ParaMythology

Pełna wersja: Wasze podejście do życia po śmierci
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8
Z pierwszym stwierdzeniem poniekąd się zgodzę, że nieśmiertelność może być uciążliwa jeśli jesteśmy z nią samotni i nie mamy przyjaciół, to fakt. Tylko czemu od razu musimy zakładać że nieśmiertelni nie mają prawa mieć jakichkolwiek kolegów, rodziny, przyjaciół? A może taki ktoś znalazłby nawet sobie za partnera/partnerkę drugą osobę nieśmiertelną? To dopiero byłoby sielskie życie, w wieczności.

Co do drugiego stwierdzenia, krzywdy innych i swoje przeżywamy tak czy inaczej, więc tu także nie ma reguły czy jesteśmy nieśmiertelni czy nie. I wiesz, ja wcale bym nie czuł się zmuszony zmieniać miejsce zamieszkania przez swój dar (no chyba że w końcu mi się znudzi to samo miejsce), a jeśli ktoś miałby do mnie problem typu "a bo ten pan jest za młody" albo "a bo sąsiad to za długo żyje" to kij mu w oko! Niech sobie gada co chce, a ja mam go gdzieś i sobie żyję! Cały świat jest dla mnie, i mam wystarczająco czasu żeby sobie go dokładnie poznać i zbadać oraz robić to co mi się podoba. A jeśli chodzi o popadnięcie w obłęd z powodu samotności, można też spróbować się nauczyć żyć samemu, bez innych, szukać celów życia, lub żyć bez nich. No a jeśli rzeczywiście już ta nieśmiertelność stanie się dla nas taką klątwą i ciężarem, zawsze można popełnić samobójstwo i żyć sobie dalej po wcieleniach, odcinkami, gdzie następny odcinek nie ma nic wspólnego z poprzednim, a doświadczenie, wiedza i umiejętności z poprzedniego wcielenia pozostają zaczopowane, zapomniane i zupełnie niewykorzystane. No nie licząc tych szczęśliwców którym poprzez "ezo" udało się tam dokopać...

Ale ogólnie to uważam że nieśmiertelność zapewnia życie ciągłe, stale wszystko pamiętamy, możemy się dużo nauczyć, dużo zobaczyć, dożyć momentu kiedy ludzkość w skoczy na wysoki poziom techniczny i wiele innych. Natomiast życie wcieleniami powoduje właśnie to zapominanie wszystkiego co było wcześniej, w dodatku świadomość śmierci nie jest zbyt miła, czy to naszej, czy kogoś bliskiego. A jeżeli nieśmiertelność ma być koszmarem, to koszmarem jest także nasze Istnienie, istnienie duszy, która przecież jest nieśmiertelna. I w ten sposób dochodzimy do stwierdzenia, że to właśnie bycie, życie, istnienie są najgorszą torturą i klątwą, której nie ma prawa być, i w zasadzie nie powinno być NICZEGO.
Nieśmiertelność nie oznacza wcale niezniszczalności.

Jest kilku sławnych nieśmiertelnych. Jednym z nich jest Król Gilgamesz. Jednak on zapomina- tak jak wszyscy inni.

To że się nie starzejesz nic nie oznacza- można cię zranić, zostawić rozszarpanego na strzępy a mimo wszystko będziesz żył nawet jeśli ci czaszka pęknie a mózg wyleje się przez uszy. Jedynie kto będzie mógł cię zabić to inny nieśmiertelny odbierając ci ten "dar" albo któryś z bożków czy bogów.
Mówię tu oczywiście o ciele fizycznym- ciała duchowego to nie dotyczy.

Ale przemyśl to dokładnie- każda choroba, możesz być nosicielem bo nic ci one nie zrobią ale innym tak. Przyjaciele? Pomyśl raczej o nieśmiertelnych wrogach. O tych którzy wiedzą o tobie. Są artefakty zdolne pokonać nieśmiertelnego. Tutaj podam sławny Excalibur.
Kuźdapyr, tylko myślę, że Ty ewentualne cierpienia czy problemy psychicznie rozpatrujesz w kategorii i tak ludzkiego życia. Niektórzy po wojnie trwających zaledwie kilka lat muszą długo się psychicznie doprowadzać do ładu. To sobie wyobraź, że człowiek widzi wszystkie wojny. To nie jest kwestia tylko jakiegoś delikatnego uszczerbku psychicznego. To jest obłęd w całym tego słowa znaczeniu.
A jeśli byś żył powiedzmy 50 lat w jednym miejscu to po pierwsze jeśli by ktoś się zainteresował tym, że sobie żyjesz bez zmian - prędzej czy później myślę, że by się zainteresował tym ktoś kto nie powinien. A po drugie. Żyjesz sobie w mieście które kochasz, potem przychodzi wojna, miasto jest zniszczone. Potem buduje się inne, i tak w kółko.
Bałagan we wspomnieniach, odczuciach. I nie tylko.

I Enochowi przyznam rację. Każda choroba będzie się nawarstwiać. W jednym filmie, komedii bodaj motyw nieśmiertelności (wampira co prawdę) był ciekawie pokazany. Gdy głowa żyła nawet po dekapitacji, ba, odciąć język, wydłubać oczy i wrzucić do słoja z formaliną. A ciągle żyjesz i jesteś tam uwięziony.
Uwierz mi, nie oddałabym żadnej ilości lat dodatkowego życia, żeby resztę swojej nieśmiertelności spędzić przykładowo w takim stanie.
A czy ja gdzieś pisałem że nieśmiertelność oznacza niezniszczalność? Tak to jest w grach strzelankach na GOD MODE :P Nigdzie nie pisałem o niezniszczalności, do tej potrzebne byłoby ciało z materiału co najmniej 2000 razy twardszego od tytanu :P

Enoch, a kto niby byłby taki chętny by na mnie polować i wyciskać mózg przez uszy? Czyżby nieśmiertelni stanowili jakiś kąsek dla swego rodzaju łówców nagród czy kłusowników? A może sam chętnie byś wtedy mnie ścigał i próbował zniszczyć?

Jeśli chodzi o choroby to tutaj nie widzę żadnego problemu, jest przecież tyle rodzajów badań, leków, medycyna stoi na przyzwoitym poziomie, no i przede wszystkim mamy tą cudowną Magię dzięki której możemy zwalczyć w sobie zarazki i ewentualnie wyleczyć osobę niechcąco zarażoną. No i należy wziąć też solidnie pod uwagę, że nie wszystkie choroby są zaraźliwe. Tak czy inaczej prawdopodobieństwo zarażenia przyjaciela jest znikome i równe temu jakie jest w byciu zwykłym tandetnym śmiertelnikiem. A jeśli chodzi o wrogów, to zawsze można zrobić z nimi porządek przy pomocy genialnego narzędzia zwanego Kałasznikowem lub innych niszczycielskich sprzętów jak rakietnice, armaty, czołgi, śmigłowce, myśliwce, pociski balistyczne, czy ewentualnie uciec się do domowych sposobów obrony i chwycić za tasak, patelnię, widły, łańcuch od krów czy taboret.

Gron, a Ty ciągle o tych wojnach i wojnach opowiadasz Happy No fakt faktem wywołują one jakiś tam uraz psychiczny, przykładowo Tadeusz Borowski po pobycie w Auschwitz popełnił samobójstwo po paru latach. Ale zwróć uwagę na to, że wcale nie był nieśmiertelny. Poza tym każdy uraz można odpowiednio wyleczyć, a sposobów jest mnóstwo, od rozmowy z kumplem przy butelce kartoflanego bimbru przez psychoterapię po energoterapię.

Głowa z wydłubanymi oczami w formalinie... Strasznie drastyczne ewentualności tutaj wymieniasz Happy W dodatku mało to prawdopodobne, no i zwróć uwagę że to było w komedii, fikcja a nie prawdziwy świat Mruga2 No ale założmy że takie coś jest możliwe, no cóż, żeby uniknąć takiego losu to ja zamiast umierać wolałbym walczyć i starać się za wszelką cenę uniknąć złapania i spreparowania w słoiku Mruga2

No i ogólnie widzę że oboje potwornie pesymistycznie podchodzicie do sprawy nieśmiertelności, powiedziałbym nawet że staracie się zniechęcić do niej innych i mnie także. Hmm, może moje zainteresowanie tą sprawą budzi u Was nieco obaw? Odnoszę wrażenie że tak, jakbyście obawiali się że jako nieśmiertelny stanowiłbym jakieś ogromne zagrożenie a`la Breivik czy świętej pamięci Bin Laden Happy No cóż, jeżeli nikt mi nie podpadnie, to nie mam powodu by być podłym niszczycielem Mruga2
Zdziwiłbyś się ile jest durni chcących poznać sekret nieśmiertelności ciała fizycznego. Tutaj chodzi o geny- po odkryciu ich i połączeniu z dowolnym człowiekiem każdy z nas byłby nieśmiertelny.
Podam jako przykład armię, różne państwa i inne ośrodki badawcze niekoniecznie publiczne i zgodne z prawem.

Tę cudowną magię mówisz... powiedzmy że jej nie ma. A nawet jeśli możemy założyć że jesteś jej pozbawiony ze względu na twoją nieśmiertelność- tak jak król Gilgamesz. Jak na dzień dzisiejszy zasmucę cię wieścią że pojawiają się choroby które są siedmiokrotnie gorsze niż HIV. Ponadto już teraz bakterie na które kiedyś mieliśmy doskonałe szczepionki poczęły się mutować. Nawet jeśli ty jako nieśmiertelny przetrwasz to reszta ludzi zginie i zostaniesz jednym z niewielu na tej planecie.

Niektórych urazów nie da się wyleczyć. Szczególnie te psychiczne są najcięższe. A im dłużej żyjesz tym więcej dziwactw w Tobie.

Za wszelką cenę... do jakiej podłości posunąłbyś się by zapewnić sobie wolność?
Niekiedy świat przypomina zwariowaną parodię. A jeśli cię pochwycą to uwierz że nie będą się cackać- byłbyś dla nich niczym kamień filozoficzny i tak samo by cię wybebeszyli.

Możesz to uznać za mądrość starszych i bardziej doświadczonych gdyby nie to że (przynajmniej ja) jestem młodszy od Ciebie :P
Postawiłeś sobie chociaż pytanie dlaczego nieśmiertelnych jest tak mało i nie pokazują się?
Mam informację o jednym mężczyźnie który żyje nieprzerwanie od ponad 600 lat i się nie starzeje. On się nie wychyla mimo niezwykłych zdolności transformacji postaci- to wynik nieśmiertelności.
Tak myśleli i inni. Potem szaleli bo np. im żona zginęła. Trzeba było ich zabić.
(01.06.2012, 00:52)Kuźdapyr napisał(a): [ -> ]W dodatku mało to prawdopodobne, no i zwróć uwagę że to było w komedii, fikcja a nie prawdziwy świat


Tu mnie rozwaliłeś. Serio. Bo tak czytam co mówisz i mam wrażenie, że nieśmiertelność jesteś w stanie ogarnąć tylko na przestrzeni "tu i teraz" rozpatrując jej aspekty w czasie teraźniejszym, w czasie życia śmiertelnego.

Nie masz pojęcia właśnie jak by zachował się organizm po setkach lat chorób, nawet tych uleczalnych.
Nie masz pojęcia o psychicznych problemach jakie by dręczyły nawet po jednej setce lat.
Mówisz o nieśmiertelności a swoje rozumowanie zachowujesz jak śmiertelnik i rozpatrujesz wszystko w takich samych kategoriach, mając taką samą hierarchię wartości i zdolność pojmowania.

Jeśli do Punto wrzucisz silnik od Porshe to prędzej czy później się auto rozleci. A Ty chyba taką ewentualność podsumowujesz stwierdzeniem "wyklepie się, mam też taśmę klejącą"
Czyli Ty Enoch twierdzisz że jestem durniem jeżeli tak mnie to interesuje? Dobrze wiedzieć...

I znów mnie chorobami straszysz Happy No niestety, ale nie udało Ci się mnie tym zniechęcić Mruga2 Powiedzmy że Magii nie ma... ha, no niestety ale jest i każdy może się jej nauczyć, chociażby z Twoich artykułów Mruga2 Reszta ludzi zginie i jako nieśmiertelny zostanę na tej planecie wśród nielicznych... no w sumie nie było by tak źle, mniej tłoku i luźniej...

Jeśli z powodu długiego życia więcej w nas dziwactw to może wogóle nie powinniśmy żyć co? Jeżeli moje dziwactwa komuś by nie pasowały to jego problem, poza tym wiele ludzi wariuje już w wieku kilkunastu lat, słyszy się przecież o tych cięciach się i samobójstwach na rozmaite sposoby...

Do zapewnienia sobie wolności i ratowania własnej d... to wybacz ale gotów jestem posunąć się do okrucieństw o jakich nawet sam Hitler nie śnił. Mogę wykorzystać maksimum wewnętrznego zła byle tylko nie dać się złapać i przykładowo zamknąć swojej odciętej zmasakrowanej głowy w słoiku. Zresztą dziwisz mi się? Bo myślę że każdy by tak zrobił, no chyba że Ty dałbyś się schwytać bez walki. Chcesz to możesz nazywać mnie egoistą, wisi mi to.

Twoje "mądrości starszych i doświadczonych" oczywiście uznaję, ale nie znaczy to że zmienię własne zdanie i będę się bezwarunkowo podporządkowywał. Co do pytania czamu jest ich tak mało i sie nie wychylają... Z pewnością mało bo "niezwykłych darów" z reguły jest niewiele, no i nieśmiertelność mało kto umie osiągnąć, a niewychylanie się jest zupełnie oczywiste, i nie myśl że gdybym był nieśmiertelny latałbym i rozgłaszał to wszystkim, bo nawet Tobie bym tego nie powiedział.

Gron... Uśmiech Szczerze to Ty też mnie rozwalasz jak to nazwałaś Uśmiech To że NA RAZIE nie mam pojęcia co by się wtedy stało nic nie znaczy. Dożyłbym sobie załóżmy te kilkaset lat i sam bym sie przekonał czy rzeczywiście jest tak okropnie. A jeśli tak, to z pewnością pracowałbym nad metodami przeciwdziałania tym udrękom Mruga2 Co do mojego rozumowania "tu i teraz", wiesz, wolę nie tracić czasu i energii na rozmyślanie "co by było gdyby", wolę po prostu skupić się na działaniu a nie na zbędnych rzeczach Mruga2

Przypominam jeszcze że jest całe multum istot żyjących właśnie setki czy tysiące lat. Chociażby Elfy, one żyją kilka tysięcy lat i jakoś nie słyszałem żeby na to narzekały. Albo kosmici... miałem kiedyś przyjemność konwersacji z pewnym Obcym (Enoch wie o kogo chodzi), koleś miał ponad 500 lat, a w rozmowie wcale nie wydawał się jakoś mocno zmęczony wiekowo, był żwawszy i żywszy niż niejeden dzieciak a gadało się z nim jak z kolegą z podwórza Mruga2

Więc wybaczcie moi drodzy, ale perspektywa życia ludzkiego trawjącego marne 70 lat jakoś mi nie odpowiada i wolałbym już być jakimś Obcym i dłużej sobie pożyć albo wiecznie Mruga2
Osobiście myślę że Ziemią rządzi Szatan i została przez niego stworzona. Reinkarnujemy się na niej tak długo aż będziemy godni wejść do królestwa niebieskiego.
Zaraz zaraz, to Szatan czy Królestwo Niebieskie? Jak czytałam, to sądziłam, że napiszesz, aż będziemy godni wejść do Piekła... a możesz tę myśl rozwinąć?
Kuźdapyr napisał(a):Czyli Ty Enoch twierdzisz że jestem durniem jeżeli tak mnie to interesuje? Dobrze wiedzieć...

Pierwszy błąd. Nigdzie nie napisałam, że mam Cię za durnia.


Kuźdapyr napisał(a):Co do mojego rozumowania "tu i teraz", wiesz, wolę nie tracić czasu i energii na rozmyślanie "co by było gdyby", wolę po prostu skupić się na działaniu a nie na zbędnych rzeczach Mruga2

Nieśmiertelność temu przeczy bo wiedząc, że będziesz żył wiecznie musisz mniej-więcej sobie chociaż część tego życia zaplanować tak, aby reszta nie była katorgą chociażby fizyczną, wtedy kiedy NIKT ani NIC nie będzie w stanie pewnych dolegliwości czy problemów naprawić.
Każdy ludzki organizm naturalnie się zużywa, organy etc. I raczej na razie nie ma metod utrzymania ich w odpowiedniej "formie" powyżej tych dwustu lat.


Kuźdapyr napisał(a):Przypominam jeszcze że jest całe multum istot żyjących właśnie setki czy tysiące lat. Chociażby Elfy, one żyją kilka tysięcy lat i jakoś nie słyszałem żeby na to narzekały. Albo kosmici...

Bo to Elfy, i Kosmici... Istoty chociaż humanoidalne są to jednak zupełnie różne gatunki, o zupełnie innej biologii i psychice. To tak jakby jakiś szczur nagle zaczął twierdzić, że może dożyć setki, bo żółwiom się udaje.


Kuźdapyr napisał(a):Więc wybaczcie moi drodzy, ale perspektywa życia ludzkiego trwającego marne 70 lat jakoś mi nie odpowiada

Mi też wiele rzeczy dotyczących mojego życia, życia innych, a nawet czasu w jakim żyję nie odpowiada... Ale mam świadomość, że gdyby wszystko nagle zmienić podług tego jak ja sobie chcę to efekt końcowy by wywołał chyba większy szok i swego rodzaju uraz jak byłby "pomocny".


Mówiąc do Enocha wspominasz, do jakich niebywałych okrucieństw mógłbyś się dopuścić. Cokolwiek. Instynkt samozachowawczy, chęć przetrwania. Wiadomo - naturalna rzecz, nie tylko w świecie ludzi.
Ale jeśli już być nieśmiertelnym to raczej wykorzystać to na samo udoskonalanie się. Bronić się można ale na każdego przyjdzie kiedyś pora i wypadałoby umieć zdać sobie z tego sprawę. Bo mi tu na razie wychodzi, że jakbyś osiągnął ten stopień nieśmiertelności, to poskutkowałoby tym, że prędzej czy później działyby się wielkie rozróby.


Żeby nie było - ja się nie kłócę, właściwie dość mam tego tematu bo wiadomo, ja nie zmienię postawy, ani Ty. Każdy ma swoje racje i nie racje. Tyle Mruga2


(02.06.2012, 08:33)Evell napisał(a): [ -> ]Zaraz zaraz, to Szatan czy Królestwo Niebieskie? Jak czytałam, to sądziłam, że napiszesz, aż będziemy godni wejść do Piekła... a możesz tę myśl rozwinąć?

Teoretycznie w Biblii jest wzmianka, że to Szatan ma we władaniu Ziemię:

(Łukasza 4:5-8) napisał(a):„Diabeł zaprowadził go więc wysoko i w jednej chwili pokazał mu wszystkie królestwa zamieszkanej ziemi, i rzekł do niego: ‘Dam ci całą tę władzę oraz ich chwałę, gdyż została mi przekazana i daję ją, komu chcę. Jeśli więc ty oddasz mi cześć przed moim obliczem, wszystko to będzie twoje’. Jezus, odpowiadając, rzekł do niego: ‘Jest napisane: ,Jehowę, twego Boga, masz czcić i tylko dla niego masz pełnić świętą służbę’.”
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8