego mózgu uaktywniła się część "z epoki kamiennej", uśpiona u większości współczesnych ludzi. Zdolności Manninga były zatem niegdyś człowiekowi zwyczajne i... potencjalnie pozostają w zasięgu każdego z nas.
Badania wykazały, że ciężkie przejścia fizyczne mogą pobudzić uśpione predyspozycje do psi - uderzenia w głowę i wstrząsy elektryczne zdają się obdarzać normalnych ludzi przeróżnymi zdolnościami paranormalnymi. Psychokinetyczne możliwości Uri Gellera ujawniły się po porażeniu prądem, jakiego doznał naprawiając matce maszynę do szycia.
Skoro zjawiska paranormalne się zdarzają, stosunek do nich nie powinien być wyrażany w pytaniu: "Czy...?", ale raczej w słowach: "Ależ tak!" Jednak zbyt wielkie starania co do uzyskania pozytywnych wyników mogą zgasić zdolności psi. Często psychokineza zdarza się w momencie, gdy postanowiliśmy sobie zrobić przerwę od ćwiczeń nad psi. Przyczyną zdaje się tu być nagłe uwolnienie nagromadzonego napięcia. Kolejnym czynnikiem działającym przeciw psi jest znudzenie. Gdy osoba o zdolnościach paranormalnych zaczyna się nudzić, pozytywne wyniki drastycznie spadają. Czynnik ten odgrywa szczególną rolę przy powtarzaniu ćwiczenia i stanowi główną przyczynę trudności w zorganizowaniu badań parapsychologicznych, które mogłyby zyskać akceptację nauki.
O spontanicznych przypadkach psi donoszą często ludzie na urlopie lub w jakikolwiek inny sposób zrelaksowani i uwolnieni od stresów dnia codziennego. Jednak z drugiej strony monotonna praca na taśmie może prowadzić do transowego stanu, który pobudza nagłe przebłyski intuicji czy przeczucia.
Ostateczny wniosek: PSI zachodzi tam gdzie jest chciane i potrzebne.
Źródło: EZP
Inkwizycję czas zacząć!